Analitycy banku Pekao ocenili, że od strony infrastruktury Polska jest "całkiem dobrze przygotowana" na kryzys gazowy.

Zdaniem ekspertów poblemem może być niedostateczna podaż LNG, a to oznacza, że ceny gazu wiele nie spadną. Wyrazili jednak nadzieję, że częściej ceny te znajdą się "w okolicach tej niższej kwoty".

Czeka nas kryzys gazowy?

Zdaniem analityków Polska jest gotowa na nadchodzący kryzys gazowy, a przynajmniej jeśli chodzi o infrastrukturę energetyczną.

,,Polska jest całkiem dobrze przygotowana od strony infrastruktury przesyłowej oraz regazyfikacyjnej: pomoże Baltic Pipe, trzy nowe terminale FSRU w Niemczech oraz intekonektory między Polską a Słowacją, Bułgarią i Grecją oraz Francją i Niemcami" – napisali analitycy na Twitterze.

Jednak – jak ocenili – problemem może być niedostateczna podaż gazu LNG. 

,,Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2023 można spodziewać się wzrostu produkcji tego surowca o 20-30 mld m sześc. A zwiększony popyt będzie zgłaszać nie tylko UE, ale też kraje Azji, zwłaszcza otwierające się Chiny" – zaznaczyli.

W ich opinii oznacza to, że ceny gazu w UE nie spadną już dużo niżej i w całym 2023 r. będą oscylować między 50-150 euro za MWh. Wyrazili jednak nadzieję, że częściej ceny te znajdą się "w okolicach tej niższej kwoty".

Zobacz też: Sachajko: W każdej gminie powinna być chociaż jedna biogazownia

Analitycy banku zauważyli, że o ile w 2022 r. Rosja dostarczyła ok. 70 mld m sześc. gazu ziemnego – o 55 proc. mniej niż rok wcześniej, o tyle w 2023 r. dostarczy go już tylko 20-30 mld m sześc. (przez Turcję i Ukrainę oraz w postaci LNG). 

,,Brakujące 40-50 mld m sześc. Unia Europejska będzie musiała poszukać na rynku LNG" – zwrócili uwagę. 

PAP/fot.pixabay