Informacje
02-06-2020
Hipokryzja ekologów została opisana przez dr Andrzeja Kruszewicza, dyrektora warszawskiego zoo, w książce "„Hipokryzja. Nasze relacje ze zwierzętami”. Jeden z opisanych tam przykładów ukazuje hipokryzję tzw. ekologów, czy tzw. przyjaciół zwierząt. Przykład ten jest porażający!
Zabić norki, by ratować ptaki – hipokryzja ekologów
Ekolodzy też potrafią zabijać zwierzęta. Problem w tym, że za taką usługę, w odróżnieniu od myśliwych, słono każą sobie płacić.
Na wyspach środkowej Wisły w latach 2012–2013 postanowiono zlikwidować norki amerykańskie i lisy dokuczające gniazdującym tam ptakom siewkowym. Rozpisano projekt na kwotę ponad 270 tys. zł i mimo że wspomniane wyspy znajdowały się w granicach obwodów łowieckich kół, myśliwym zakazano na nie wstępu. Norki i lisy odławiano w pułapki, a następnie usypiano. Przez okres trwania eksterminacji złowiono 45 norek i 3 lisy. Łatwo można wyliczyć, że zlikwidowanie jednego drapieżnika kosztowało w ramach tego projektu ok. 5,7 tys. zł, czerpanych ze środków publicznych. A gdyby zwrócono się do myśliwych, zrobiliby to za darmo albo za 50 zł od ogonka norki, jak to się dzieje z ogonkami lisów w ostojach cietrzewi i głuszców. Czyli zamiast maksymalnie 2,4 tys. zł za 48 drapieżników, po 50 zł od ogonka, wydano ponad 100 razy więcej, by norki zabił ekolog, a nie myśliwy
– za Kruszewiczem, znanym ornitologiem, sprawę przytoczył w sieci polskimysliwy.org
Czytaj także: Dr Kruszewicz: ASF przejdzie przez Polskę! Padną wszystkie przydomowe chlewnie
Myśliwi zabija selektywnie, ekolog-hipokryta, jak leci
Ekolog dostawał premię z funduszy publicznych, myśliwy zaś za odstrzał tych samych zwierząt musiałby wnieść opłaty od dzierżawionego terenu, zwane tenutami, i składki do koła łowieckiego. Ot, taka ekonomiczna ciekawostka. Na dodatek myśliwy strzelałby do drapieżników poza ich okresem rozrodczym (chociaż norka nie podlega okresowi ochronnemu), a ekolodzy odławiali je przez cały rok, nawet wtedy, gdy na pewno miały one potomstwo zdane na opiekę rodziców. Ze sprawozdania z tych badań wynika, że 62% norek amerykańskich odłowiono od początku kwietnia do końca czerwca. A to jest dodatkowa ciekawostka ekologiczno-etyczna. Oczywiście pułapki powodują mniejsze zamieszanie niż strzały – i to stanowi ważny argument przemawiający za pułapkami – ale drapieżniki żyją na wyspie przez cały rok, także poza sezonem rozrodczym ptaków, kiedy strzały byłyby dla nich praktycznie obojętne
– relacjonował sprawę dyrektor warszawskiego zoo.
Hipokryzja ekologów do kwadratu
Hipokryzja ekologów zaczyna się wcześniej. Zaczyna się tam, gdzie człowiek zamyka oczy na śmierć, która jest stałym, nieodzownym czynnikiem towarzyszącym życiu. W rozmowie ze SwiatRolnika.info mówili o tym myśliwi, Małgorzata i Piotr Beszterda w wywiadzie Trochę prawdy o myślistwie! „Stać się częścią lasu”
Człowiek polował i poluje od zawsze. Absolutnie się z tym utożsamiamy, to część naszego życia. Zastanawia nas obecny, społeczny odbiór naszej działalności i negatywne postrzeganie zielonego munduru. Widoczne od niedawna, tendencyjne przekazy medialne, pogłębiają ten negatywny trend, zwłaszcza zarzuty bezlitosnego szafowania życiem i śmiercią. Każda śmierć jest powiązana z życiem. Polowania eliminują pojedyncze zwierzęta ale są również narzędziem zachowania równowagi zasobów przyrody. Koty polują na myszy, wilki na sarny, jelenie i dziki, a ludzie posiadają wiedzę jakie może mieć konkretne korzyści z łowiectwa. Z drugiej strony ludzie obecnie wolą nie widzieć śmierci. Nie ma mięsa bez śmierci. Każdy jego kawałek jest związany ze śmiercią. Każdy. Należy o tym pamiętać podczas zakupów i nie udawać, że tak nie jest, zapewniając sobie poczucie wewnętrznego spokoju. To hipokryzja
– mówiło małżeństwo Besztarda w rozmowie ze SwiatRolnika.info
Robert Wyrostkiewicz
Grafika: freepik
Zdjęcie w tekście - ALF