O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

05-01-2023

Autor: Robert Wyrostkiewicz

Ekolodzy zbiórkowicze od rysia, orlika krzykliwego i samozwańczy strażnicy

ekolodzy animalsi

Jak wynika z doniesień medialnych ekolodzy, animalsi i organizacje prozwierzęce w dalszym ciągu zarabiają krocie na coraz bardziej absurdalnych zrzutkach. 

Stałym ich elementem jest niemal zawsze: ckliwa historia, łzawe zdjęcie i zły człowiek w tle. Z roku na rok liczba zrzutek i wszelkich akcji się powiększa, a cele, na jakie zbiera się pieniądze, stają się coraz bardziej absurdalne.  Coraz częściej organizacje prozwierzęce wyglądają jak korporacje z milionami na pensje dla aktywistów i setkami tysięcy złotych w ramach pensji dla prezesa. 

Ekolodzy i aktywiści wyciągają miliony na zakładanych zrzutkach

Raz jeden Wirtualna Polska odważyła się poddać wątpliwość zrzutki na akcję WWF ratowania rysia. „Do metody "na wnuczka" dołącza metoda "na rysia". Jak @WWF_Polska stworzyła sobie ekokorporację z 3 mln wynagrodzeń dla etatowych ekologów i 300 k. pln pensja prezesa” – pisał red. Tomasz Molga na Twitterze. Podobne kontrowersje wokół akcji, jakie tworzą ekolodzy  i animalsi są liczniejsze. Zna je każdy niemal deweloper. Kilka lat temu, podczas kongresu przedsiębiorców we Wrocławiu, większość ankietowanych przyznała, że miało do czynienia ze zjawiskiem ekoharaczu. Ale zazwyczaj pieniądze płyną ze zwykłych zbiórek, a tu stałym elementem jest niemal zawsze: ckliwa historia, łzawe zdjęcie i zły człowiek w tle.

A więc dwa słowa o zbiórkach. Oczywiście nie wszystkich! Po wybuchu wojny na Ukrainie kilka większych organizacji prozwierzęcych momentalnie zebrały po ponad milionie na opiekę dla psów z Ukrainy. Teoretycznie za te kwoty można by wybudować pałac, ale kiedy trafiają one m.in. do Pogotowia dla Zwierząt, to już nie takie oczywiste. Dziennikarz programu „Alarm” udał się na granicę, ale polskich animalsów nie spotkał. Pojechał więc do siedziby Pogotowia dla Zwierząt, aby pokazano mu chociaż jednego „ukraińskiego” psa. Nie wpuszczono go do środka... Wiadomo jednak, że były lider Pogotowia ma na swoim koncie wielomilionowe zrzutki i kilka prawomocnych wyroków sądu. Samo Pogotowie wymiar sprawiedliwości zdelegalizował. A więc dlaczego działa dalej? Sąd zdelegalizował stowarzyszenie rejestrowe, więc aktywiści założyli szybko w to miejsce stowarzyszenie zwykłe o tej samej nazwie. Proste?

Pozostając przy psach i gorących newsach, oto komendant Straży dla Zwierząt został 3 stycznia AD2023 skazany w pierwszej instancji za pomawianie Polskiego Porozumienia Kynologicznego. W skrócie Straż dla Zwierząt zabierała rolnikom zwierzęta. Jak się okazało później, bezprawnie. Zwierzęta dziwnie ginęły pod kuratelą "strażników". Sprawę nagłośniła TVP. Inne wybryki i zrzutki na Straż (m.in. dotyczące psów) opisywał Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego. Zirytowało to animalsów, że ktoś podważa ich wiarygodność. Dlatego komendant Straży dla Zwierząt nieustannie opluwał PPK na Facebooku. 3 stycznia został za to skazany. Musi płacić na rzecz poszkodowanych przez siebie osób i organizacji. Także ekolodzy i aktywiści nie zawsze są bezkarni.

Zobacz także: Jacek Zarzecki: Organizacje prozwierzęce przez lata dopuszczały się nadużyć

Kilkadziesiąt tysięcy złotych na darmową strefę…absurd goni absurd

Na koniec, także niedawno opisany przez media news ornitologiczny. Oto Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze dra Antoniego Kostki ogłosiła, że ekolodzy odnaleźli domniemane gniazdo orlika krzykliwego. O zgrozo, gniazdo znajdowało się na drzewie przeznaczonym do wycinki! Zorganizowano zrzutki z orlikiem w tle. Tyle że – jak stwierdzili leśnicy, gniazdo jest dziwnie ażurowe, a gałązki mają ślady intencjonalnych cięć. W sądzie także zapadł wyrok na korzyść leśników, a nie samozwańczych przyrodników. Samozwańczych, bo przed wymiarem sprawiedliwości Kostka przyznał, że nie jest przecież ornitologiem, a chciał dobrze. Każdy może chcieć dobrze. Owszem. Zbiórki trwają. Świat kręci się dalej. 

Nieźle się mają także zbiórki tej samej fundacji na tworzenie nowych stref ochronnych dla zagrożonych gatunków. Strefy może zgłaszać każdy. Fundacja ma dwie zrzutki na ten cel. W jednej informuje: „Koszt utworzenia jednej strefy wynosi 1200 złotych. Potrzebujemy 36 000 złotych” a w drugiej padają już inne dane: „Koszt utworzenia jednej strefy wynosi 1000 złotych. Potrzebujemy 30 000 złotych”. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie informuje z kolei, że wpisanie strefy nic nie kosztuje. Kurtyna.

swiatrolnika.info 2023