Wywiady
17-12-2022
Jacek Zarzecki w wywiadzie dla naszego serwisu odniósł się do propozycji rządzących, by ograniczyć działalność, jaką w tej chwili prowadzą organizacje prozwierzęce.
Prezes zarządu Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego w rozmowie z Ewą Zajączkowską-Hernik podkreślił, że propozycje przedstawicieli władzy, które padły podczas Zgromadzenia Polskiej Wsi napawają optymizmem i są ukłonem w stronę rolników. Wyjaśnił on również, do jakich nadużyć dochodziło w ostatnich latach ze strony organizacji udających “prozwierzęce”, a w rzeczywistości wyłudzających na ich krzywdzie duże pieniądze.
Zarzecki: Organizacje prozwierzęce nie wypełniają przepisów prawa
Ewa Zajczkowska-Hernik: W weekend odbyło się Zgromadzenie Polskiej Wsi, na którym wypowiadali się prezes Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, komisarz Wojciechowski i wicepremier, minister rolnictwa Pan Henryk Kowalczyk. Bardzo dużo słów padło na temat rolnictwa, ponieważ konwencja była poświęcona tej kwestii, ale zaskakujące były słowa odnośnie ograniczeń, jakie być może zostaną wprowadzone dla organizacji pro zwierzęcych. Prezes Kaczyński zwrócił uwagę na taką rzecz, że pojawiają się pewne kwestie, pewne nadużycia różnych organizacji wobec rolników, natomiast minister rolnictwa pan Henryk Kowalczyk powiedział wprost, że te możliwości zostaną ograniczone, a na teren gospodarstw będzie mogła wchodzić wyłącznie Inspekcja Weterynaryjna. Zaczął się już jazgot w mediach społecznościowych. Na pewno Pan zwrócił uwagę, szczególnie ze strony pewnych największych organizacji pro zwierzęcych. Jak Pan odbiera takie deklaracje? Czy pana zdaniem ustawa o ochronie zwierząt będzie w ogóle nowelizowana? Politycy będą mieli na tyle odwagi, by zmienić np. niektóre zapisy tej ustawy?
Jacek Zarzecki: Po tych deklaracjach premiera Kowalczyka i prezesa Kaczyńskiego nie wyobrażam sobie, żeby partia rządząca, która zadeklarowała zmiany w ustawie ochronie zwierząt, nie wprowadziła ich. To nie są zmiany, które wymagają znaczącej pracy nad ustawą, lecz jest to odpowiedź na to, o czym mówimy od kilku lat, czyli te organizacje prozwierzęce nie wypełniają przepisów prawa. Wchodzą one na teren gospodarstw rolnych, ale nie tylko, ponieważ ich nadużyciami są objęci wszyscy obywatele, którzy posiadają zwierzęta. Tutaj ten przepis artykułu 7.3 ustawy o ochronie zwierząt, trzeba najnormalniej w świecie doprecyzować. Mamy Inspekcję Weterynaryjną, gdzie pracują specjaliści i fachowcy od dobrostanu zwierząt, nie tylko gospodarskich, ale również towarzyszących oraz są w stanie określić czy zachodzą przesłanki do tego, aby dane zwierzę odebrać właścicielowi czy nie? Czy mamy do czynienia ze znęcaniem się nad zwierzętami lub skrajnym zaniedbaniem, czy nie? Proszę wybaczyć, ale dla mnie osoba, która pracuje w Izbie Weterynaryjnej, ma dużo większą wiedzę i doświadczenie w zakresie dobrostanu i ochrony zwierząt niż przysłowiowa pani Krysia z kiosku Ruchu, która przebierze się w jakiś mundurek, napisze sobie “inspektor ds.ochrony zwierząt”. Będzie ona sobie wchodziła, wymachując jakąś legitymacją wydrukowaną na drukarce do czyjegoś gospodarstwa czy też domu i zabierała zwierzęta, które często potem znikają. W takich przypadkach często nie ma dalszego toku postępowania administracyjnego. Trzeba przypomnieć o tym, że artykuł 7.3 to nie tylko odbiór tego zwierzęcia w nagłych sytuacjach zagrożenia życia lub zdrowia, ale później musi nastąpić także cykl zdarzeń administracyjnych, czyli niezwłoczne zgłoszenie tej całej sytuacji do Urzędu Miasta, Gminy czy do prezydenta miasta, który podejmuje decyzję o tym, że dane zwierzę ma zostać odebrane właścicielowi czy nie. Najczęściej nie dochodzi do takich zgłoszeń, a te zwierzęta znikają. Doskonałym przykładem jest sytuacja związana z Inspektoratem Ochrony Zwierząt tzw. sławetnym DIOZem, który nie zgłasza tych odbiorów i przywłaszcza te zwierzęta. Kiedy jest już jakieś toczące się postępowanie, to te zwierzęta nagle znikają, nie wiadomo, co się z nimi dzieje, albo mówią, że one uciekły jakiś bliżej nieokreślonej wolontariuszce, albo, że zdechło, bo było tak wycieńczone. To przykład na nagminne łamanie prawa przez te organizacje prozwierzęce. Ja się bardzo cieszę, że w końcu partia rządząca dostrzegła, że jest to plucie w twarz uczciwym ludziom, którzy robią wszystko, żeby chronić swoje zwierzęta i dbać, a te organizacje zrobiły sobie z tego źródło utrzymania. Dlaczego mówię o źródle utrzymania, ponieważ takie organizacje jak DIOZ czy Pogotowie dla Zwierząt prowadzą zbiórki na różnego rodzaju forach internetowych, nie rozliczają się z nich w żaden sposób. Dochodzi do skrajnych przypadków, kiedy DIOZ na jednej ze stron dostał zakaz ogłaszania kolejnych zbiórek, do momentu aż nie zostaną zakończone te poprzednie. Tutaj wchodzimy w kolejny problem właśnie tych zbiórek czy też darowizn, które ludzie wpłacają na rzecz tych organizacji, a często mają znamiona wyłudzeń pieniędzy, ponieważ w żaden sposób nie są one rozliczane, a środki wpływają na prywatne konta i nikt tak naprawdę nie sprawuje nad tym kontroli. Państwo nie może przymykać oka na takie bezprawie.
Ewa Zajczkowska-Hernik: Chciałabym doprecyzować, bo pamiętamy w przypadku “Piątki dla zwierząt”, kiedy ustawa o ochronie zwierząt była nowelizowana, też ruszany był artykuł 7 ust. 3, do którego miał zostać dołożony ustęp 3A, który zezwalał, by właśnie te organizacje prozwierzęce w asyście policji lub straży gminnej mogły wejść na prywatną posesję bez zgody, lub pomimo sprzeciwu właściciela. Teraz to, co zapowiedział minister rolnictwa Pan Henryk Kowalczyk, jest czymś zupełnie odwrotnym, co jest bardzo mocno zaskakujące. Jak Pan to skomentuje? Czy Prawo i Sprawiedliwość próbuje odzyskać w ten sposób zaufanie rolników. Kolejne pytanie, czy PiS jest rzeczywiście reprezentantem polskiej wsi, tak jak zapowiada prezes Jarosław Kaczyński?
Jacek Zarzecki: Zacznę od tego drugiego pytania. O tym, kto reprezentuje polską wieś, decydują wyborcy i rolnicy w trakcie głosowania. Ostatnie wybory pokazały, że Prawo i Sprawiedliwość cieszyło się największym zaufaniem wśród rolników. Czego niewątpliwie twórcą tego ogromnego sukcesu był były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski Jak będzie w najbliższych wyborach, to się okaże. Dla mnie niewątpliwie ta sytuacja związana właśnie z artykułem 7.3 jest ukłonem w stronę rolników i o tym głośno mówimy. Chcemy czuć się bezpiecznie na terenie swoich gospodarstw i nie chcemy, żeby osoby, które żadnej wiedzy związanej z ochroną zwierząt – im się jedynie wydaje, że mają wiedzę i chcą na tej podstawie wchodzić do cudzych gospodarstw. Moim zdaniem to, co wybrzmiało z ust Pana premiera Kowalczyka, to jest w jakiejś formie przeproszenie za niektóre propozycje związane z “Piątką dla zwierząt” i odbieram ten ruch bardzo pozytywnie. Mam również nadzieję, że to się ziści, ponieważ jak już mówiłem, to nie wymaga dużej pracy w parlamencie, aby ten zapis zmienić. Wyrażam również nadzieję, że przez kilka lat, gdy mówiliśmy głośno o nadużyciach, jakich dopuszczały się te organizacje prozwierzęce, dotarliśmy wreszcie do rządzących i pozwolą czuć się nam bezpiecznie na terenie naszych gospodarstw.
Czytaj też: Szczepan Wójcik: Organizacje prozwierzęce to maszynki do zarabiania pieniędzy