Informacje
14-12-2016
Przejechał kraj wzdłuż i wszerz zabytkowym ciągnikiem z doczepionym kempingiem. Zygmunt Kuś, bo o nim mowa, już nie może doczekać się kolejnej wyprawy.
Emerytowany kierowca tira spełnił swoje marzenie z dzieciństwa i kupił półwiekowego Ursusa C-328. Wkrótce dołączył do niego przyczepę kempingową i po generalnym remoncie rozpoczął swoiste tour de Pologne. Wyruszył na początku czerwca i spędził w trasie 80 dni, pokonując łącznie około 2 tysiące kilometrów. W grudniu zaparkował w garażu swój zabytkowy pojazd z powodu zimowej aury.
– Początkowo zakładałem sobie, że wyruszę na zagraniczny wojaż. Niestety wszystko rozbija się o fundusze, a raczej o ich brak. W przypadku wyjazdu za granicę wszystko jest sporo droższe, ale ciągnikiem w czerwcu na pewno wyjadę. Tak jak w tym roku wyruszę w Polskę. Jest tyle miejsc, których jeszcze nie zwiedziłem – planuje już następną wyprawę ciągnikiem pan Kuś podczas rozmowy z portalem farmer.pl.
Koszty swojego traktorowego wojażu ocenia na mniej więcej 10 tysięcy złotych.
Szybko w ślady Zygmunta Kusia poszli kolejni pasjonaci ciągników. Kiedy na temat jego wyprawy zaczęły pisać ogólnopolskie media, ekscentryczny pomysł podchwycił... ksiądz. Wypożyczył kilka 40-letnich ciągników i sfinansował 5 walczącym z nałogiem mężczyznom pielgrzymkę tymi pojazdami do jednej z francuskich bazylik.
– Słyszałem o nich, bardzo im kibicowałem, ale nie wiem czy udało im się wrócić – komentuje sprawę prekursor. – Cieszę się, że turystyka traktorowa się rozwija. Ja póki co nie mogę zachęcić do podróży swojej żony. Ona twierdzi, że ciągnik nie jest od podróżowania – dodaje ze śmiechem.
farmer.pl/McD/Fot. FB Pleszew Polska