Informacje
23-11-2021
Mieszkańcy południowo-zachodniej części stolicy Hiszpanii, Madrytu, od kilku lat walczą z problemem jakim są króliki. Małe ssaki zadomowiły się na trawnikach, dziedzińcach szkolnych, parkach i ogrodach, utrudniając życie mieszkańcom.
Miejscowi najbardziej obawiają się przenoszenia chorób pasożytniczych na ludzi.
Króliki dużym problemem w Madrycie
Po wybudowaniu budynków i dróg wszystkie naturalne drapieżniki królików zniknęły. Wzrost liczby królików jest oszałamiający, a jeśli wiosna jest mokra, populacja może się potroić.
– mówi Mateo Meléndrez, rzemieślnik i rzecznik Stowarzyszenia Obywatelskiego Carabanchel Alto.
Pod koniec października stowarzyszenie i trzy lokalne organizacje rodzicielskie ostrzegły przedstawicieli, że króliki stanowią już realne zagrożenie, ponieważ ich populacja jest już zbyt duża i wymyka się spod kontroli. Mieszkańcy mają już dość zrujnowanych ogrodów i grządek warzywnych. Ale najbardziej boją się chorób, które przenoszą, zwłaszcza leiszmaniozy.
Jedenaście lat temu choroba pasożytnicza wybuchła w pobliskim mieście Fuenlabrada, gdzie zaraziła siedemset osób. W efekcie uśmiercono dziesiątki tysięcy królików i zajęcy .
Według The Guardian ponad 200 uczniów w jednej ze szkół Carabanchel Alto nie może korzystać ze szkolnych placów zabaw już przeszło rok, ponieważ kierownictwo jest zaniepokojone zagrożeniami dla zdrowia, jakie stwarzają mocz i odchody zwierząt. Króliki zjadają również wszystkie warzywa w szkolnym ogródku.
Ssaki rozmnażały się również latem w lokalnych osadach.
W czerwcu teren wokół wspólnego basenu był pełen kału – mieliśmy je na ręcznikach.
– mówi María Morales, przewodnicząca jednej z grup rodziców.
Zapłaciliśmy człowiekowi, który przyszedł ze swoimi fretkami i złapał trzynaście królików. Ale teraz widzieliśmy co najmniej kolejne dwadzieścia królików.
– dodała.
Władze nie chcą zająć się problemem?
Melendrez i inni twierdzą, że lokalny ratusz lekceważy inwazję i musi zrobić coś więcej niż tylko montować niskiej jakości ogrodzenia.
Nie możemy pozbyć się wszystkich królików, ale moglibyśmy przynajmniej zbudować solidne ogrodzenie wokół szkół i mieszkań.
– myśli.
Chcemy, aby dzieci mogły przynajmniej bezpiecznie bawić się na placach zabaw. Lubię króliki, ale kiedy stają się zagrożeniem dla zdrowia, to przestaje być to zabawne.
– powiedziała Melendrez dla The Guardian .
Rada broni się, współpracując ze szkołami i próbując uniemożliwić królikom dostęp do placów zabaw, grządek warzywnych i piaskownic. Z tego względu chce rozmieścić innych łowców królików z fretkami.
Nie ma magicznego rozwiązania
– mówi Juan Vicente z Ecologists in Action (grupy skupiającej ekologów).
Według niego lokalna „bitwa o przestrzeń” między ludźmi a zwierzętami nie jest niczym nowym. Przypomina inwazję niedźwiedzi w Rumunii czy Rosji, kojotów w Los Angeles i dzikich świń we Włoszech czy Izraelu.
Nie chodzi o atakowanie nas, ale o zniszczenie ich naturalnego środowiska w destrukcyjny sposób. Nie możemy zachowywać się tak, jakbyśmy byli właścicielami wszystkiego; musimy dzielić te przestrzenie.
– myśli.
Przypomnijmy, że Australię również nawiedziła plaga, ale tnie królików, a myszy. W czerwcu tego roku myszy pustoszyły ziemie Australii, zjadając głównie zgromadzone zasoby zbóż i siana, ale ofiarą plagi padały wszystkie produkty spożywcze. Plaga myszy była kolejną klęską po suszy, ogromnych pożarach oraz powodzi.
Czytaj też: Króliki termondzkie białe – albinosi z czerwonymi oczami
idnes.cz/fot.pixabay