I co? Gdzie dziś powinni włożyć głowy wszyscy troszczący się o nasz klimat? Gdzie ekologiczne wycie na cały świat, jak to Niemcy troszczą się o to, by chronić środowisko? Krótko mówiąc, to wszystko jedna wielka „ściema”. 

Okazuje się, że skrupulatni Niemcy policzyli sobie, ile mają zarobić na walce ze zmianami klimatycznymi. Do roku 2023 tylko sprzedaż praw do emisji dwutlenku węgla ma ich budżetowi przynieść 19 miliardów euro. To wszystko realizowane jest pod szumną nazwą „Pakietu klimatycznego”, jaki niedawno uchwalili w swym parlamencie.

Kalkulacja golenia z pieniędzy swych obywateli obejmuje zagadnienia związane z okradaniem kierowców samochodów ciężarowych i osobowych oraz tych wszystkich, którzy ogrzewają swe domostwa paliwami nieekologicznymi.

Paliwa i pochodne ropy naftowej , gazu ziemnego i węgla mają być droższe!

Minister finansów i wicekanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział, że do sfinansowania Pakietu klimatycznego nie dołoży ani jednego euro. Co to oznacza? A no to, że za troskę niemieckiego rządu o klimat zapłacą ich podatnicy. Aby koszt programu został spięty, będą musieli zanależć w kieszeniach swych podatników kolejne, brakujące 35 miliardów euro, ponieważ bilans utopijnego przesięwzięcia zamyka się kwotą 54 miliardów euro. Ciekawe, czy nadreńscy politycy pochwalili się swym wyborcom, kto zapłaci resztę?

Nikt rozsądny nie kwestionuje tego, że mamy do czynienia ze zmianami klimatycznymi. Nie negujemy tego, że jesteśmy trucicielami środowiska i moglibyśmy w wielu przypadkach zrobić coś lepiej, inaczej, by nie przyczyniać się do niszczenia fauny i flory. Nie podważamy obserwacji naukowców. Rzecz jednak w tym, na ile my – ludzie przyczyniamy się do pogorszenia warunków w jakich żyjemy, a na ile jest to normalne zjawisko oparte na cykliczności okresów ciepłych i zimnych na naszej planecie.

Sprytni politycy z walki o lepsze środowisko uczynili oręż do łupienia swych obywateli.

Źródło: br.de/PP
Fot.pixabay.com