O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Wywiady

10-08-2023

Autor: Andrzej Danielak

Sektor drobiarski stoi przed wieloma wyzwaniami! Danielak: Z wielki trudem staramy się dostosować

Sektor drobiarski

Andrzej Danielak w rozmowie z naszym portalem wyjaśnił, przed jakimi wyzwaniami stoi obecnie polski sektor drobiarski. 

Prezes Zarządu Głównego Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu podkreślił, że najpoważniejszym zagrożeniem dla sektora jest niestabilność produkcji oraz brak ekonomicznej pewności funkcjonowania. Odniósł się on także do pojawienia się w naszym kraju wirusa rzekomego pomoru drobiu. 

Polski sektor drobiarski zmaga się z wieloma wyzwaniami

Swiatrolnika.info: Przed jakimi wyzwaniami stoi obecnie sektor drobiarski?

Andrzej Danielak: Polski sektor drobiarski przez ostatnie lata dynamicznie się rozwijał, co równocześnie niesie pewnego rodzaju ryzyka związane z różnymi zagrożeniami. Najpoważniejszymi są niestabilność naszej produkcji oraz brak ekonomicznej pewności funkcjonowania. Wynika to między innymi z faktu ciągłego zagrożenia wirusem grypy ptaków, który wrósł na stałe w nasze środowisko przyrodnicze. W poprzednich latach grypa ptaków występowała w okresach jesienno – zimowo – wiosennych, obecnie występuje już przez cały rok. Jest to bardzo poważne zagrożenie szczególnie dla ferm, w których wykryto ognisko choroby, ponieważ rodzi to za sobą decyzję administracyjną terenowego Powiatowego Lekarza Weterynarii dotyczącą likwidacji danego stada. W okręgach zapowietrzonych i zagrożonych administracyjnie nakładane są ograniczenia dotyczące przemieszczania drobiu, a to wpływa na działalność gospodarcza ferm, gdyż zostaje przerwana ciągłość produkcji z wszystkimi ekonomicznymi skutkami. 

Pojawiło się następne zagrożenie, którego w Polsce nie było od 50 lat. Jest to choroba Newcastle. Pod polską nazwą – rzekomy pomór drobiu – groźna choroba wirusowa drobiu, która jeśli zakazi fermę, skutkuje praktycznie stuprocentową umieralnością drobiu w błyskawicznym czasie. Rodzi to oczywiście takie same problemy i konsekwencje jak w przypadku grypy ptaków.

Poza tym nadal istnieje ogromna i nierówna konkurencja spowodowana przede wszystkim decyzjami Unii Europejskiej. Decyzjami niekorzystnymi dla europejskiego drobiarstwa i rolnictwa ogółem – płynącymi z rolnictwa w Ukrainie. Celowo użyłem tego określenia – „ze strony rolnictwa w Ukrainie”, gdyż to nie jest takie samo rolnictwo, co unijne. Na terytorium Ukrainy działają przedsiębiorstwa rolnicze, ogromne holdingi użytkujące setki tysięcy hektarów każdy – urodzajnych gleb, będące we władaniu zagranicznych kapitałów, najczęściej z kilku krajów UE, a których to kapitałów właściciele lub zarządzający nimi mają moc decyzyjną, wpływy we władzach Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim. Pod pretekstem pomocy i mocą przepisów o stowarzyszeniu Ukrainy z UE Komisja Europejska wydała arbitralną decyzję o zwolnieniu wszystkich produktów rolno – spożywczych z cła i bez jakichkolwiek ograniczeń ilościowych.

Struktura rolnictwa w Polsce i innych państw UE, zwłaszcza graniczącymi z Ukrainą w zderzeniu ze strukturą rolnictwa w w/w zasadami działalności rolniczej w Ukrainie natychmiast przegrywa, tym bardziej gdy ogrom skorumpowania zbyt wielu ludzi zarówno w Ukrainie i jak okazuje się w strukturach Unii Europejskiej, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego krajów z dawnego tzw. „Demoludu”. Do tego należy wziąć pod uwagę żywotne zainteresowanie polityczne, takim negatywnym dla nas  rozwojem sytuacji, niektórych państw, tzw. „jądra” UE. Pod wpływem sprzeciwu 5 państw graniczących z Ukrainą, Komisja Europejska czasowo wstrzymała zalew niektórych towarów rolnych  do 15 września br. Lecz ta data niczego nie rozwiązuje, jedynie przesuwa w czasie ogromne zaburzenia rynkowe. Prawdopodobieństwo, że Komisja Europejska zniesie ograniczenia dla ukraińskiego eksportu, jest wysokie. Mam nadzieję, że ograniczenia będą przedłużone, ale jeżeli nie, to staniemy przed bardzo poważnymi wyzwaniami, albowiem produkcja produktów rolno-spożywczych w Ukrainie nie podlega regulacjom unijnym. Unia Europejska takich samych regulacji, nie wymaga.

To jest kuriozum moim zdaniem, bowiem jeżeli chce się podwyższać bezpieczeństwo żywności – my się z tym całkowicie zgadzamy, że to bezpieczeństwo powinno być jak najwyższe i jakość żywności powinna być również jak najwyższa – no to uprzywilejowany import, czyli dostęp do ogromnego unijnego rynku, nierówny pod względem wymogów wytwarzania, rodzi pewne dziwne skojarzenia i poczucie niesprawiedliwości  prawa unijnego wobec rolników unijnych. Przede wszystkim wobec tych rolników, którzy pochodzą z krajów w najbliższej odległości od Ukrainy, bo tam się wylewają produkty rolno-spożywcze, w tym produkty drobiarskie, mięso i jaja spożywcze. Budzi to nasze bardzo poważne wątpliwości co do intencji decyzji Unii Europejskiej – czy to nie są decyzje stronnicze, które mogą zmierzać do tego, że główne państwa unijne  bronią swoje rolnictwa, narażając jednocześnie rolników przygranicznych z Ukrainą na poważne perturbacje, a nawet na bankructwo niektórych sektorów. Drobiarstwo pracuje na około dwuprocentowej stopie rentowności, jest to bardzo niewielka zyskowności branży. Przy nierównej konkurencji, gdzie jest możliwe obniżanie kosztów produkcji jednej ze stron dzięki uprzywilejowaniu, polegającym na nie wymagalności stosowania tych samych zasad wytwarzania powoduje, że ta konkurencja jest skuteczna, lecz bardzo szkodliwa dla nas.

Jeszcze jedną ważną rzecz należy podkreślić, jak bardzo niejasna jest gospodarcza polityka unijna. Trzy unijne instytucje finansowe kwotą co najmniej 500 mln euro udzieliły wsparcia na budowę i funkcjonowanie  największego konglomeratu produkującego mięso drobiowe na terytorium Ukrainy. Jest to przedsiębiorstwo-koncern zarejestrowany na Cyprze i w mojej opinii, tam odprowadza podatki. Wobec powyższego zachodzi  pytanie do władz ukraińskich: jaki ma w tym interes, że grożą reperkusjami z powodu naszego - 5 krajów sprzeciwu, by ta firma mogła masowo zalewać nasze rynki z nierówno-prawną  konkurencyjnością?                    Unijne instytucje finansowe  wyasygnowały  potężne środki na budowę wielkiego  przemysłu drobiarskiego i te unijne kapitały wprowadzone na teren Ukrainy sprawiają, że teraz wyprodukowane  tam towary żywnościowe wchodząc w obszar celny Unii Europejskiej, powodują u nas bardzo duże spustoszenia rynkowe. Różnica cen jest zbyt wielka, oscyluje między 30 a 40 procent obecnej wartości, a wynikającej z naszych kosztów produkcji powodowanych unijnym prawem i obowiązkowym systemem wytwarzania. Ze względu na to, że takie same regulacje jak nas, ich nie obowiązują, a także wynikające z odmiennej  struktury rolnictwa w Ukrainie,  to tamtejsi wytwórcy żywności mają tańszą produkcję. 

Nasze oburzenie decyzjami Unii Europejskiej dotyczącymi omawianych problemów wynikają, moim zdaniem ze świadomej polityki, nieuwzględniającej  znaczących różnic kosztów i  systemów wytwarzania. Komisja Europejska ma obowiązek stosowania właściwych instrumentów wyrównujących konkurencyjność i obowiązek niedopuszczania do zaburzeń rynkowych. Jednak  swoimi decyzjami bez oceny skutków wprowadza zamęt i naraża się na społeczne odczucia swojej niekompetencji połączonej z nieograniczoną czymkolwiek nieodpowiedzialnością.

Komisji Europejskiej uważam, należy przypomnieć pewne prawo ekonomiczne: jeden procent nadpodaży jakiegoś towaru powoduje około pięcioprocentową obniżkę cen.

Swiatrolnika.info: Czy Komisja Europejska chce doprowadzić do sytuacji konieczności ustawicznej sprzedaży przez unijnych rolników rolnej  produkcji pierwotnej poniżej kosztów wytworzenia? Czy to nie jest czasem przestępstwo?

Andrzej Danielak: Proszę sobie wyobrazić sytuację nadpodaży wielokrotnie większej niż jednoprocentowej! Jak długo możemy utrzymać produkcję ze stratą? Doprowadzi to do likwidacji całych branż rolniczych. Obserwuje się wiele zagadkowych  unijnych decyzji, które prawdopodobnie nie mają nic wspólnego z zasadą wspólnotowości. Uważałem, że Polska, przystępując do Unii Europejskiej, będzie na równych prawach wspólnotowych. Wspólnota jako słowo, pojęcie coś znaczy, ale widocznie zbyt wielu unijnych urzędników i parlamentarzystów chyba zapomniało, co to słowo znaczy. Forsuje się partykularne interesy grupki różnych lobbystów z jakichś krajów, które stają się unijnym prawem. 

Kolejnym problemem są oczywiście niestabilne ceny środków produkcji i brak możliwości przewidzenia, jakie one będą w najbliższej przyszłości. W ostatnim roku mieliśmy gwałtowne zwyżki cen paszy, których nie rekompensowały ceny sprzedawanego żywca czy jajek. Należy również wspomnieć o innych środkach produkcji jak energia elektryczna, gaz, paliwa, węgiel, który jest również stosowany w ogrzewaniu kurników. Niestabilność  cen środków produkcji powoduje, że cała branża jest niestabilna, a my byśmy chcieli pracować we wspólnocie stabilnej.

Z innych zagrożeń, które również wpływają na ekonomikę drobiarstwa, to są ciągle dokładane nowe regulacje unijne dotyczące ochrony środowiska oraz dobrostanu drobiu. My się zgadzamy, że środowisko trzeba oczywiście chronić. Tutaj nikt nie ma wątpliwości, że trzeba chronić powietrze, wodę i glebę. Tylko że okres, który nam się narzuca na przejście z jednego systemu na inny, jest zbyt krótki. 

Będzie to skutkowało koniecznością bardzo dużych inwestycji, a niestety np. produkcja jaj w klatkach jeszcze długo nie będzie rentowna z powodu tego, że nie spłaciły się koszty zakupu nowoczesnych klatek z udogodnieniami dla kur, zgodnie z przepisami, a które to przepisy ponownie są zmieniane i idą w kierunku całkowitej likwidacji tego technicznego sposobu produkcji jajczarskiej, zresztą bardzo efektywnego i najmniej zagrażającemu środowisku, również spełniające dobrostan, o czym świadczy najwyższa produktywność.

Jest wiele powodów, przez które musimy się bardzo mocno martwić, czy w ogóle drobiarstwo będzie w stanie ekonomicznie przetrwać te wszystkie zawirowania. Kolejnym  problemem wynikającym z nowych regulacji unijnych jest konieczność rezygnacji ze stosowania antybiotyków. Nikt nie stosuje leków tak sobie, lecz  tylko z konieczności np. gdy stado ze stwierdzonej weterynaryjnie przyczyny zachoruje. Leki, w tym antybiotyki stosuje się w celu ochrony stada, a stosowanie antybiotyków jest obarczone rygorystycznymi przepisami, a po zakończonym leczeniu musi być zastosowany okres karencji. Dopiero po okresie karencji Powiatowy Lekarz Weterynarii może dopuścić dane stado do przetwórstwa, czy dalszego obrotu. 

Z takimi to wyzwaniami mierzy się polski sektor drobiarski i jakoś staramy się po kolei rozwiązywać  problemy, aczkolwiek z wielkim trudem. Należy podkreślić, że ta wielość  najróżniejszych zadań powoduje, że coraz mniej młodych ludzi chce się zajmować tak trudną dziedziną, jaką jest drobiarstwo. Następuje stopniowa likwidacja mniejszych ferm, ponieważ nie ma chętnych na tak ciężką, bardzo odpowiedzialną i ryzykowną pracę. Mało tego, nie tylko, że jest ciężka i ryzykowna, to jeszcze nie ma żadnych systemowych regulacji – takich, które by zapewniały rolnikowi opłacalność produkcji pierwotnej.

 Uważam, że to jest zadanie dla wielu zespołów parlamentarnych, które powinny zająć się  problemem, żeby rolnicy efekty swojej ciężkiej pracy mogli sprzedawać z należnym im za wytwarzanie bezpiecznej żywności  zyskiem, a praca otaczana była należytym szacunkiem.

Zobacz także: Grypa ptaków u kotów to doskonały przykład medialnej manipulacji

swiatrolnika.info 2023