O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

15-07-2020

Autor: Robert Wyrostkiewicz

Schronisko w Radysach. Zrzucałeś się na ratowanie tych zwierząt? Byłeś naiwniakiem?

Schronisko w Radysach i Maria Sowińska

Schronisko dla Zwierząt w Radysach było od dłuższego czasu na celowniku organizacji prozwierzęcych (m.in. przestępcy Grzegorza B.). 17 czerwca do Schroniska dla Zwierząt w Radysach wszedł prokurator (znajomy wspomnianego Grzegorza B.) z postanowieniem o przeszukaniu i zabezpieczeniu dowodów w sprawie. Chodziło o znęcanie się przez właścicieli schroniska nad przebywającymi tam zwierzętami. Organizacje prozwierzęce szybko na ratowanie zwierząt zebrały ponad milion złotych. Szybko okazało się też, że zbiórka była co najmniej kontrowersyjna, a powody zbiórki niejednoznaczne. Taką wersję wydarzeń przedstawia Maria Sowińska, prezes Stowarzyszenia Pokrzywdzeni przez System i wieloletni opiekun bezdomnych zwierząt.

Schronisko dla Zwierząt w Radysach było przyrównywane do obozów z II wojny, tyle, że dla zwierząt. Czy to prawda, że tam było tak tragicznie?

Docierające informacje o dramatycznej sytuacji przebywających w schronisku w Radysach zwierząt od jakiegoś czasu elektryzowały opinię publiczną, a zwłaszcza animalsów, których właściciele nie chcieli wpuszczać na teren i nie chcieli z nimi współpracować. Podejrzane zachowanie właścicieli tego schroniska jeszcze bardziej elektryzowało instytucje prozwierzęce, które chciały sprawdzić co dzieje się w tej prywatnej placówce. Pomogła instytucjom Prokuratura Rejonowa Olsztyn Północ w Olsztynie, która wraz z jedną z organizacji przygotowała wejście na teren tego schroniska. Przygotowywano się do tej akcji ponoć rok czasu. Schronisko dla Zwierząt w Radysach było od dawna na celowniku profesjonalistów od takich akcji.

Schronisko dla Zwierząt w Radysach praktycznie zlikwidowano. Czy wiadomo ile psów odebrano?

Zabrano 65 psów i jednego kota, bo u tylu zwierząt w trakcie przeglądu zauważono oznaki „złego” traktowania.

Czy nikt nie kontrolował wcześniej Schroniska dla Zwierząt w Radysach?

Po sprawdzeniu przez Prokuraturę w Olsztynie protokołów kontrolnych tego miejsca okazało się, że kontrole nie wypadły najgorzej i zwierzęta tam przebywające nie były wychudzone. Organizacje nie chciały odpuścić i twierdziły, że nad zwierzętami przebywającymi w tej placówce znęcano się, bo karmiono je mięsem i odpadami poubojowymi; że przez 18 miesięcy wywieziono 16 ton padłych, uśpionych zwierząt.

Czytaj także: PetBiznes to interwencje i zbiórki. Tak zarabia się na ludzkiej empatii

To zapewne dużo?

I tu zaczyna się manipulacja. Z informacji które posiadam i które porównywałam z innymi schroniskami np. Paluchem w Warszawie to Radysy miały 7% upadków liczby przebywających tam zwierząt z ogólnej liczby 1000-1500 zwierząt, a Paluch miał 6% przy przebywającej tam liczbie największej do 800 zwierząt.

To czemu stan tych zwierząt w ocenie organizacji które dokonały interwencji zmusił te organizacje do interwencji?

Organizacje manipulują informacjami. Otrzymane informacje bardziej nieprawdopodobnie brzmią jak powie się, że zutylizowano za 1.5 roku 16 ton zwierząt. Taki obrazek laika może szokować. Brzmi to jak „info” z horroru, ale taka jest rzeczywistość w polskich schroniskach, ale już inaczej brzmi po przeliczeniu na sztuki, przyjmując, że średnia waga psa w porównywanych placówkach to 20 kilogramów, to w miesiącu w Radysach utylizuje się 45 psów przy liczbie na 1000 sztuk, a schronisku w np. Krakowie prowadzonym przez organizacje prozwierzęcą i to pożytku publicznego ok. 25-30 sztuk przy liczbie psów tam przebywających 300-500 sztuk.

Czyli specjalnie wyciskano łzy na temat Radysów, by zbierać pieniądze na ratowanie zwierząt? Do tego Pani zmierza?

schronisko piesPóki co, podaję tylko fakty. Schronisko dla Zwierząt w Radysach to taka właśnie historia. Nic nie insynuuję. Proszę posłuchać, nie ukrywam, krew w moich żyłach zmroziła informacja, że przez półrocze 2020 roku w Radysach utylizowano 4 tony zwierząt. Nadmienię tu, że organizacje przywiozły swoich lekarzy klinicystów, którzy jak wiemy nie będą działali na rzecz właścicieli schroniska tylko na rzecz swoich pracodawców, w tym wypadku wielokrotnie karanego sądownie Pogotowia dla Zwierząt, a ocenę stanu i dobrostanu powierzono wolontariuszom, którzy nigdy nie widzieli takiego schroniska. Obawiam się, że innego też nie oprócz ma się rozumieć Sekłaka, gdzie siedzibę ma Pogotowie dla Zwierząt.

Schronisko medialnie szokowało... Czy może być prawdą, że w pierwszym półroczu 2020 roku ze schroniska dla zwierząt w Radysach wywieziono 4 tony martwych zwierząt?

Tak, taka jest rzeczywistość polskich schronisk, ale to nie znaczy, że tak dzieje się tylko w tym schronisku. Przy okazji tego schroniska widzę podobieństwo postępowania jak przy likwidacji schroniska w Korabiewicach, którego właścicielka była pani Magda Szwartz i w którym maczał palce również działacz Pogotowia dla Zwierząt, skazany przez sądu za swoje „pomaganie” zwierzętom, Grzegorz B., aktywny teraz przy Radysach. Przy schronisku w Korabiewicach wymuszono decyzje sprzedaży placówki. W placówce w Korabiewicach pomocni byli właśnie wolontariusze, którzy zostali wyposażeni przez ówczesnego lidera PdZ w aparaty fotograficzne i robili dokumentacje, która przyczyniła się do likwidacji, a później sprzedaży. Być może właściciel Radys znał te historie i nie chciał współpracować z organizacjami, czemu wcale się nie dziwie. Co do 4 ton utylizowanych zwierząt to już panu redaktorowiktorowi wyliczyłam i porównałam, ale dla przykładu dodam, że około 400 kilogramów zwłok zwierząt miesięcznie jest wywożone przez firmę utylizacyjną (Bakutil) co czyni w skali roku – 12 miesięcy 4,800kg – prawie 5 ton, tyle że dotyczy schroniska w Krakowie, które administruje organizacja pożytku publicznego przy liczbie 300-400 sztuk psów. Szok? W porównaniu do schroniska w Radysach to w tym schronisku przy rocznej liczbie psów 400 sztuk za 18 miesięcy zutylizowano ok. 6,6 tony zwierząt! Czy zatem setki wzburzonych działaczy siedmiu (lub więcej) różnych organizacji prozwierzęcych wkroczy do krakowskiego schroniska, a wstrząśnięci internauci i media będą się domagać likwidacji schroniska w Krakowie i ukarania podmiotu administrującego schronisko? Zapewne nie, bo prowadzi je organizacja prozwierzęca KTOZ i na dodatek posiadająca tzw. pożytek publiczny.

To dlaczego organizacje, które dokonały tej interwencji podają takie informacje?

Powszechną metodą niektórych organizacji pozarządowych mających w celach statutowych wpisaną ochronę zwierząt tworzenia oskarżeń przeciwko osobom, które nie popełniły czynu zabronionego jest podawania jakiejś prawdziwej okoliczności, która sama w sobie nie stanowi czynu zabronionego, ale jest sprawdzalna, aby uwiarygodnić całą resztę wypowiedzi i podać tę okoliczność w taki sposób, aby sprawiała wrażenie, że doszło przestępstwa. Jest to okrutne granie na emocjach wrażliwych ludzi, którzy nie orientują się w danym temacie. I tak właśnie „poszło” w Internet o prawie 4 tonach zwłok psów w schronisku w Radysach. To miało szokować. Taka tonacja została zagrana i miała ona wskazywać, że dzieje się coś strasznego, a tak wcale nie jest porównując inne schroniska.

Ale prokuratura uznała, że znęcano się nad wszystkim zwierzętami i „zajęła” wszystkie zwierzęta w Schronisku dla Zwierząt w Radysach?

Dokładnie, ale podejrzewam, że stało się dlatego, że Powiatowy Lekarz Weterynarii jak i Wojewódzki Lekarz Weterynarii stwierdzili, że nie ma przeciwwskazań do działania tej placówki i nie wydali decyzji o jej zamknięciu w celu realizacji programu gmin o zwalczaniu bezdomności zwierząt. Aby zabrać wszystkie zwierzęta trzeba było innego rozwiązania. Tak w dniu 24 czerwca prokurator wydał postanowienie, że zabezpiecza zwierzęta jako dowody w sprawie i przekazuje pod opiekę Pogotowiu dla Zwierząt, które w tym dniu powinno zabrać ze schroniska wszystkie zwierzęta powierzone jego opiece. Prokuratura nie mogła zmusić właściciela, aby użyczył swoich pomieszczeń oraz pracowników i swoich rzeczy do wykonania postanowienia prokuratora. Zabezpieczone zwierzęta tak naprawdę są własnością gmin, a nie prokuratury. Tutaj jak wiem, aby umożliwić wykonanie takich czynności aresztowano właściciela zwierząt, oskarżając go o znęcanie się nad zwierzętami i jego syna, co jest znamiennym postępowaniem Pogotowia dla Zwierząt. Pamiętamy interwencję koło Garwolina, gdzie zamknięto właściciela krów i psów, we wrzosowej koło Częstochowy, aby umożliwić tej organizacji prowadzenie dochodzenia we własnej sprawie, co jest dla mnie nienormalne.

Pisano, że pracownicy porzucili pracę i zwierzęta w Radysach. Czy to jest prawdą? Schronisko zostało opuszczone?

Nie prawdą jest jakoby pracownicy porzucili zwierzęta, przestali je karmić, sprzątać boksy. Z chwilą przekazania zwierząt pod opiekę Pogotowia dla Zwierząt to ta organizacja powinna zabezpieczać wyżywienie zwierząt i zabezpieczenie ich w wodę jak i pracowników, którzy sprzątaliby boksy. Po to chyba prowadzili zbiórkę na zrzutka pl Chcę zwrócić uwagę, że do chwili wydania postanowienia o uznanie wszystkich psów jako dowodów w sprawie i zabezpieczenie w postaci przekazania pod opiekę Pogotowia pracownicy opiekowali się zwierzętami i oporządzali je. Pracownicy poczuli się urażeni, bo ubliżano im i wyzywano, nikt z nimi nie rozmawiał o zapłacie za wykonywana pracę na rzecz zwierząt po przejęciu przez Pogotowie.

A co to było z tymi fotografiami psów pokazywanych przez organizacje biorące dział w akcji w Radysch? Nie wyglądały najlepiej…

O tym, że organizacje kłamią zbierając dowody w sprawach o znęcanie niech świadczy fakt wykorzystywania fotografii i innych interwencji i miejsc podkładając je do prowadzonej zbiórki czy interwencji i tak było w tym przypadku. Wpływano na odczucia ludzi publikując fotografie psów ze schroniska w Kotliskach, co mnie poruszyło i zbulwersowało. Opublikowano zdjęcia z innego miejsca Polski nawołując do zrzucania się na ratowanie zwierząt w Radysach! Czy Państwo to rozumiecie? Jak to się nazywa w słowniku ludzi cywilizowanych? Oszustwo? Wyłudzenie?

Co Panią dziwi najbardziej?

Nie byłoby w tej akcji „ratowania” zwierząt z Radys nic nowego, gdyby prokuraturą w Olsztynie Północ nie zawiadywała osoba znajoma dla koordynatora tej akcji, jak siebie nazywa były prezesa Pogotowia dla Zwierząt Grzegorza B. posiadający trzy prawomocne wyroki i uznany przez Prokuraturę Okręgowa w Siedlcach za osobę niegodną zaufania społecznego. Nie rozumiem dlaczego Pogotowie powierza zwierzęta sobie powierzone osobom trzecim, dlaczego zwierzęta trafiły z deszczu pod rynnę, czyli innych schronisk? Kto sprawdzał warunki tych zwierząt, do których je wysłano? Wszystko to budzi we mnie wątpliwości o zasadności tej interwencji i rodzi się pytanie czemu to miało służyć? Czyżby to próba siły i nadymania się przed weterynarią państwową i straszenia ministra rolnictwa? Czyżby wysoka kwota zrzutki była tu tak istotna? Czy Prokuratura z jakiś powodów w osobie konkretnego prokuratora była stronnicza? To wszystko, mam nadzieję, sprawdzą odpowiednie służby z Ministerstwem Sprawiedliwości na czele.

Z redaktorem, prezesem Stowarzyszenia Pokrzywdzeni przez System i wieloletnim opiekunem bezdomnych zwierząt, rozmawiał Robert Wyrostkiewicz

fot. TVP (screen) i Pixabay.com (zdjęcie szpica)

swiatrolnika.info 2023