Polscy weganie z „V-Gun dla zwierząt” sprzeciwiają się jeździe konno. Według aktywistów, jazda konna… „nie jest wegańska”. To kolejny już raz, gdy pseudoekolodzy walczą z problemami, które sami wymyślili. Tym razem aktywiści dodatkowo postanowili obrażać zwolenników koni, którzy wyśmiewają ich fanatyzm.
Weganie próbują przekonywać, że jeździectwo jest złe.
Większość ludzi nie widzi nic złego w tym, że koń skacze przez przeszkody, bierze udział w wyścigach, jest ujeżdżany, wozi na swoim grzbiecie dzieci w szkółce, czy wreszcie jest wykorzystywany w hipoterapii. Przecież musi zarobić na swoje utrzymanie, a jak twierdzi wielu „koniarzy” - konie z niecierpliwością wyczekują tych aktywności. W tym miejscu należałoby się zastanowić, jak dalece faktycznie konie chcą wykonywać te narzucone im przez człowieka aktywności, a jak dalece jest to wrodzona potrzeba ruchu i nuda w boksie.
– czytamy na profilu V-Gun dla zwierząt.
Chcielibyśmy podkreślić, że jazda konna nie jest wegańska z jednej prostej przyczyny; zwierzęta, w tym konie nie są nam nic winne i nie muszą nic „odpracowywać”. To człowiek rozmnaża je dla własnych potrzeb i przyjemności, a następnie zmusza do nienaturalnych zachowań. Wożenie na swoim grzbiecie jeźdźca i pokonywanie z nim przeszkód, wykonywanie skomplikowanych figur w dresażu (ujeżdżeniu), bycie dotykanym i osaczanym przez wielu ludzi, jak to się dzieje w przypadku hipoterapii, czy szkółek jazdy – nie jest naturalnym zachowaniem dla konia. A tak przy okazji – słowo dresaż pochodzi od francuskiego słowa dressage, które oznacza TRESURĘ. Nic chyba więcej nie trzeba dodawać.
– dodają weganie.
Weganie przekazali, iż spodziewali się, że ich głupie pomysły na temat jazdy konnej nie spodobają się zwolennikom tego sportu i koni, których wyzywają od „koniarzy”.
Spodziewamy się oburzenia ze strony „koniarzy” - w końcu dbają o swoje konie, zapewniają im najlepsze warunki, dostarczają najlepszą paszę i dodatki witaminowe, a po treningach stosują okłady i wcierki. Nie o to chodzi. Rzecz w tym, że żaden koń nie urodził się, aby służyć człowiekowi. Człowiek sam nadał sobie prawo, by je niewolić i wykorzystywać, i dorabia do tego ideologię, jakoby konie same tego chciały i potrzebowały. Warte uwagi jest stanowisko zdecydowanej większości fanów i fanek jeździectwa na temat sytuacji, która miała miejsce na Igrzyskach Olimpijskich Tokio 2020 z koniem Saint Boy, reprezentantką Niemiec i jej trenerką w rolach głównych.
– dodają aktywiści.
Jako weganie, przeciwstawiamy się wszelkiej eksploatacji zwierząt pozaludzkich, a jazda konna jest jedną z jej form. I pomimo tego, że spora część społeczeństwa deklaruje miłość do koni, wypierają fakt, bądź nie wie, że większość z nich po latach pracy dla człowieka kończy w rzeźni.
– twierdzą weganie.
Pozostaje więc tylko pytanie, z jakim innym wymyślonym problemem będą teraz walczyć wegańscy aktywiści?
fb/fot.pixabay