Informacje
10-05-2017
W miniony weekend mieszkańcy wielu regionów Polski musieli liczyć się z opadami deszczu i burzami. Deszczowa pogoda nie oznacza, że w atmosferze dzieje się coś nadzwyczajnego; o tej porze mamy dużą zmienność warunków – tłumaczy fizyk atmosfery prof. Szymon Malinowski.
W miniony weekend mieszkańcy wielu regionów Polski musieli liczyć się z opadami deszczu i burzami. Deszczowa pogoda nie oznacza, że w atmosferze dzieje się coś nadzwyczajnego; o tej porze mamy dużą zmienność warunków – tłumaczy fizyk atmosfery prof. Szymon Malinowski.
W miniony weekend mieszkańcy wielu regionów Polski musieli liczyć się z opadami deszczu i burzami. Obfite opady deszczu, które wystąpiły na początku maja w całej Polsce, spowodowały podniesienie poziomów rzek.
Prof. Szymon Malinowski z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że opady są wynikiem spotkania się nad Polską dwóch mas powietrza.
– Jedna z nich jest sucha, druga z kolei zawiera bardzo dużo wody i napłynęła do nas już jakiś czas temu. Dodatkowo znajduje się ona na froncie - czyli na granicy dwóch mas powietrza o różnej temperaturze. Na tej granicy z kolei łatwo dochodzi do kondensacji pary wodnej
– wyjaśnia.
Wilgotne powietrze nad Polskę przyniósł bardzo długi pas powietrza, który sięgał niskich szerokości geograficznych na Atlantyku. W slangu meteorologicznym określany jest jako "atmospheric river" (ang. rzeka atmosferyczna). To jego siła ma największy wpływ na polską pogodę w maju.
Fizyk podkreśla, że aktualna pogoda nie oznacza, że w atmosferze dzieje się coś nadzwyczajnego.
– O tej porze mamy dużą zmienność warunków, aktualne nie wykraczają jednak poza to, czego można się spodziewać
– informuje.
– Oprócz wpływu powietrza znad Atlantyku drugim warunkiem, nie do końca oczywistym, ale bardzo ważnym na naszej szerokości geograficznej jest to, ile lodu znajduje się aktualnie w Arktyce i czy napływa do nas stamtąd powietrze
– tłumaczy prof. Malinowski.
Największy zasięg lodu był w połowie kwietnia, wciąż jest go dość dużo i jest on źródłem zimnego powietrza.
– Tak więc gdy ludzie mówią o zimnych ogrodnikach, często mają na myśli napływy powietrza zaczynające się jeszcze nad Oceanem Arktycznym i obszarami nad którymi zalega lód
– stwierdza badacz.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl.
naukawpolsce.pap.pl/AZK/Fot.pixabay.com