Wnyki kłusowników wciąż niebezpieczne dla leśnych zwierząt

Borsuk i koziołek sarny wpadły we wnyki zastawione w lesie przez kłusowników. Chociaż kłusownictwo to już margines, zwierzęta nadal są w niebezpieczeństwie. Leśnicy zauważają, że dziś kłusownictwo nie jest praktykowane dla zarobku, a raczej jak ”hobby” i ”tradycja”. Leśnicy proszą, aby wszystkie osoby, które zauważą w lesie pułapki zastawione przez kłusowników, nie próbowały zdejmować ich na własną rękę. W takich sytuacjach należy niezwłocznie powiadomić policję, straż leśną lub łowiecką.
Wnyki wciąż niebezpieczne
Leśniczy z leśnictwa Łysa Góra uwolnili borsuka, który wpadł we wnyki zastawione przez kłusownika. Do zdarzenia doszło na terenie kompleksu leśnego w Mierzęcicach.
Był spokojny, nie szarpał się, można powiedzieć, że czekał na pomoc.
– opisuje leśniczy Piotr Miłoch z katowickiego Nadleśnictwa Siewierz.
O złapanym we wnyki borsuku poinformował leśników grzybiarz, który natknął się na zwierzę zupełnym przypadkiem. Na miejsce została wezwana również policja, która zebrała dowody przestępstwa.
Na szczęście, pętla zacisnęła się w okolicach tułowia a nie na szyi, dlatego po odcięciu linki borsuk cały i zdrowy, natychmiast mógł wrócić do lasu.
– dodaje leśniczy Miłoch.
Mariusz Kowalski, zastępca nadleśniczego mówi, że kłusownictwo na terenie Nadleśnictwa Siewierz to margines. Jednak nawet ten margines jest niebezpieczny dla leśnych zwierząt.
Przy obecnych cenach dziczyzny, wynoszącej na przykład kilka złotych za kilogram dzika, bardziej widzimy to w kategoriach złej „tradycji” niż rzeczywistej potrzeby uzupełnienia lodówki. Dziadek i ojciec kłusowali, to młodzi, niestety, też to robią.
– dodaje Mariusz Kowalski.
Piątka dla zwierząt – o co tak naprawdę toczy się gra?
Wnyki – nie zdejmuj ich samemu
We wnyki wpadł również samiec sarny w lasach z lubelskiego Nadleśnictwa Lubartów. Koziołek był uwięziony w pętle ze stalowej linki. Jego również udało się uratować dzięki zgłoszeniu grzybiarza. Grzybiarz niezwłocznie poinformował o tym straż pożarną i policję. Ponieważ zwierzę znajdowało się na terenach zarządzanych przez Nadleśnictwo Lubartów, służby mundurowe zawiadomiły o sprawie leśników.
Komendant Straży Leśnej Łukasz Pytka wraz ze strażnikiem Tomaszem Kołosem udali się w podane miejsce, aby sprawdzić, w jakim stanie znajduje się uwięziony kozioł. Leśnikom towarzyszył grzybiarz, któremu udało się zauważyć złapanego we wnyki zwierzaka. Pomoc mężczyzny oraz natychmiastowe działanie strażników pozwoliło na uwolnienie rogacza z opresji.
Dziękujemy za czujność panu, który przemierzał nasze lasy. Przytomność umysłu, którą się wykazał, pozwoliła na szybkie dotarcie do zwierzęcia i uwolnienie z opresji. Prosimy wszystkie osoby, które zauważą w lesie wnyki bądź inne pułapki zastawione przez kłusowników, aby nie próbowały zdejmować ich na własną rękę. W takich sytuacjach należy niezwłocznie powiadomić policję, straż leśną lub łowiecką.
– zaapelował Łukasz Pytka.
lasy.gov.pl/fot.Nadleśnictwo Siewierz/fot.Nadleśnictwo Lubartów