O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

26-05-2022

Autor: Karol Pepliński

Ukrainka pracująca na polskim gospodarstwie: Rosjanie urządzili masakrę

Rosjanie

Radio Maryja przeprowadziło wywiad z ewakuowaną Ukrainką, pracującą na polskim gospodarstwie na Ukrainie, które zniszczyli Rosjanie.

Polskie gospodarstwo należało do rodziny hodowcy norek i prezesa Instytutu Gospodarki Rolnej Szczepana Wójcika. Jak wytłumaczył Wójcik, wojska najpierw zbombardowały teren, zabijając pozostałych na miejscu pracowników, a następnie utworzyły tam swoją bazę. Wartość gospodarstwa że zwierzętami to 12 milionów euro. Wszystko zostało rozgrabione, a następnie zniszczone. Rosyjskie wojska zabijały ludzi i zwierzęta.

Rosjanie zniszczyli polskie gospodarstwo

Jedną z osób, które były związane ze zniszczonym przez Rosjan gospodarstwem i pracowały na miejscu jest Anastazja. Ukrainka przyznaje, że pracowała na fermie od momentu jej powstania. Gdy przybyli Rosjanie, urządzili tam piekło.

,,Współpracowałam z rodziną Wójcików od samego początku ich działania na Ukrainie. Bardzo dużo gospodarstw mają u nas: Niemcy, Holendrzy, Duńczycy, ale i przedsiębiorcy z Polski. To była głównie ferma norek, ale hodowaliśmy tam różne inne zwierzęta. Wszystko rozwijało się bardzo mocno i widziałam to na własne oczy. Ilość pracowników cały czas się zmieniała. Najpierw ludzi było bardzo dużo, później zostało około 100. Rodzina Wójcików ma u nas kilka gospodarstw. Ferma, którą widzimy na nagraniu z bombardowania, to ta większa. Myślę, że pracowało tam później około 80 osób” – mówi w rozmowie z Radiem Maryja.

,,Większość zatrudnionych na fermie była miejscowa. Niektórzy przyjechali z Połtawy. Jest to miasto leżące bardzo blisko Charkowa. Na fermie byli również zatrudnieni bardzo doświadczeni pracownicy z obwodu charkowskiego. Z wieloma pracownikami z fermy ciągle mam kontakt, bo zostali ewakuowani przez Pana Wójcika do Polski. Wielu z nich to moi koledzy. Było też wielu pracowników z miasta Izium, na przykład rodzina mojego kolegi. Warunki na fermie były bardzo dobre. Gdy zaczęła się pandemia COVID-19, mieszkałam na fermie z pracownikami i trwało to miesiąc. Na fermie został przeprowadzony generalny remont mieszkań i budynków gospodarczych. Wszystko było nowe, czyste, zadbane. Rodzina Wójcików bardzo dużo inwestowała w tę fermę. Widać było, że zależało im na tym, aby warunki pracowników były jak najlepsze. Mieliśmy tam nawet swoje mieszkania – takie własne miasteczko. Na fermie pracowały osoby w różnym wieku. Byli stażyści z uniwersytetów i techników, osoby starsze, osoby trzydziestoletnie, czterdziestoletnie. Część pracowała jako pracownicy fizyczni, część w administracji fermy. Nie było żadnych ograniczeń. Jeżeli człowiek bardzo dobrze wykonywał powierzone mu zadania, to awansował. Pan Wójcik był bardzo dobrym pracodawcą. Zawsze był sprawiedliwy. Jeśli widział, że człowiek dobrze pracuje, to nigdy w życiu go nie skrzywdził. Gdy ktoś pracował źle, to z nim rozmawiał, ale nigdy nie wyrzucał z pracy” – dodaje.

Wójcik ewakuował Ukraińców do Polski

Pracownica opowiedziała jak Szczepan Wójcik zorganizował ewakuację Ukraińców do Polski.

,,Szef zaproponował każdemu ewakuację. Kto chciał, mógł wyjechać do Polski i dostać nową pracę. Dużo pracowników, gdy zobaczyło, co Rosjanie robią, zdecydowało się uciekać, inni nie chcieli zostawiać swoich domów i zostali. Na następny dzień (po wyjeździe naszych pracowników) rosyjskie wojska zrobiły bazę na terenie fermy. Miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo. Korzystali ze sprzętu pozostawianego na fermie i mieszkali w kwaterach pracowniczych. Na gospodarstwie zostały osoby, które mieszkały w jego sąsiedztwie. Mieli blisko do pracy. Część przyjeżdżała na fermę rowerem. Do ostatnich chwili starali się pracować, karmić zwierzęta i dbać o nie. Niestety dla niektórych, by uciekać, było już za późno. Ci, którzy nie zdecydowali się na początku, nie mieli jak już uciec. Było bardzo mało samochodów i kierowców. Nie wszyscy mogli wyjechać. Jak uciekasz, to nie czekasz” – wskazuje.

,,Później z Iziumem nie było już kontaktu. Dopiero niedawno udało się porozmawiać. Moi sąsiedzi powiedzieli mi, że widzieli, jak na fermę wjechały rosyjskie czołgi. Mama mojej koleżanki opowiadała mi, że jej sąsiadka (mieszkająca obok fermy) zginęła od ostrzału rakietowego. Jest jednak wiele przypadków mordowania ludzi, którzy zostali. W pierwszych godzinach wojny Rosjanie ostrzelali fermę. Część zwierząt uciekła, część zginęła w wyniku ostrzału, a część zdechła z głodu. Rosjanie na wielu gospodarstwach rolnych strzelali do zwierząt i zabijali rolników. Zakopywali miny na polach uprawnych. Czołgami strzelali do traktorów, strzelali do ludzi” – dodaje Ukraina.

Rosjanie

Rosjanie zabili pracowników i zwierzęta

Większość pracowników zdołała uciec dzięki pomocy Wójcików, ale niestety pozostałych Rosjanie zabili. Rozkradli również cały sprzęt znajdujący się na gospodarstwie.

,,Wszystko, co zostało na fermie, Rosjanie ukradli i wysłali do Rosji. Wywieźli nasze maszyny rolnicze, paliwo, agregaty prądotwórcze. Ukradli nawet to, co zostawili pracownicy. Jedna pracownica dostała ode mnie w prezencie mój stary telefon. Zapomniała go zabrać z fermy. Ostatnio włączyłam jego lokalizacje. Jest to możliwe poprzez specjalną aplikację. Znalazłam go pod Moskwą. Ukradli wszystko, co mogli, czyli meble, ciuchy, naczynia, kosmetyki” – mówi Anastazja.

,,Tego [ilu ludzi zginęło na fermie – przyp. red.] dokładnie nikt nie wie. Rodziny tych, którzy zginęli na fermie, nie mają możliwości odzyskania zwłok. Jak mówiła mama jednej koleżanki, która pracowała na fermie, ciała naszych pracowników i Rosjan są wszędzie. Cały czas trwa ostrzał. Ludzie boją się wychodzić z piwnic. Nie mają jak zabrać ciał swoich bliskich. Ciała leżą na ulicach, drogach, polach. Myślę, że ciała naszych pracowników są ciągle na fermie. Tak samo jak ciała rosyjskich żołnierzy” – dodaje Ukrainka w rozmowie z Radiem Maryja.

,,Jestem w stałym kontakcie z tymi, którzy dzięki Panu Wójcikowi uciekli z Ukrainy. Mają oni prace i mieszkania w Polsce. Wszystko od nich dostaliśmy. Do Polski przyjechali nie tylko pracownicy fermy i ich rodziny. To również znajomi, koledzy, koleżanki. Część pracuje w Polsce na fermach, niektórzy w innych firmach Wójcików, część pomaga przy bydle. Ja do Polski przyjechałam z mamą i bratem, którzy również znaleźli w Polsce prace. Dzięki rodzinie Wójcików mamy świetne warunki. Chciałam za to bardzo podziękować” – dodaje Ukrainka.

Czytaj też: Niewiarygodne! Ekoonuce pochwalają… rosyjskie zbrodnie wojenne

radiomaryja.pl/fot.tt

swiatrolnika.info 2023