O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

02-08-2022

Autor: Jagoda Mrowiec

Rosjanie masowo niszczą ukraińskie czarnoziemy. Niewyobrażalne szkody

Rosjanie

Rosjanie sieją spustoszenie w ukraińskim rolnictwie na różne sposoby. W działaniach wojennych ucierpiały m.in. niezwykle żyzne gleby Ukrainy.  

Specjaliści ukraińskiej grupy ochrony środowiska naliczyli 480 lejków z pocisków 82-milimetrowych, 547 lejków z pocisków 120-milimetrowych i 1025 pocisków mierzących 152-milimetry. Według ekologów, na jednym kilometrze kwadratowym pola, dostało się do gleby 50 ton żelaza, 1 tona związków siarki i 2,35 tony miedzi.

Ukraińskie gleby atakowane na różne sposoby

Eksplozje, które wywołali Rosjanie, wyrwały 90 000 ton ziemi. Ten mały przykład pozwala naszej wyobraźni spróbować uchwycić prawdopodobną skalę szkód, jakie wojna wyrządza ziemi ukraińskiej.

„Podczas wojny gleba jest jednym z najbardziej wrażliwych ekosystemów. Istnieje kilka głównych czynników uszkadzania ziemi: przejście ciężkiego sprzętu wojskowego, eksplozja rakiet i innych rodzajów broni, budowa fortyfikacji. W wyniku tych działań dochodzi do naruszenia struktury gleby, co w przyszłości prowadzi do erozji. Utrata żyzności jest oczywista, ponieważ żyzna warstwa gleby znajduje się na samej powierzchni” – mówi Ołeksij Wasylyuk, szef Ukraińskiej Grupy Ochrony Przyrody.

Ale nie chodzi tylko o fizyczne uszkodzenie gleby. Kolejnym problemem jest jego chemiczne uszkodzenie.

„Wybuch każdej amunicji to reakcja chemiczna. 100% chemicznej części pocisku przedostaje się do środowiska: część w powietrze, część bezpośrednio do gleby. W ten sposób aluminium, miedź i inne metale ciężkie trafią do ziemi. W wyniku utleniania materiałów wybuchowych siarka i azot przedostają się do powietrza i gleby" – mówi naukowiec.

Rosjanie

Rosjanie niszczą czarnoziemy siarką

Choć Rosjanie sieją spustoszenie w każdy możliwy sposób, według ekologa największe niebezpieczeństwo stanowi siarka.

„Pierwsza rosa, mgła – i siarka staje się kwasem siarkowym, który spala wszystko – i roślinność, robaki, roztocza i bakterie… Wszystko, co tworzy glebę. W końcu żyje. W garstce gleby – do ośmiu tysięcy żywych organizmów! Ziemia spalonej wojną nie jest metaforą, ale dosłowną...” – mówi ekolog.

Naukowiec dodaje, że gdy widzi w wiadomościach, że np. w obwodzie czernihowskim, nawet tam, gdzie były wybuchy, sadzi się teraz ogródki warzywne, nie czuje się optymistycznie.

„Najprawdopodobniej w składzie tego, co tam rośnie, będą metale ciężkie, ponieważ będą migrować z gleby do roślin. A takie jedzenie na pewno nie przyniesie korzyści organizmowi” – mówi.

Metale ciężkie w ukraińskiej glebie

Kiyanka Anastasia Sploditel od ponad pięciu lat bada wpływ wojny na Ukrainie na gleby. W szczególności otrzymał próbki gleby z Donbasu, w tym z terytoriów o najwyższym poziomie zniszczeń bojowych. Ogółem przeanalizowała około tysiąca próbek gleby.

Próbki gleby są dostarczane naukowcom od wojska bezpośrednio przez wolontariuszy lub, jeśli to możliwe, za pośrednictwem poczty. Według ustaleń badań Anastazji metale ciężkie są najczęstszymi spośród licznych zanieczyszczeń gleby wywołanych działaniami wojennymi, które prowadzą Rosjanie.

„W rejonach intensywnych zniszczeń bojowych następuje znaczny wzrost poziomu rtęci, arsenu, cynku, kadmu w glebie. Wartości tła są 15– 30 razy wyższe niż normalnie. Systematycznie zwiększana zawartość (6-8 razy) niklu, ołowiu, baru, fosforu. A w 35% próbek wartości tła tych pierwiastków zostały przekroczone ponad 100 razy!” – mówi Anastasia.

Zanieczyszczenia powierzchniowe gleby mogą być przenoszone z jej najbardziej zewnętrznych warstw w głąb wód gruntowych, a następnie migrować na znaczne odległości.

„Zwiększenie obszarów zalewania i podtapiania, gdy poziom wód gruntowych się podnosi, prowadzi również do zwiększenia mobilności metali ciężkich. Miedź, ołów i cynk mają najwyższe wskaźniki mobilności wśród wysoce niebezpiecznych pierwiastków w badanych glebach” – dodaje Anastasia.

Obecnie nie prowadzono badań dotyczących akumulacji metali ciężkich w uprawach rolnych na terenach działań wojennych na Ukrainie. Posiadająca jednak doświadczenie badawcze w zakresie ich dystrybucji w systemie „gleba–roślina” Anastasia uważa, że stosowanie produktów uprawianych w takich strefach stanowi zagrożenie dla zdrowia ludzkiego. Dlatego bez dokładnego zbadania działek nie ma potrzeby spieszyć się z produkcją rolną.

Rosjanie spowodowali szkody na długie lata. Co z rolnictwem?

„Profil glebowy kształtował się od dziesięciu tysięcy lat. Nie mamy tyle czasu. Ale nie da się po prostu zawinąć rozprucia i dalej korzystać z ziemi jak poprzednio. Doprowadzi to do jeszcze większych szkód” – mówi dyrektor Instytutu, doktor nauk rolniczych, akademik Narodowej Akademii Nauk Światosław Bałyuk.

Profesor Balyuk wskazuje, że przede wszystkim należy ocenić stan gleb, które zniszczyli Rosjanie, nadać im określony status, a dopiero potem szukać sposobów ich ratowania. Instytut zauważa również, że odrodzenie zniszczonych wojną ziem zajmie dużo czasu. Samo badanie i rozminowywanie potrwa co najmniej dekadę. Koszty regeneracji gleby osiągną setki miliardów hrywien.

Jedną z opcji wymienionych przez naukowców jest sadzenie roślin zdolnych do absorbowania metali ciężkich. W ten sposób gleba zostanie oczyszczona. Tam też wskazane jest zalesienie takich gruntów – niektóre drzewa, jak zauważają pracownicy Instytutu, mogą przywracać glebę. Jednak obecnie trudno powiedzieć, ile potrzeba na to środków i czasu.

Tymczasem ekolog Ołeksij Wasyliuk proponuje działać radykalnie — usunąć z uprawy glebę zniszczoną wojną i oddać ją naturze do samoregeneracji.

W podobny sposób zrobiła to np. Francja. Terytorium tak zwanej bitwy pod Verdun, gdzie podczas I wojny światowej miały miejsce szczególnie bitwy na dużą skalę, nazwano „Czerwoną Strefą”. Do dziś zabrania się tam uprawiania rolnictwa. Mowa tu o 1200 kilometrach kwadratowych na granicy Francji i Belgii. Władze lokalne twierdzą, że samooczyszczenie tych ziem zajmie kilkaset lat.

„Dawanie zniszczonym wojną ziemiom spokoju i czasu na samodzielną regenerację jest jak uderzenie obu ptaków jednym kamieniem. Przecież oprócz oszczędności na sztucznej regeneracji możemy również spełnić wymagania ukraińskiego ustawodawstwa dotyczące zapobiegania pustynnieniu (15% gleb musi zostać usuniętych z rolnictwa)” – mówi Ołeksij Wasyluk.

Ekspert dodaje, że ostatecznie Europejska Strategia Ochrony Bioróżnorodności przewiduje likwidację 30% wszystkich gruntów rolnych w UE, co powinno nastąpić do 2030 roku. Jeśli wejdziemy do UE, nie możemy ominąć wdrożenia tej normy.

Czytaj również:FAO: Ukraińscy rolnicy stracili z powodu wojny już 6 miliardów dolarów

Agronews /fot.pixabay

swiatrolnika.info 2023