Według inicjatorów akcji „End The Slaughter Age” celem jej jest wyłączenie inwentarza żywego z działań dotowanych przez Komisję Europejską.

Te dotacje mają zostać przekazane z europejskiej WPR na schroniska dla zwierząt. Ostatecznie jednak Inicjatywa ma na celu wyeliminowanie i kryminalizację wszelkich form wykorzystywania zwierząt gospodarskich. Jako etyczną alternatywę oferuje laboratoryjną produkcję mięsa komórkowego, jaj, kości i skóry oraz mięsa roślinnego, czyli roślinnego substytutu mięsa. Jednak wyniki inicjatywy można analizować na dwóch poziomach – komunikacyjnym i medialnym.

Prawdziwe cele inicjatywy

Na froncie medialnym Inicjatywa „End The Slaughter Age” porusza kwestie ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. Próbuje rozumować naukowo, a nawet ekonomicznie. Działacze inicjatywy zdali sobie sprawę, że ich radykalne propozycje spotkają się z oporem i odrzuceniem. Zdaniem POLPIG cel może być inny. Zjawisko wypaczenia jest dobrze znane w ekonomii behawioralnej. Swoją propozycją aktywiści chcieli tylko zachować swój wizerunek racjonalnych bojowników o przyszłość Ziemi, jednocześnie prezentując swoje rozwiązania jako nowoczesne i alternatywne.

Ponadto tworzą swego rodzaju ramy interpretacyjne. Propozycje bowiem, nawet jeśli skrajne, zaczynają funkcjonować własnym życiem, a społeczeństwo się z nimi oswaja. Natykając się na nie, zaczyna traktować nawet skrajnie absurdalne jako coś możliwego, a nawet nieuchronnego.

Jednak w rozsądnym stopniu Inicjatywa zaleca wskakiwanie do basenu bez sprawdzania, czy nie ma w nim wody. W rzeczywistości aktywiści próbują przekonać ludzi do rezygnacji ze źródła pożywienia, które zostało sprawdzone i używane przez ludzkość od setek tysięcy lat. Zamiast tego wymyślają nowe rozwiązania, które są testowane dopiero od dekady, a jeśli chodzi o syntetyczne mięsa, nie wychodź poza test.

Kto stoi za „End The Slaughter Age”?

Pośpiech, z jakim przepychane są te rozwiązania zwarte w „End The Slaughter Age”, może mieć inne podłoże. Głównym powodem organizowania tzw. produkcji zwierzęcej jest uwalnianie do atmosfery metanu i dwutlenku węgla z produkcji zwierzęcej oraz zły dobrostan zwierząt. Tymczasem za 20 lat nastąpiła zasadnicza zmiana w produkcji zwierzęcej. Coraz częściej wprowadzane są technologie odzyskiwania gazu z rolnictwa. Zwierzęta trzymane są w pomieszczeniach klimatyzowanych, z uwzględnieniem ich naturalnych zachowań i potrzeb. Rozpowszechnianie tych praktyk i ich świadomości w społeczeństwie zapuściłoby korzenie i pozbawiłoby sensu większość organizacji, które uczyniły dobrostan zwierząt odnoszącym sukcesy biznesem.

Działalność Inicjatywy zbiegła się z doniesieniami o narastających problemach finansowych firm obiecujących masową produkcję mięsa komórkowego po niskich cenach. Okazuje się, że produkcja ta nie jest ani tania, ani ekologiczna i nie poprawia dobrostanu zwierząt. Żadna firma nie zdołała obniżyć kosztów do poziomu gwarantującego wszechobecne dostawy syntetycznego mięsa. Fakt, że sztuczna produkcja mięsa wymaga dużych ilości czystej wody jest absolutnie istotny dla ryzyka ekologicznego. Jego produkcja zużywa energię. Co więcej, chociaż producenci gwarantują, że mięso komórkowe można pozyskać nawet z piór, kopyt czy piór, takie próby nie powiodły się, a proces reprodukcji wymaga pozyskania komórek macierzystych poprzez biopsję od żywego zwierzęcia-dawcy.

Mając to na uwadze, trudno nie odnieść wrażenia, że ​​inicjatywa chce wykorzystać biurokratyczne metody do wykuwania komercyjnego sukcesu firm biotechnologicznych, które wytwarzają syntetyczne mięso, gdy nadchodzi komercyjny sukces. Oczekiwania komercyjne nie istnieją.

Czytaj również:Wojciechowski: Tylko Polska wprowadziła dopłaty do nawozów

POLPIG/fot.pixabay