O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

13-03-2015

Autor: Robert Maj

Polscy rolnicy schodzą do podziemia przez absurdalne prawo

Brak grafiki
W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów Europy, nie można kupić od rolnika jego wyrobów. Uniemożliwiają to przepisy, dlatego handel odbywa się w podziemiu...

W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów Europy, nie można kupić od rolnika jego wyrobów. Uniemożliwiają to przepisy, dlatego handel odbywa się w podziemiu.

 
Wyroby opolskich rolników, takie jak chleb na zakwasie, nabiał czy też przetwory z mięsa, muszą pozostać wyłącznie do ich własnego użytku. Przepisy nie pozwalają im wprowadzić tych produktów do legalnego obrotu.

Pani Iwona Frasek ze Szczedrzyka jest właścicielką sadu z ekojabłkami na Opolszczyźnie. Chciała w przydomowej wytłaczarni produkować sok jabłkowy, a następnie dostarczać go do sklepów. Wejście na rynek okazało się jednak niemożliwe, gdyż zgodnie z przepisami kobieta musiałaby uruchomić całą wytwórnię soków.

Takie rozwiązanie oznaczałoby dla pani Iwony straty, gdyż produkowałaby niehurtowe ilości, wyłącznie w sezonie letnim. Chętni przywożą więc do niej swoje jabłka i wyciskają z nich sok.

Sposób, aby obejść przepisy znalazła również pani Izabela, która hoduje ekologiczne świnie. Aby sprzedawać z nich mięso, musiałaby uruchomić w gospodarstwie ubojnię. Jak twierdzi kobieta, chciałaby jednak sprzedawać zaledwie parę zwierząt w roku, a nie zabijać ich po kilkanaście dziennie.

Pani Izabela podpisała więc umowę z profesjonalną ubojnią. Podkreśla jednak, że warunki uboju w jej gospodarstwie nie wywołują u zwierząt takiego stresu jak rzeź w ubojni.

Z podobnymi problemami borykają się rolnicy w całym kraju. Niedawno do stolicy przyjechali rolnicy z województw świętokrzyskiego, małopolskiego i podkarpackiego. Chcieli wesprzeć „zielone miasteczko”. Postanowili poczęstować warszawiaków swoimi produktami oraz wytłumaczyć im dlaczego nie ma ich na targach oraz w sklepach. Przestawili również listę zakazanych produktów żywnościowych, czyli takich, które rolnicy chętnie by produkowali, jednak nie mogą tego robić przez wygórowane wymogi formalne. Znajdują się na niej m.in. chleb na zakwasie z żyta, orkiszu, z dodatkiem soli z Wieliczki, kwaśne mleko czy też wiśnie bez pestek.

Jadwiga Łopata z Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi ICPPC tłumaczy, że aby produkować lokalne wyroby, rolnik powinien posiadać osobne budynki. Jak się jednak okazuje, stawianie tak wygórowanych wymagań sanitarnych jest niezgodne z unijnymi przepisami. Zgodnie z rozporządzeniem UE 852/2004 w sprawie higieny środków spożywczych, dla małej, lokalnej produkcji sezonowej wymagania powinny być bardziej elastyczne. Rygorystyczne procedury tyczą się zorganizowanych zakładów prowadzących działania stałe.

Łopata dodaje, że rolnikom zdarza się jeździć ze swoimi wyrobami na targi do Niemiec, gdyż tam wymaga się od nich wyłącznie lodówek przenośnych. W Polsce zaś handlują po kryjomu z obawy przed sanepidem. Przywołała również przykład Polki, która chciała równolegle uruchomić dwa przydomowe przetwórstwa owocowe – jedno w Polsce, drugie w Anglii. Za granicą otrzymała zaledwie jedną stronę wymogów o czystym sprzęcie i pomieszczeniu. U nas było to 10 kartek, a wśród warunków znajdował się m.in. nakaz posiadania oddzielnego budynku z wykafelkowanymi ścianami oraz specjalistycznym sprzętem.

Sanepid zapytany o warunki jakie musi spełnić rolnik chcący piec i sprzedawać miesięcznie około 20 chlebów na zakwasie, odpowiedział, że musi on zapewnić odpowiednie urządzenia, w szczególności czyszczące i dezynfekujące. Będzie zatem traktowany niemal na równi z właścicielem standardowej piekarni.

Źródło: nto.pl, fot. MF
 

swiatrolnika.info 2023