O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

03-04-2017

Autor: Anna Kołcon

Kot z miasta a kot ze wsi. Na co polują?

Kot z miasta a kot ze wsi. Na co polują?

Treść zawarta w dalszej części artykułu może być zaskoczeniem dla miłośników kotów!

Treść zawarta w dalszej części artykułu może być zaskoczeniem dla miłośników kotów. Jednak biorąc pod uwagę jak często się wałęsają bez opieki, warto dowiedzieć się trochę więcej na ich temat. Dzięki nowym badaniom naukowców z SGGW, PAN i IBL wiemy, że koty z polskich miast i terenów pozamiejskich polują w odmienny sposób i na inne zwierzęta, co często prowadzi również do niezłego spustoszenia.

 

Wałęsające się koty domowe sieją wśród dzikich zwierząt całkiem pokaźne spustoszenie. Naukowcy przyglądają się temu z uwagą z kilku powodów. Na przykład dlatego, że koty to zwierzęta związane z człowiekiem i w nowe miejsca dostają się głównie z naszą pomocą. Ale i same świetnie dają sobie radę. Szybko się rozmnażają, i są liczne. A to znaczy, że w środowisku żyje armia zabójców o niegasnącym instynkcie łowieckim.

 

– Koty oddziałują na populacje dziko żyjących zwierząt na kilku płaszczyznach. Nie chodzi tylko o drapieżnictwo. Koty mogą też przenosić choroby, konkurują z innymi drapieżnikami, mogą też krzyżować się ze żbikiem, co potwierdzono w badaniach genetycznych. Jest to problem większości populacji żbika w Europie, gdzie często zdarzają się hybrydy

 

– tłumaczy dr Dagny Krauze-Gryz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

 

W Stanach Zjednoczonych liczbę kotów – jedynie tych zdziczałych – oceniono na 70-100 mln. Wyliczono również, że co roku zabijają one od 1,3 do 4 mld ptaków i od 6,3 do 22,3 mld drobnych ssaków. W rzadko zaludnionej Australii liczbę zdziczałych kotów szacuje się na 20 mln. Według oficjalnych szacunków tamtejsze koty "pomogły" wymrzeć co najmniej 27 gatunkom ssaków i zagrażają przetrwaniu kolejnych 124 (dlatego właśnie w 2015 r. australijski rząd zdecydował o odstrzelaniu co pięć lat 2 mln zdziczałych kotów).

 
– Drapieżnictwo kotów jest największych zagrożeniem na wyspach, gdzie sieci troficzne są uproszczone. Kiedy na wyspach pojawią się koty, po kilkudziesięciu latach mogą ich być tysiące, i faktycznie w bardzo krótkim czasie mogą one doprowadzić do wyginięcia zwierząt, na które polują

 

– dodaje biolog z SGGW.

 
– Badania prowadzone w Anglii wskazują też na to, że koty mogą odpowiadać nawet za 30 proc. przypadków śmierci w populacji wróbla. Na inne zwierzęta koty oddziałują zresztą nie tylko przez drapieżnictwo. Badania amerykańskie dowodzą, że stres wywołany ich obecnością może zmniejszać płodność u ptaków. Presja ze strony kotów na inne zwierzęta to dopełnienie wielu innych presji, związanych z obecnością człowieka, np. rozrostu miast i rozbudowy infrastruktury

 

– tłumaczy dr Krauze-Gryz.
 

 

Natomiast z punktu widzenia ekosystemu jeden kot nie ma żadnego znaczenia. Problem jednak istnieje – wynika z faktu, że populacja kotów utrzymywana jest na sztucznie wysokim poziomie. 

 

– Tam, gdzie jest dużo ludzi, automatycznie liczne są też koty, aby zmniejszyć ich wpływ na otoczenie, warto je sterylizować

 

– dodaje dr Krauze-Gryz. 

 

Według nieoficjalnych danych w Polsce żyje ok. 6 mln kotów. Tylko część z nich to domatorzy, którzy świat znają przez szybę. Reszta to koty domowe, które zaznają swobody, albo zdziczałe zwierzęta.

 

Dr Krauze-Gryz oraz Michał Żmichorski z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie i Jakub Gryz z Instytutu Badawczego Leśnictwa w Sękocinie Starym sprawdzili, na co te koty polują, jak to robią, i czy są jakieś różnice pomiędzy kotami polującymi w miastach i poza nimi.

 

Z przeprowadzonych badań wynika, że liczba tych zwierząt w okolicach polno-leśnych zmienia się zależnie od pory roku. Najwięcej kotów można tam spotkać latem: na 1 km2 przypada wówczas trzy-cztery osobniki. To kilka razy większe zagęszczenie, niż w przypadku lisa i kilkanaście razy większe niż kun.

 

Dzięki współpracy z właścicielami kotów (którzy zgłaszali, jakie zwierzęta przynoszą do domów ich pupile) naukowcy przebadali całą masę kocich "ofiar". Były to ptaki, gryzonie, jaszczurki, wiewiórki, a nawet nietoperze, zdarzały się nawet młode zające, łasice czy chomiki , które są w Polsce rzadkością i żyją jedynie w niektórych regionach.

 

Dużą grupę trofeów stanowią ryjówkokształtne – zwierzęta reprezentowane przez ryjówki albo krety. Co ciekawe, choć bardzo często wpadają one w kocie łapy – nie są zjadane. Dlaczego? Z powodu obecnych przy odbycie gruczołów zapachowych ryjówki są dla kotów po prostu niesmaczne. Wśród złapanych ofiar pojawiają się na wiosnę i latem, gdy jeszcze nie ma gryzoni, i pozwalają zaspokajać instynkt łowiecki.

 
Autorzy badania ustalili, że koty z miast i spoza nich polują na różne ofiary oraz z różną intensywnością. Poza gryzoniami, stanowiącymi podstawę diety w każdym ze środowisk, koty w miastach pasjami polują głównie na ptaki, ich pozamiejscy krewniacy wolą ryjówkokształtne i gady.

 

– Intensywność, z jaką polują na ptaki, zwłaszcza na wróble i gołębie, i to właściwie cały rok,  bardzo nas zaskoczyła

 

– dodaje badaczka.
 

– Ludzie zakładają czasem, że w mieście warto jest utrzymywać dużą populację kotów, bo będą one zwalczać szczury i myszy. Analizy pozwalają jednak sądzić, że to strategia nie do końca słuszna. Koty faktycznie polują na gryzonie, choć zapewne w ograniczonym zakresie. Obawiam się jednak, że ekologiczny koszt obecności kotów w mieście - związany z wysoką śmiertelnością ptaków - może być naprawdę wysoki. Poza tym nie odnotowaliśmy szczurów wśród ofiar przynoszonych przez koty. Szczur to trudny przeciwnik, osiąga duże rozmiary, jest agresywny, żyje w stadzie

 

– dodaje dr Krauze-Gryz.

 

Warto wiedzieć, że koty poza miastem mają bardziej zróżnicowane nawyki jako łowcy. A ich zainteresowania zależą od pory roku.

 

– Najwięcej ofiar przynoszą we wrześniu, a najmniej – w styczniu. We wrześniu koty przynosiły najwięcej gryzoni, w styczniu – ptaków, natomiast w kwietniu – gadów

 

– wylicza dr Krauze-Gryz.
 

Jeśli w środowisku dużo jest drobnych gryzoni, kot będzie polował właśnie na nie.

 

– Poza miastem, na terenach podmiejskich, gdy pola po żniwach pustoszeją, gryzonie mogą stanowić ponad 90 proc. kocich ofiar. W pozostałym czasie koty polują absolutnie na wszystko - na ryjówki, wiewiórki - zwłaszcza młode, a w kwietniu i maju na jaszczurki, które rano są mało ruchliwe

 

– opowiada naukowiec z SGGW.

 

I dodaje, że wszystkie koty – poza wybitnie rasowymi – mają wrodzony, bardzo silny instynkt łowiecki, zaspokajany poprzez polowanie na wszystko, co się rusza. Poluje niekoniecznie z głodu; czasem dla zabawy. I wówczas, gdy w okolicy żyje niewiele drobnych zwierząt.

 

Skąd ta potrzeba zabijania? Dr Krauze Gryz przywołuje badania sugerujące, że niezwykle silny instynkt łowiecki u kotów mógł przetrwać z powodu.... ludzi, którzy nigdy nie potrafili porządnie kotów wykarmić.

 

– One potrzebują specyficznych związków odżywczych (witamin i aminokwasów), które należy dostarczyć z pokarmem. Pokarm oferowany przez człowieka, zwykle – resztki z naszego stołu – nie zaspokajały właściwie pokarmowych potrzeb kota. Więc musiał polować. To się zmieniło wraz z opracowaniem zbilansowanej karmy, która dostępna jest jednak dopiero od ok. 50 lat. Biologia kotów nie zdążyła jeszcze na to odpowiedzieć

 

– tłumaczy naukowiec.  


Wyniki badania kotów przedstawiono w piśmie "Urban Ecosystems".

 

źródło : PAP/ Nauka w Polsce http://naukawpolsce.pap.pl

PAP/KB/Fot. pixabay.com

swiatrolnika.info 2023