Informacje
10-05-2019
Inspektorzy Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt z Otwocka weszli z policją do mieszkania pana Wojciecha i pod jego nieobecność zabrali mu psa - Mulata - informował "SE". Właściciel psa z kolei denerwuje się, że zwierzak był chudy, owszem, bowiem był chory.
"Wojciech Gilewski (70 l.) wracał do domu ze spaceru ze swoimi psami. Przed blokiem przy ul. Matejki zaczepiła go Lucyna Górniak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt"
- relacjonował "SE".
"Zapytałam, dlaczego pies tak źle wygląda. Mężczyzna odpowiedział mi, że ma dysplazję i nie może dużo jeś"
– opowiada Lucyna Górniak.
Psa zabrano. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Mężczyzna twierdzi, że został okradziony.
"Drzwi były zamknięte. Funkcjonariusze weszli z kobietą do mojego domu pod moją nieobecność i bez żadnego nakazu. Zabrali psa bez mojej zgody. On jest chory, dlatego tak schudł. Ja tego tak nie zostawię!"
- denerwuje się Wojciech Gilewski w rozmowie z "SE", w latach 90. pracownik Ambasady RP w Waszyngtonie, z wykształcenia prawnik i fizyk
Jak było tym razem, nie wiadomo. Faktem jest, że coraz częściej dochodzi do amatorskich lub wręcz złodziejskich zaborów psów przez tzw. organizacje prozwierzęce. Te doczekały się już pierwszych wyroków skazujących, jak np. były prezes działający w imieniu Pogotowia dla Zwierząt.
Daria Plewa
Źródło: "Super Express"
Polub Świat Rolnika na Facebooku i bądź na bieżąco