Mimo, iż historia hot dogów tak naprawdę zaczęła się w Niemczech, stąd w mowie potocznej ogół parówek to frankfurterki, to bułka z parówką w środku, kojarzona jest głównie ze Stanami Zjednoczonymi.

Wygląda na to, że tak jak Ameryka wypromowała w świat hot dogi tak jako pierwsza mówi im stop, a wszystko z obawy o klimat i ku ochronie globu.

Burmistrz Nowego Jorku, Bill de Blasio, w ramach zakrojonej na szeroką skalę strategii, mającej zminimalizować ocieplanie się klimatu, wprowadził zakaz podawania i spożywania hot dogów (oraz mięsa podobnie przetwarzanego) we wszystkich podległych miastu placówkach czyli szkołach, szpitalach i innych.
W ten sposób, Bill de Blasio, w ramach poszerzenia bezmięsnych poniedziałków, chce zminimalizować zakup czerwonego mięsa o 50%. Wprowadzony zakaz wiąże się z samą produkcją czerwonego mięsa, podczas którego, według prezydenta Nowego Jorku, zużywa się najwięcej wody i wytwarza najwięcej gazów cieplarnianych.

 

"To trudny plan. To niezbędny plan. Szacunki mówią nam, że mamy raptem 12 lat, by doprowadzić się do porządku, że jeżeli przed 2030 nie dokonamy fundamentalnych zmian, nasze życie nie będzie takie samo"

– mówił o Green New Deal Bill de Blasio.

O dziwo hot dogi znikną z publicznie dostępnych placówek ale nadal pozostaną w sprzedaży ulicznej, restauracyjnej i sklepowej.

DP
Fot. Pixabay