Informacje
10-02-2022
Rynek jabłek odczuje białoruskie ograniczenia
Związek Sadowników RP przestrzega przed stratami, z jakimi mogą borykać się polscy sadownicy przez embargo białoruskie.
Najlepszym sposobem na wyjście z kryzysu jest użycie mechanizmów podobnych, jak w przypadku zakazu wprowadzonego przez Federację Rosyjską w 2014 r. W tym czasie wycofywanie owoców przez organizacje charytatywne na rzecz ludności ubogiej zakończyło się sukcesem. Udało się zatrzymać spadek cen w całej Unii Europejskiej. Aktualnie coraz więcej sadowników wyraża chęć wprowadzenia podobnego mechanizmu. Pomoże to uratować rynek jabłek i nie zbankrutować.
Potrzebne jest wprowadzenie odpowiedniego mechanizmu
Związek Sadowników RP wskazuje, że aby ratować rynek jabłek, potrzebne jest wprowadzenie mechanizmów podobnych, jak w przypadku zakazu wprowadzonego przez Federację Rosyjską w 2014 r.
Jak przekazał jeden z producentów, jabłka miały wtedy spełniać wymagania drugiej klasy, dlatego do sortowania nie były potrzebne specjalistyczne sortownice, w warunkach domowych jedna osoba mogła naszykować około 2 tony towaru.
"Gdybyśmy dzisiaj takie działanie chcieli przeprowadzić moim zdaniem, koszty w podobnych warunkach domowego sortowania byłyby następujące: karton, paleta, itp. 35 gr./kg, transport 15 gr./kg, sortowanie 15 gr./kg. Miałem powyższe koszty bezpośrednie i za jabłko zostawało 1,4-1,5 zł. Dochodziła ewentualna usługa pośrednika w wyszukiwaniu organizacji około 20gr/kg" – mówi jeden z rozmówców Związku Sadowników RP.
Związek zapowiedział, że będzie wnioskował o wycofywanie poprzez utylizację oraz dystrybucję do ludności ubogiej poza UE.
Przeczytaj również: Rynek jabłek – w obliczu kryzysu potrzebne są natychmiastowe działania
polskiesadownictwo.pl/fot.pixabay.com