Informacje
18-10-2016
Przeciwnicy umowy CETA jako symetryczną wobec niej uznają umowę NAFTA między Kanadą, USA i Meksykiem. Ich zdaniem europejskich rolników czeka ten sam los, co meksykańskich.
Układ o wolnym handlu między Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i Meksykiem został ratyfikowany przez ww. państwa w 1994 roku. Umowa opiera się na sześciu filarach: dostępu do rynku, handlu, usług, inwestycji, własności intelektualnej i rozstrzygania sporów. W sferze rolnictwa umowa gwarantuje likwidowanie barier pozataryfowych z zachowaniem kwot importowych dotyczących przemysłu mleczarskiego i drobiarskiego.
Rolnictwo Meksyku mocno ucierpiało na wprowadzeniu NAFTA.
W wyniku napływu genetycznie modyfikowanej kukurydzy doszło do bankructwa ponad dwóch milionów meksykańskich farmerów uprawiających tę roślinę. Rolnicy emigrowali na północ państwa, w skutek czego niewielkie gospodarstwa w Meksyku przestały istnieć.
W 2015 roku Kanada wypuściła na rynek genetycznie modyfikowane jabłka, co wywołało niebywały strach wśród polskich sadowników, którzy boją się analogicznej sytuacji jak ta w Meksyku. Już dziś sytuacja sadowników jest zła, produkcja jabłek jest nieopłacalna, bowiem sadownikom koszt produkcji zwraca się jedynie w 20 proc przez bardzo niskie ceny w skupach owoców i warzyw.
– Mimo, że jabła są dużo gorszej jakości od naszych, to dużo niższa cena sprawi, że polscy sadownicy znajdą się w bardzo trudnej sytuacji. Nie wyobrażamy sobie funkcjonowania po tym, jak CETA wejdzie w życie. To będzie dla nas katastrofa – uważa Sławomir Zieliński, sadownik z okolic Grójca.
Żywność genetycznie modyfikowana jest dużo tańsza w produkcji, ale charakteryzuje się dużo niższą jakością od żywności wyprodukowanej w sposób tradycyjny. Ponadto istnieje ryzyko, że żywności GMO ma negatywny wpływu na organizm człowieka.
Pewnym jest natomiast, że polscy sadownicy od momentu wejścia w życie umowy CETA będą mieli silnego konkurenta na rynku owoców.
worldbank.org/exporter.pl/psl.pl/EZ/Fot. pexels.com