O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

21-11-2021

Autor: Oliver Pochwat

Jan Krzysztof Ardanowski: Produkty alkoholowe są takimi samymi wartościowymi produktami rolniczymi jak inne

Jan Krzysztof Ardanowski

Procedury, którymi obłożone są wytwórnie destylatów obłożone są uciążliwymi procedurami – powiedział przewodniczący prezydenckiej rady ds. rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. 

W Polsce produkcja alkoholu w domowym zaciszu ma wielowiekową tradycję. Regionalne wyroby wysokoprocentowe mogłyby być hitem eksportowym, niestety nadal rolnik nie można ich legalnie sprzedać. Minister Jan Krzysztof Ardanowskich był jednym z tych, którzy głośno mówili o potrzebie wprowadzenia do sprzedaży alkoholu wytwarzanego przez rolników. Gwarantowałoby to wpływy do budżetu i wbrew powszechnej opinii nie przekładałby się na rozpijanie społeczeństwa. Dlaczego warto wprowadzić trunki rolnicze do sklepów i jest na to szansa, wyjaśnia Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z portalem ŚwiatRolnika.info. 

ŚwiatRolnika.info: Czy wyroby alkoholowe, które są produkowane przez rolników, powinny być w Polsce w końcu zalegalizowane?

Jan Krzysztof Ardanowski: Uważam, że produkty alkoholowe są takimi samymi wartościowymi produktami rolniczymi jak inne. Nie rozumiem ostracyzmu, jaki jest związany z produkcją alkoholi.

W bardzo wielu krajach rolnicy mogą ze swoich produktów i ze swoich surowców wytwarzać alkohole, które mogą nie tylko spożywać, ale także sprzedawać. Bardzo wielu Polaków, wyjeżdżając na urlop na Węgry czy na Bałkany, przywozi stamtąd palinkę, rakiję czy śliwowicę jako produkty regionalne z miejsc, w których byli i które kojarzą się właśnie z ich pobytem na wakacjach. Wydaje mi się, że w Polsce również należałoby to zalegalizować.

ŚwiatRolnika.info: W Polsce takich wytwórni nie ma?

Jan Krzysztof Ardanowski: Owszem, istnieją wprawdzie nieliczne wytwórnie destylatów, ale procedury, którymi są one obłożonnalewka.jpge są bardzo skomplikowane, długotrwałe i uciążliwe. Znam tych, którzy w Polsce przecierali szlaki legalnej sprzedaży alkoholu wytwarzanego przez rolników. Krzysztof Maurer z Łącka mówił, że uciążliwości biurokratyczne były tak odczuwalne, że najgorszemu wrogowi nie życzy przechodzenia całej tej skomplikowanej drogi.

W różnych krajach stosuje się różnego rodzaju kontrole nad tym procesem, bo przecież nie o to chodzi, żeby doprowadzić do masowego bimbrownictwa. Najczęściej odbywa się to w ten sposób taki, że rolnicy w określonej ilości mogą wykonywać zacier ze swojego surowca. Są to najczęściej śliwki czy inne owoce, bo ich szlachetność jest wyższa niż innych surowców wykorzystywanych do produkcji alkoholu. Destylacją zajmują się wyspecjalizowane niewielkie destylarnie, które zapewniają bardzo wysoką jakość destylatu. Chodzi o to, żeby finalny produkt był najwyższej jakości, a ludzie nie tracili zdrowia pijąc jakieś paskudztwo. Najczęściej jest to około 30 litrów w przeliczeniu na czysty spirytus.

W niektórych krajach te normy są wyższe i nie są one obłożone podatkiem. Służy to rodzinom rolników. Natomiast w sytuacji, kiedy ktoś chciałby produkować więcej, podlega konieczności opłacenia akcyzy oraz wszystkim innym procedurom prawnym.

W Polsce – chociaż w sejmie istniała dedykowana podkomisja, którą kierowałem w poprzedniej kadencji, nadal mamy impas. Bardzo wielu rolników twierdzi, że należałoby uregulować kwestię produkcji i sprzedaży wytworzonego przez nich alkoholu. Są jednak opory. Z jednej strony biorą się one z nieumiejętności wprowadzenia przepisów, które byłby szczelne i tutaj wątpliwości wykazuje Ministerstwo Finansów, ale są również głosy, że jakiekolwiek ułatwienia w kwestii produkcji alkoholi rolniczych byłyby elementem rozpijania społeczeństwa. Utrudnienia i zakazy są elementem walki z alkoholizmem. Owszem, alkoholizm jest chorobą społeczną i należy zdecydowanie z nią zdecydowanie walczyć. Skutków alkoholizmu doświadcza około 8%-10% społeczeństwa, nie tylko alkoholicy, ale także członkowie ich rodzin. Wszystko, co może służyć ograniczaniu alkoholizmu, czyli braku odpowiedzialności za swój los, trzeba wspierać.

ŚwiatRolnika.info: Tak, ale w przypadku alkoholi rolniczych mówimy o stosunkowo niewielkiej skali

Jan Krzysztof Ardanowski: Tak, to nie alkohole rolnicze są przyczyną poszerzania się zjawiska alkoholizmu. Alkohole zarówno znakomitej jakości, jak destylaty czy okowity, ale również nalewki, są ekskluzywne i drogie.

W tej chwili dobrze wykonane nalewki, które są również elementem budowania zdrowia, kosztują zdecydowanie więcej niż 100 złotych za litr. To nie są alkohole dla ludzi uzależnionych. Jeżeli chcemy walczyć z alkoholizmem, przede wszystkim powinniśmy eliminować tanie wina owocowe, "małpki" i starać się utrudnić dostęp do alkoholizowania społeczeństwa przez bardzo tanie piwo, czy raczej produkt piwopodobny, który z piwem nie ma nic wspólnego. Jest ono wykonywane według receptur innych niż piwo, a jednocześnie jest podstawowym alkoholem rozpijającym społeczeństwo, w tym również młodzież. W Polsce 55% wypijanego alkoholu pochodzi z piwa. Młodzi ludzie, 13-14-letnie dziewczęta i chłopcy są już po inicjacji alkoholowej. Dzieje się to właśnie przy pomocy tanich napojów alkoholowych, udających piwo, wypijanych na różnego rodzaju prywatkach, imprezach, dyskotekach. Nie jest to więc problem alkoholu rolniczego – okowit, destylatów i nalewek, tylko właśnie tych marnej jakości innych alkoholi.

ŚwiatRolnika.info: Gdyby w Polsce udało się zalegalizować, tak to nazwijmy… bimbrownictwo, to czy polskie wyroby alkoholowe, na przykład z Podlasia, mogłyby się stać nie tylko formą pamiątki z Polski,  ale i hitem eksportowym?

Jan Krzysztof Ardanowski: Przede wszystkim należy promować regionalne produkty. Tu nie chodzi o promocje alkoholi w ogólności, tylko produkty regionalne. Bardzo wiele województw ma swoją specyfikę. Wspomniał Pan o Podlasiu, ale to również Podkarpacie, Małopolska. To są wszystko regiony, gdzie mocne alkohole mogą być uzupełnieniem produktów regionalnych i kulinariów.

Napitki mogłyby być też elementem eksportowanym. Niewątpliwie na terenach, gdzie pojawia się bardzo dużo turystów, tego typu alkohole byłyby dodatkową atrakcją konsumowaną, czy też zabieraną jako pamiątka do przypomnienia sobie radości czasów kanikuły.

ŚwiatRolnika.info: Czy rzeczywiście to się kiedyś w Polsce uda zrobić? O jakim czasie możemy rozmawiać?

Jan Krzysztof Ardanowski: Jestem przekonany, że jakieś racjonalne podejście wreszcie zatriumfuje. Uważam, że zalegalizowanie produkcji alkoholi pod ściśle określonymi, bardzo precyzyjnie skodyfikowanymi warunkami, również byłoby elementem bardzo ważnym dla tępienia bimbrownictwa. W tej chwili przepisy są niespójne, niejasne. Wszyscy wiedzą, że bimbrownictwo w Polsce w wielu regionach jest rozwinięte, a nie implikuje to żadnych działań. Jeżeli określilibyśmy bardzo precyzyjnie reguły, według których produkcja alkoholu rolniczego miałaby się odbywać, to każde inne formy wytwarzania alkoholu powinny być bardzo radykalnie karane. Kiedy to się stanie? Nie wiem. Jako poseł w poprzedniej kadencji podejmowałem próby legalizacji alkoholu produkowanego przez rolników. Wydaje się, że uzyskałem akceptację ze strony Ministra Zdrowia, który rozumie, że te alkohole, o których mówimy, nie byłyby przyczyną zwiększenia alkoholizmu. Również Ministerstwo Finansów skłania się ku temu, że można by to robić. Wiążę pewne nadzieje z ministrem Henrykiem Kowalczykiem, który wielokrotnie wypowiadał się na temat uporządkowania akcyzy w Polsce. Napoje udające piwo są inaczej opodatkowane i są zdecydowanie bardziej preferencyjnie traktowane niż na przykład alkohole mocne czy cydr. W Polsce nie ma możliwości rozwinięcia produkcji cydru, a byłoby to dla polskiego sadownictwa wręcz ratunkiem. To powinno być uporządkowane. Przemysł piwowarski – a przypomnę, że 85% rynku to są trzy koncerny zachodnie, które pod różnymi nazwami sprzedają piwo w Polsce, w razie próby zmian przepisów od razu napuszczają pracowników, przekonując, że jest to zamach na miejsca pracy i dochody tego liczącego się sektora. Wykorzystuje się bałamutne twierdzenie, że jest to zamach na tradycję piwa w Polsce. To są lobbystyczne, podłe działania, żeby nie dopuścić do wyrównania szans tych alkoholi w Polsce i pozostawienia decyzji de facto konsumentom. Mam nadzieję, że nowy minister rolnictwa uporządkuje tę kwestię i że również w ciągu kilku najbliższych lat rolnicy będą mogli produkować i sprzedawać alkohol podobnie jak to ma miejsce w Czechach, na Węgrzech, w Austrii, w Chorwacji, w Słowenii i innych krajach.

Czytaj także: Nalewki – duma polskich domów. Jak to było z polskim nalewkarstwem?

 

swiatrolnika.info 2023