O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

12-08-2021

Autor: Oliver Pochwat

Jan Krzysztof Ardanowski: spółdzielczość jest szansą dla polskiego rolnictwa

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski skomentował dla portalu ŚwiatRolnika.info szanse oraz korzyści wynikające z tworzenia i powstawania spółdzielni rolniczych. Polityk Zjednoczonej Prawicy słusznie zauważył, że lata komunizmu w Polsce sprawiły, że spółdzielnie rolne, w porównaniu z państwami zachodnimi nie cieszą się pozytywnym odbiorem.

ŚwiatRolnika.info: Dlaczego w Polsce spółdzielczość rolna jest tak słaba? Gdzie należy szukać przyczyn tego stanu rzeczy?

Jan Krzysztof Ardanowski: To bardzo ciekawy temat. Myślę, że rozwój spółdzielczości jest szansą dla rolnictwa. To właśnie o struktury spółdzielcze oparta jest współpraca gospodarcza rolników w Europie Zachodniej, która daje im dużą przewagę nad polskimi przedsiębiorcami rolnymi.

Żeby rozmawiać jednak o rolniczej spółdzielczości, musimy spojrzeć wstecz. Ruch spółdzielczy został zapoczątkowany poprzez utworzenie Ruchu Sprawiedliwych Pionierów Tkaczy z Rochdale w roku 1844. Przyjmuje się, że była to pierwsza spółdzielnia na świecie.

Polska pod zaborami miała bardzo dobrze rozwiniętą spółdzielczość. To właśnie z tego okresu pochodzą najważniejsze postaci ruchu spółdzielczego takie jak ksiądz Piotr Wawrzyniak w Wielkopolsce. To właśnie on był twórcą nowoczesnej formy obrony rolnictwa przed Niemcami i zagrożeniami, które wynikały z wolnego obrotu pieniądza.

Innym przykładem postaci, która przyczyniła się do rozwoju spółdzielczości, był Franciszek Szewczyk, który działał w zaborze austriackim. Ogromną rolę w rozwoju spółdzielczości rolniczej odegrał także ksiądz Wacław Bliziński, który w podkaliskim Liskowie stworzył coś, co przed wojną nazywano polską Ameryką. Były to różne formy współpracy i pomocy między rolnikami, które gwarantowały duże korzyści i dochody.

Niestety rozwój spółdzielczości w Polsce, wspieranej w okresie zaborów oraz okupacji przez światłych ziemian, księży i wszystkich tych, którzy widzieli potrzebę współpracy między rolnikami, został powstrzymany w okresie komunizmu. Owszem, pojawiła się nazwa „spółdzielczość”, ale mówiąc wprost, spółdzielczość powojenna nie miała nic wspólnego z zasadami spółdzielczości ustalonymi na światowym kongresie w Wiedniu.

Najważniejszą jednostką jest spółdzielca, który jest właścicielem spółdzielni i ma prawo decydować o jej przyszłości Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że spółdzielczość w czasach komunistycznych była wynaturzeniem. Była to forma dzielenia dóbr będących w niedostatku wśród rolników. Zarządzanie spółdzielniami, wbrew powszechnie obowiązującym zasadom, przypadło władzy spółdzielni, która wykonywała polecenia PZPR i ZSL. Spółdzielcy mieli niewiele do powiedzenia.

Czytaj także: Anna Bryłka: Konfederacja domaga się bezpiecznej, zdrowej żywności dla polskiego konsumenta

Wolna Polska i wielki ruch Solidarności stawiały raczej na indywidualizm tak bardzo charakterystyczny dla nas Polaków. Dlatego właśnie spółdzielczość komunistyczna upadła, a rolnicy nie byli chętni do tworzenia form spółdzielczych, które mogły wzmocnić ich pozycję na rynku. Tak jak wspomniałem, jest to podstawa powodzenia rolników w Europie Zachodniej. Tam praktycznie nie ma przypadków, w których rolnik sam działa na rynku. Różne formy, czy zaopatrzenia, czy przygotowania do sprzedaży lub negocjowania dotyczą każdego rolnika. Nie ma praktycznie przypadków indywidualnego działania.

W Polsce, niestety, pozycja indywidualnych rolników, nawet tych większych na rynku jest bardzo słaba. Mówiąc wprost nieznacząca, a nie było chęci, by tworzyć wspólne przedsięwzięcia gospodarcze. Nawet tam, gdzie ta spółdzielczość funkcjonuje np: w mleczarstwie bardzo często jest tylko nazwy. Duże spółdzielnie z bardzo silnymi zarządami tylko z nazwy zachowują spółdzielczość. Rolnicy bardzo często nie mają nic do powiedzenia. Decyzje są bardzo często narzucane przez zarząd spółdzielni.

Jest mi o tym bardzo przykro mówić, ale spotkałem się z przypadkiem bardzo znanego prezesa spółdzielni mleczarskiej, który w przypływie złości, gdy przypomniałem mu, że jest pracownikiem spółdzielców, wynajętym przez właścicieli czyli rolników powiedział, że "chłop jest od dojenia krów, a władzami spółdzielni jest on". Ten brutalny przykład pokazał, jakie jest myślenie zarządów istniejących spółdzielni, gdzie układy są na pierwszym miejscu.spoldzielnia rolnicza

To wszystko przekłada się również na zachowania samych rolników. Nie są oni związani ideowo czy emocjonalnie z własną spółdzielnią. To jest destrukcyjne. Spółdzielnia oznacza wspólne działanie. Stanisław Staszic powiedział kiedyś: "że jest to wspólne ratowanie się w biedzie". Musimy zrozumieć, że drugi rolnik, często sąsiad, ma podobne problemy i tylko razem będziemy mocni. Jeżeli zaczniemy ze sobą rywalizować, to dajemy się podkupować. Często jest tak, że kiedy chcemy działać razem, potrzebni są liderzy, a Ci najważniejsi są "podbierani".

Jestem przekonany, że spółdzielczość trzeba rozwijać. Jest to najlepsza forma dla rolnictwa.

Ciągłe odwoływanie się do spółdzielczości z czasów komunistycznych i wspominanie kołchozów, gdzie wszyscy kradli i nikt o nic nie dbał, nie jest żadnym argumentem. Młodzi rolnicy, którzy przejmują gospodarstwa, nie pamiętają patologii poprzedniego ustroju, dlatego wierzę w ich zdrowy rozsądek i ducha przedsiębiorczości. To właśnie w nich widzę przyszłość spółdzielczości w Polsce.

ŚwiatRolnika.info: Jak zatem zachęcić młodych ludzi do tworzenia spółdzielni rolniczych?

Jan Krzysztof Ardanowski: Przede wszystkim należy podkreślić, że nowoczesna spółdzielczość nie ma nic wspólnego z kołchozami, gdyż nie jest wspólnym użytkowaniem ziemi. Komuniści zabierali rolnikom ziemię, wymuszając łączenie pól, oznajmiając, że wszystko jest wspólne.

Owszem, każdy prowadzi swoje gospodarstwo, na swoje ryzyko i swoją odpowiedzialność, ale są różne elementy działalności gospodarczej, które są nie do uniknięcia takie jak: zakup drogich maszyn, czy środków ochrony roślin, wspólne przygotowywanie produktów. Rynek wymaga coraz większych ujednoliconych partii towaru. Jeżeli ktoś funkcjonuje na rynku lokalnym, w krótkim łańcuchu dostaw to współpraca z innymi nie jest mu aż tak bardzo potrzebna. Natomiast więksi producenci funkcjonujący na rynku sprzedaży dla przetwórców lub pośredników, czy bezpośredniej sprzedaży do sieci handlowych, to ich współpraca z innymi rolnikami jest absolutnie korzystna. Możliwość wynegocjowania lepszych warunków sprzedaży, zapewnienia dostaw w dłuższej perspektywie czasowej, uzyskiwanie lepszych warunków dotyczących płatności to tylko przykłady.

W Polsce niestety trudno określić, co oprócz indywidualizmu jest przyczyną braku zainteresowania spółdzielczością. Nawet zachęty finansowe nie przynosiły zmiany podejścia rolników do idei spółdzielczości.

Jestem jednak przekonany, że przyszłość należy do zorganizowanej współpracy rolników, bo naprzeciwko ich stoją coraz mocniejsze organizację biznesowe, kapitałowe i pojedynczy rolnicy są skazani na klęskę w starciu z nimi.

Państwo musi wspierać rolników w tworzeniu tej nowoczesnej formy współpracy, bardzo silnie zakorzenionej w historii Polski, która dawała szanse przetrwania na krwiożerczym rynku pod zaborami.

swiatrolnika.info 2023