O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

01-09-2017

Autor: Marzena Deresz

Ameryka Trumpa uderzy w unijnych rolników? Zaczyna się od oliwek

oliwki

Jeszcze niedawno wydawało się, że dla polskich rolników i dla całej polityki rolnej UE zwycięstwo Donalda Trumpa było zbawienne. Na lata zamroził on negocjacje w sprawie umowy handlowej USA-UE (TTIP), która akurat najmocniej zagrażała europejskiej produkcji rolno-spożywczej. Amerykańska żywność tak łatwo nas nie zaleje, a konsumenci nie będą skazani na produkty modyfikowane genetycznie. Amerykański protekcjonizm miał dać oddech naszej wsi, tymczasem okazuje się, że może być poważnym zagrożeniem dla Wspólnej Polityki Rolnej.

Jeszcze niedawno wydawało się, że dla polskich rolników i dla całej polityki rolnej UE zwycięstwo Donalda Trumpa było zbawienne. Na lata zamroził on negocjacje w sprawie umowy handlowej USA-UE (TTIP), która akurat najmocniej zagrażała europejskiej produkcji rolno-spożywczej. Amerykańska żywność tak łatwo nas nie zaleje, a konsumenci nie będą skazani na produkty modyfikowane genetycznie. Amerykański protekcjonizm miał dać oddech naszej wsi, tymczasem okazuje się, że może być poważnym zagrożeniem dla Wspólnej Polityki Rolnej.

 

Amerykańska polityka gospodarcza właściwie pozostaje niezmienna. Kolejne administracje różnią się jedynie w doborze środków do jej realizowania. Naczelnym dogmatem tej polityki jest hasło „America first!”. Barack Obama realizował je w białych rękawiczkach, tworząc wrażenie, że na dealach z USA wygrać mogą wszyscy w równym stopniu. W takiej narracji pomagali mu przede wszystkim Niemcy, którzy byliby bodaj jedynym beneficjentem TTIP po tej stronie Atlantyku. To, że amerykańskie firmy mają po prostu wygrywać jest jasne także dla administracji republikańskiej.

Protekcjonizm Trumpa zakłada rugowanie wszelkich przejawów zaburzenia równości konkurujących stron. Dla USA takim zaburzeniem jest jakiekolwiek wsparcie finansowe ze strony państwa lub organizacji międzynarodowej (a taką jest UE). Gra toczy się zwłaszcza o unijne produkty rolno-spożywcze, które z trudem (ale jednak) konkurują o amerykańskiego konsumenta. Ci ostatni szczególnie upodobali sobie unijne sery, przetworzy mleczne, ciastka, wędliny oraz oliwki. To od tych ostatnich może rozpocząć się wyniszczanie europejskiej konkurencji na amerykańskim rynku.

Wszystko za sprawą kalifornijskich hodowców, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że producenci z Hiszpanii i Włoch otrzymują fundusze z kasy UE. Amerykańscy rolnicy uważają, że unijne subsydia sprawiły, że nasze produkty są tańsze nawet na rynku amerykańskim. Sprawą zajął się Departament Handlu Stanów Zjednoczonych, który rozważa wprowadzenie utrudnień w dostępie do rynku dla żywności, którą „zasilają” środki publiczne. Ma to zarazem pomóc w redukcji deficytu handlowego USA, który od 2009 roku wzrósł z 60 mld do prawie 150 mld dolarów.

W zeszłym roku pierwsze podobne do postulowanych przez ekipę Trumpa ograniczeń wprowadziła Australia (dla pomidorów z Włoch). Rząd australijski kierował się dokładnie takimi samymi protekcjonistycznymi przesłankami. W krytykę systemu unijnego dofinansowywania rolników włączył się były sekretarz generalny ONZ, Kofi Annan, stwierdzają, że „UE pompuje tyle pieniędzy w każdą krowę, że można ją sprzedać taniej w każdym zakątku świata i jeszcze na tym nieźle zarobić”.

W odpowiedzi na ataki Komisja Europejska podkreśla, że Wspólna Polityka Rolna jest zgodna z zasadami Światowej Organizacji Handlu i nie służy bezpośredniemu wspieraniu eksportu.

Miejmy nadzieję, że amerykański atak na żywność z UE nie pokrzyżuje polskich planów owocowej ekspansji na rynku za Atlantykiem.

 

Michał Jerzy Kowalczuk/ fot. pixabay.com

swiatrolnika.info 2023