Informacje
09-03-2021
Pływający pod chińską banderą trawler z 16 członkami załogi i 130 tonami ropy osiadł na mieliźnie u wybrzeży Mauritiusu. Na nagraniach z drona widać ciemne plamy w pobliżu statku, ale władze zapewniają, że wyciek jest niewielki i znajduje się pod kontrolą. Mauritius zmagał się już z wyciekiem ropy, kiedy na mieliźnie osiadł należący do japońskiego armatora masowiec MV Wakashio, co doprowadziło do jednej z najpoważniejszych katastrof ekologicznych w historii wyspy.
Mauritius znów zaleje ropa?
„Nie ma się czym przejmować” – powiedział w poniedziałek agencji Reutera maurytyjski minister odpowiedzialny za gospodarkę morską Sudheer Maudhoo.
„Liczymy, że uda się wypompować całe paliwo ze statku do jutra lub pojutrza, a następnie po czterech lub pięciu dniach przeprowadzimy operację ratowniczą, by usunąć statek” z mielizny – dodał Maudhoo.
Na nagraniach z drona widać ciemne plamy na wodzie Oceanu Indyjskiego w pobliżu chińskiej jednostki Lu Rong Yuan Yu 588, która osiadła na mieliźnie w niedzielę – podała brytyjska agencja.
Załoga trawlera została sprowadzona na ląd i przechodzi obecnie kwarantannę zgodnie z procedurami związanymi z pandemią Covid-19.
W lipcu 2020 roku w pobliżu Mauritiusu na mieliźnie osiadł należący do japońskiego armatora masowiec MV Wakashio, co doprowadziło do jednej z najpoważniejszych katastrof ekologicznych w historii wyspy. Ze statku wyciekło tysiąc ton oleju napędowego, który zdaniem obrońców środowiska spowodowała śmierć dziesiątków delfinów.
Czytaj także: Grypa ptaków zbiera swoje żniwo! Aż sześć nowych ognisk! Hodowcy maja się czego bać…
PAP/fot. pixabay