Talk icon

Informacje

23-02-2021

Autor: Polska Agencja Prasowa

Strażacy: wchodzenie na lód, to proszenie się o kłopoty

wchodzenie na lód

Wchodzenie na lód, na zamarznięte rzeki, stawy i jeziora, zwłaszcza przy takiej pogodzie, jak obecnie, to proszenie się o kłopoty – mówią wielkopolscy strażacy. Tylko w tym sezonie w regionie nie udało się uratować pięciu osób, pod którymi załamał się lód. Straż pożarna w regionie od początku zimy uczestniczyła w ok. 130 akcjach związanych z ratowaniem osób i zwierząt, które weszły na lód. Pięciu osób nie udało się uratować, dziesięć wymagało pomocy lekarskiej.

Wchodzenie na lód jest niebezpieczne

Rzecznik prasowy wielkopolskiej straży pożarnej bryg. Sławomir Brandt powiedział PAP, że wciąż wiele osób nie pamięta, że na naturalnych zbiornikach wodnych nie ma czegoś takiego, jak bezpieczne lodowiska. Strażacy ściągają ludzi z lodu lub wyciągają z wody nawet przy dodatnich temperaturach. W piątek w powiecie międzychodzkim musieli ściągać z kry dwie osoby. Tego dnia temperatura powietrza w tej części regionu sięgała 7 stopni C.wchodzenie na lod policja 2021

"Szczęśliwie dla ratowanych, skończyło się na strachu. Lód nie topnieje tak szybko, jak śnieg, ale jego struktura jest niestabilna, niejednolita. Nigdy nie wiemy, jaka jest jego grubość. Nawet jeśli lód jest gruby, może nie mieć wymaganej nośności. Lód najcieńszy jest na brzegu. Może się zdarzyć, że wejdziemy w miejscu, gdzie jest on stosunkowo gruby i mocny, ale będziemy wracać na brzeg inną drogą - i wtedy dojdzie do nieszczęścia" – powiedział.

Jak dodał, o ile wchodzenie na lód, poza lodowiskami, zawsze wiąże się z ryzykiem, to próba wejścia na zamarznięte rzeki jest nie tyle proszeniem, co dobijaniem się o nieszczęście.

"Prowadzenie działań chociażby na rzece Warcie, przy tak niestabilnym, niepewnym lodzie, to spore ryzyko również dla nas, mimo, że jesteśmy szkoleni, mamy odpowiedni osprzęt" - powiedział.

Czytaj także: Ardanowski: Spełnienie lewicowych postulatów to koniec rolnictwa

Wchodzenie na lód nigdy w pojedynkę

Brandt podkreślił, że na zamarznięte akweny nigdy nie wolno wybierać się samotnie. Każdy powinien pamiętać, że w przypadku zauważenia osoby, pod którą załamał się lód najpierw należy zadzwonić po ratunek, dopiero potem można samemu ruszyć z pomocą.

"Musimy mieć świadomość, że skoro lód załamał się pod kimś – może też pęknąć i pod nami. Zawiadamiając służby ratownicze musimy precyzyjnie określić miejsce zdarzenia – to kluczowe dla szybkiego dotarcia pomocy. Wchodząc na lód, by ratować inną osobę, powinniśmy mieć ze sobą coś, co jej podamy bez potrzeby zbliżania się do krawędzi przerębla – szalik, gałąź, pasek czy sanki" – powiedział rzecznik.

Przypomniał też, że po wyciągnięciu osoby z wody należy jak najszybciej zapewnić jej komfort termiczny.

"Zdejmujemy z niej przemoczone ubrania. Rozpinamy zamki błyskawiczne, bo to one najszybciej zamarzają i jest problem z ich rozpięciem. W miarę możliwości podajemy jej suchą odzież, wsadzamy do ciepłego samochodu i jak najszybciej przekazujemy służbom medycznym" – podał.

Brandt podkreślił, że każdy, kto już ryzykuje wchodzenie na lód, powinien być wyposażony w czekany. W razie wypadku to one pomogą wydostać się z przerębla. Przydatny będzie też gwizdek. Ratownicy wyjaśniają, że w przypadku załamania się lodu, posłużenie się gwizdkiem będzie wymagało mniej siły, niż wołanie o pomoc.

"Nieustająco apelujemy też do wędkarzy o oznaczanie przerębli, które wykonali, by łowić ryby. Dobre oznaczenie miejsca, gdzie lód został naruszony może uchronić inne osoby przed wypadkiem" – powiedział Sławomir Brandt.

Strażacy ratują nie tylko ludzi. Tej zimy w Wielkopolsce w kilku przypadkach ratowali psy, które wpadły do wody, uczestniczyli w ratowaniu krowy ze stawu. Wyjeżdżają także do zgłoszeń związanych z przymarzniętymi do lodu ptakami wodnymi.

PAP/fot. policja

 

swiatrolnika.info 2023