O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

19-08-2020

Autor: Robert Wyrostkiewicz

Oznakowanie "Bez GMO" pozwala na GMO. O co chodzi?

Oznakowanie GMO w Polsce

Oznakowanie GMO to temat budzący dalej kontrowersje. Dnia 1 lipca 2020 r. weszła w życie nowelizacja niektórych przepisów ustawy z dnia 13 czerwca 2019 r. o oznakowaniu produktów wytworzonych bez wykorzystania organizmów genetycznie zmodyfikowanych jako wolnych od tych organizmów. Jest to dobra okazja, aby przypomnieć wciąż nową regulację wprowadzającą w Polsce oznakowanie żywności „bez GMO” oraz „wyprodukowane bez stosowania GMO” - informuje serwis rolnictwo.osrodekanaliz.pl

Oznakowanie GMO

Konieczność oznakowania produktów z GMO lub bez GMO czy też wyprodukowanych bez stosowania GMO wynika z trzech unijnych rozporządzeń, z które mówią, że żywność wolna od GMO (taka, którą można tak oznakować) to żywność zawierająca maksymalnie 0,9% składników zmodyfikowanych genetycznie lub taka, gdzie ich obecność jest przypadkowa lub nieunikniona technicznie w procesie produkcji. Samo oznakowanie GMO czy kary za niesłuszne zastosowanie oznakowania (brak informacji o GMO) zostały także uregulowane przez polskie prawo i weszły w życie całkiem niedawno, bo 1 lipca 2020 r. (Ustawa z dnia 13 czerwca 2019 r. o oznakowaniu produktów wytworzonych bez wykorzystania organizmów genetycznie zmodyfikowanych jako wolnych od tych organizmów).

Na etykiecie produktu spożywczego jest dopuszczalne dobrowolne zastosowanie jednego z dwóch oznaczeń: „bez GMO” (na produktach pochodzenia roślinnego) lub „wyprodukowane bez stosowania GMO” (na produktach pochodzenia zwierzęcego). Wygląd tych oznaczeń został określony w stosownym rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi

czytamy na rolnictwo.osrodekanaliz.pl w artykule, gdzie oznakowanie GMO zostało ujęte analitycznie.

Oznakowanie GMO polskie czy unijne?

GMO oznakowanieUstawa, która weszła w życie 1 lipca zaostrza kryteria odnosząc się do zawartości i oznakowania GMO w produktach rolnych. Oznakowanie GMO w Polsce jest surowsze niż przewiduje prawodawstwo unijne.

Ustawodawca wprowadził możliwość oznakowania żywności jako wolnej od GMO, gdy zawiera ona w swoim składzie nie więcej niż 0,1 % składników zmodyfikowanych genetycznie. Dopuszczalna jest przy tym przypadkowa lub nieunikniona technicznie obecność GMO w żywności. W przypadku pasz powyższy dopuszczalny próg został zwiększony do 0,9% GMO. W porównaniu z unijnymi regulacjami próg 0,1% jest dość dużym obostrzeniem, ponieważ zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1829/2003[7] zawartość GMO nie może przekraczać 0,9% składników żywności. W praktyce oznacza to, że producent żywności zawierającej w swoim składzie powyżej 0,1% GMO, ale mieszczący się w unijnym progu 0,9%, nie mógłby w Polsce oznaczyć jej jako wolnej od GMO. Na etykiecie takiego środka spożywczego nie znajdziemy zatem takiego oznaczenia, co może zmniejszyć jego atrakcyjność konsumencką i rynkową. Porównywalne z polskimi progami są progi ustanowione w Niemczech, Austrii oraz Belgii. Z kolei Wielka Brytania i Dania ma znacznie większy próg – pierwotnie państwa te postulowały 1%, ale ostatecznie ustalono próg 0,9%. Taka różnica pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi pokazuje, że system znakowania produktów pod względem GMO niekoniecznie opiera się na ocenie naukowej, ale raczej jest wynikiem ważenia różnego rodzaju korzyści i ewentualnych strat ekonomicznych mogących być efektem wprowadzenia regulacji dotyczącej żywności bez GMO

 informuje rolnictwo.osrodekanaliz.pl

Czytaj także: Rynek drobiu – jak to właściwie jest z tym GMO?

A mleko? Oznakowanie GMO oznacza tu...

W przypadku np. mleka sprawa jest nieco inna. Należy poddać kontroli paszę, którą krowa była karmiona pod kątem zawartości w niej GMO. Tu oznakowanie GMO także obowiązuje.

Ustawa wprowadziła dość kontrowersyjną regulację: żywność pochodzenia zwierzęcego może być oznaczona jako wolna od GMO, jeżeli m.in. spełnia warunek okresu karencji, w którym zwierzę nie było żywione paszą genetycznie modyfikowaną. Oznacza to, że przez większą część okresu chowu zwierzę może być karmione paszami modyfikowanymi genetycznie. Wystarczy, że udokumentowana zostanie jedynie przerwa w żywieniu paszą GMO, aby móc oznakować produkt spożywczy jako wolny od GMO. Nie ma jasnych badań, które wskazywałyby, że ustanowione okresy karencji są wystarczające. Przyjrzyjmy się jednak, o jakich okresach jest mowa. Szczegółowe regulacje zostały zawarte w załączniku do rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 27 stycznia 2020 r.[9]. Dla producentów mleka taki okres wynosi 3 miesiące, natomiast dla producentów jaj 6 tygodni. Szczególnie wydłużony jest okres dla producentów mięsa – w przypadku bydła domowego nawet do 12 miesięcy. Natomiast zwierzęta akwakultury, od których pozyskuje się produkty rybołówstwa, przez cały okres chowu muszą być żywione produktami bez GMO

 stwierdza serwis rolnictwo.osrodekanaliz.pl

Nie jest jasne, dlaczego jedynie w przypadku produktów rybołówstwa mamy pewność, że jeśli są one oznakowane jako wolne od GMO, to faktycznie nie miały żadnego kontaktu z produktami genetycznie modyfikowanymi. Czy odnośnie do innych zwierząt konsument nie jest wprowadzany w błąd? Czytając w uzasadnieniu do rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi[10], że „(…) stosowanie pasz GMO jest w pewnych okresach życia wybranych gatunków zwierząt niezbędne”, można mieć wrażenie, że wprowadzenie okresu karencji jest wyjściem naprzeciw producentom żywności i nie jest podyktowane zdrowiem konsumenta. Przy braku ekwiwalentu dla śruty sojowej GMO, która jest na masową skalę importowana z krajów Ameryki Łacińskiej, i która stanowi główne źródło pokarmu dla zwierząt, wprowadza się rozwiązanie pośrednie, jakim jest okres karencji. Natomiast bez rozwiązania problemu paszy GMO, tj. bez znalezienia dla niej naturalnej alternatywy nie będzie można pójść naprzód w znaczącym zwiększeniu dostępności żywności w pełni bez GMO

doprecyzowuje rolnictwo.osrodekanaliz.pl

Na koniec serwis przypomina, "że w Polsce obowiązuje nakaz znakowania żywności zawierającej GMO. A więc brak takiej informacji na produkcie oznacza, że produkt jest wolny od GMO. Po co więc wprowadzać takie oznaczenie, na które ze względu na kosztowny proces certyfikacji będzie stać jedynie największych producentów żywności? Niezależnie od rozstrzygnięcia tego pytania, należy i tak rozważyć nowelizację omawianej ustawy w takim kierunku, aby zrezygnować z okresów karencji i tak jak w przypadku zwierząt akwakultury wprowadzić całkowity zakaz karmienia produktami z GMO przez cały okres życia zwierzęcia. Jedynie wtedy możemy mieć pewność, że produkt wolny od GMO faktycznie w żaden sposób nie łączy się z jakąkolwiek żywnością zmodyfikowaną genetycznie".

RW/rolnictwo.osrodekanaliz.pl

fot. gov.pl/pixabay.com - collage swiatrolnika.info

swiatrolnika.info 2023