Francuskie jabłka są droższe od polskich nawet 3 razy. Choć niektórym ciężko w to uwierzyć, to dane z ostatnich kilku lat jednoznacznie to potwierdzają.
Różnica cenowa ma swoje uzasadnienie w działaniach Francuzów. Już podczas pierwszego kryzysu, który miał miejsce kilkanaście lat temu, zaczęto szukać rozwiązań. Postawiono wtedy na innowacyjne produkty – odmiany klubowe, lokalne marki handlowe. Jabłka z Francji wyróżniają się również znakiem "zero pozostałości", czyli bez pozostałości środków ochrony roślin.
Od kilku lat francuskie jabłka są na rynku droższe od polskich. Jest to nawet cena 3 razy większa od naszych. Powodów jest kilka. Przede wszystkim wpływ na taką cenę miały innowacyjne rozwiązania, wprowadzone w związku z kryzysami sadowniczymi w tym kraju. Pierwszy kryzys miał miejsce kilkanaście lat temu, zaraz po naszym wejściu do Unii Europejskiej. Wiele gospodarstw nie przetrwało, a produkcja zaczęła szybko spadać. Zaczęto szukać nowych rozwiązań. Francuzi postawili wtedy na innowacje produktowe – pierwsze odmiany klubowe, lokalne marki handlowe. Następnie, podczas drugiego kryzysu, który wiązał się bezpośrednio z rosyjskim embargiem i tania polską ofertą, przyśpieszono prace nad nowymi odmianami i wszczęto modernizację sadów. W efekcie francuskie (obok włoskich) jabłka zdobyły największy udział w bogatym niemieckim rynku jabłek importowanych i stały się na nim czołowym dostawcą owoców klubowych.
Francuzi przekuli kryzysy w sukces. Dodatkowo stali się prekursorami wprowadzenia do handlu nowej kategorii owoców – zero pozostałości. Oznacza to, że jabłka są bez pozostałości środków ochrony roślin.
Czyli nie jest to tak, że francuski sadownik za identyczny kilogram np. Jonagoreda dostaje 3 razy tyle, co polski producent tylko, że sprzedaje owoce klubowe, bez pozostałości i oznaczone uznanym na rynku systemem jakości. I dlatego, głównie dostaje za swój produkt średnio 3 razy tyle, co my.
– podkreśla prezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej Mirosław Maliszewski.
Czytaj także: Jabłka – polski sezon handlowy rozpoczął się z niewielkim poślizgiem
polskiesadownictwo.pl/fot.pixabay.com