Talk icon

Informacje

17-01-2021

Autor: Monika Faber

Sylwia Spurek chce zniszczyć polskich hodowców! „Czas, żeby ten szkodliwy przemysł przestał być opłacalny”

Sylwia Spurek

Sylwia Spurek znana jest ze swoich skrajnie lewicowych poglądów. Znajdują one odzwierciedlenie w działaniach europosłanki wprost uderzających w europejski, a przez to także w Polski, sektor rolny. Tym razem Spurek ponownie wypowiedziała się na temat rynku mięsa. Jej zdaniem należy dołożyć wszelkich starań, aby ta aktywność rolna przestałą być opłacalna. Czy polityk zdaje sobie sprawę, że potencjalne wejście jej słów w czyn doprowadziłoby do bankructw polskich producentów i postawiło ich rodziny w trudnej sytuacji?

Sylwia Spurek i jej idiotyczny pomysł

Branża mięsna nie tylko powoduje cierpienie zwierząt, ale stwarza zagrożenie dla środowiska i zdrowia ludzi. Czas, żeby cena mięsa zaczęła to odzwierciedlać, a ten szkodliwy przemysł przestał być opłacalny. To jest jeden z moich celów w UE #GoVegan – napisała na twitterze europosłanka.

Polityk, którego celem jest podniesienie cen żywności nie ma prawa nazywać się lewicowym, to stoi w całkowitej sprzeczności z wrażliwością społeczna i najbardziej uderzy w najbiedniejszych, których nie będzie stać na mięso i "zdrową żywność", która jest droga – odpowiedział jeden z internautów.

Sylwio, jedź moja droga do Zimbabwe spraw aby każdy tam miał dostęp do czystej wody.
Później wybierz się do Somalii i przekonaj głodujące dzieci ze nie wolno im jeść mięsa. Następnie możesz pisać swoje głupoty o jedzeniu orzeszków kiełków i migdałów – wtórował kolejny użytkownik twittera.ziemkiewicz spurek 2

Sylwia Spurek już wcześniej „zaskakiwała”

O co właściwie walczy Sylwia Spurek? Sama siebie określa jako czynną feministkę, popiera postulaty środowisk LGBT, bierze udział w paradach równości (sic!), sprzeciwia się zaostrzeniu prawa aborcyjnego i jest zdeklarowaną wegetarianką. Wszystkie te elementy – szczególnie, gdy skorelujemy je z antyrolnymi postulatami – każą patrzeć na postać pani Spurek i program, który realizuje, jako na wielki front ideologiczny. Swojego czasu ks. prof. Tadeusz Guz określił go mianem – powracającego widma neomarksizmu. Chodzi zatem o hołdowanie – w ogromnym uproszczeniu – tym elementom, które budują pojęcie dzisiejszej lewicy.
Sylwia Spurek przeniosła swoje poglądy na sferę gospodarki. To powinno już budzić pewien niepokój, ponieważ inicjatywy przez nią wspierane z racjonalnym podejściem do ekonomii mają niewiele wspólnego. Aktywistka poparła choćby inicjatywę Koniec Epoki Klatkowej, która stworzona została przez przedstawicieli najgłośniejszych europejskich organizacji prozwierzęcych, a jej celem jest wprowadzenie zakazu utrzymywania zwierząt gospodarskich w klatkach.

Czytaj także: Animalsi w obrzydliwej akcji! Pokazali zwłoki mężczyzny, bo chcieli jenota

Ta hucpa stanowić może realne zagrożenie dla wskaźników produkcji i eksportu artykułów rolnych w całej Unii Europejskiej. Stosowanie klatek w chowie i hodowli zwierząt pozwala na prowadzenie zbilansowanej gospodarki rolnej we wszystkich krajach wspólnoty. Taka forma prowadzenia gospodarstw pozwala na utrzymanie w szczególności hodowli przemysłowych, które stanowią filar bezpieczeństwa żywnościowego Unii Europejskiej i świata. Tego typu gospodarstwa są także podstawowym dostarczycielem produktów przeznaczonych na eksport na rynki unijny, pozaunijny oraz inne rynki światowe (w tym chiński).

Potencjalne wejście w życie planowanych regulacji mogłoby doprowadzić do drastycznego obniżenia wskaźników produkcji mięsa, a co za tym idzie wzrostu cen i spadku dostępności produktów mięsnych. Konieczną konsekwencją wprowadzenia zakazu stosowania klatek w chowie i hodowli zwierząt byłoby także osłabienie sektora upraw roślin przeznaczonych na pasze. Tak znacząca ingerencja wiązałaby się z destabilizacją całego sektora rolnego w Unii Europejskiej, a tym samym w Polsce.
Zdumienie powinien wywoływać fakt, że inicjatywę jawnie poparły organizacje prozwierzęce zarejestrowane na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Polska jest jednym z europejskich i światowych liderów w produkcji drobiu, trzody chlewnej, wołowiny, jaj, skór zwierząt futerkowych, mleka i innych produktów odzwierzęcych. Poparcie aktywistów w omawianej kwestii może okazać się ciosem dla polskiej produkcji rolnej i przyczynić się do spadku rentowności małych, średnich i dużych gospodarstw znajdujących się na obszarze RP, osłabiając jednocześnie polską gospodarkę i wpływając na spadek dynamiki wzrostu gospodarczego naszego kraju.

Ruchy lewicujące i lewicowe na sztandarach niosą przecież hasła pomocy krajom trzeciego świata, hasła dotyczące konieczności wyrównywania szans i wspierania rozwoju najbiedniejszych regionów świata. Wyobraźmy sobie zatem, że z rolniczej mapy tegoż świata znikają klatki, a z nimi cała gałąź przemysłowej produkcji żywności. Szybko okaże się, że wraz z nią znika ponad 60% produkcji mięsa. Aby kury były szczęśliwe (sic!), będzie je trzeba utrzymywać przy zapewnieniu odpowiednio dużej przestrzeni. Trudniej będzie także zapanować nad tym, co owe kury będą jeść. Drogą logicznego wywodu, gdy dodamy wszystkie elementy będące konsekwencją pomysłów lewicy, czyli zwiększenie wydatków na leki, szerszą weterynaryjną prewencję, zapewnienie większej powierzchni chowu i hodowli, czy nowe warunki uboju uzyskamy mięso „superbio” w nowej supercenie. Trudno liczyć dokładnie, ale szacunki każą myśleć o cenie dwu, trzykrotnie wyższej. Mięsa byłoby mniej, byłoby droższe, więc ludzie mieliby niemały problem z zaspokojeniem podstawowych potrzeb żywnościowych. To jednak lewicy nie obchodzi, bo przecież kury, krowy, kaczki, „sarny, dziki, kuny i łosie” będą szczęśliwe. Sylwia Spurek wsławiła się przecież wpisem w serwisie twitter, w którym stwierdziła, że produkcja mięsa musi być droższa i trudniejsza. Ale kto przejmowałby się ludźmi?

fot. FB

swiatrolnika.info 2023