O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Wywiady

24-09-2019

Autor: Świat Rolnika

Paweł Skutecki: Niemcy i Izrael rządzą rynkiem ziół. Nasze trafiają na eksport. W Polsce często nie można ich sprzedać, bo...

Wiedza, z jaką nas zderza jeden z polskich parlamentarzystów, jeży włosy na głowie. Czy naprawdę nie ma sposobu, żeby polskie zielarstwo było w naszych rękach? Z Pawłem Skuteckim, przewodniczącym parlamentarnego zespołu ds. polskiego zielarstwa i kandydatem do Sejmu z ramienia Konfederacji rozmawia Robert Wyrostkiewicz

 

Zioło to nie tylko, jak sądzi część młodych ludzi, marihuana… Czy to prawda, że w Polsce trudno jest kupić dobre zioła?

 

Tak, w Polsce jest trudno kupić dobre zioła, a paradoksalnie jesteśmy drugim po Francji producentem ziół w Europie. Produkujemy bardzo dobrej jakości zioła, ale niestety trzy czwarte produkcji przeznaczamy na  eksport.

 

Niemal wszystko na eksport? Na jakie rynki trafiają nasze wyroby?

 

Praktycznie na wszystkie: niemiecki, francuski i inne. Dawno temu Europa odkryła fitoterapię, czyli leczenie ziołami. Problem w Polsce polega na tym, że fitoterapii uczy się tylko na studiach farmaceutycznych. Farmaceuci rzeczywiście mają tę wiedzę, natomiast lekarzy nie uczy się tego w ogóle. Problem jest jednak szerszy. U nas panuje obsesja na punkcie farmakoterapii. Leczenie oznacza więc tabletki, zastrzyki…  Z innej beczki: wszyscy widzieliśmy to „coś”, co podaje się pacjentom w naszych szpitalach do jedzenia. Cały świat już wie, że to, co jemy, ma gigantyczny wpływ na nasze zdrowie. Od wieków stosowano w Polsce i na całym świecie również zioła, tymczasem ziół w naszych szpitalach nie podaje się. Jeżeli pacjent nie przyniesie sobie z domu swojej przysłowiowej herbatki lub, co gorsza, nie kupi jej wcześniej w jakimś hipermarkecie, to te zioła absolutnie nie mają właściwości prawdziwych, dobrej jakości ziół.

 

To ile jest przysłowiowego kopru w koprze?

 

Dobre pytanie. Jestem szefem parlamentarnego zespołu ds. polskiego zielarstwa. Na jednym z posiedzeń zespołu jeden z profesorów pokazał nam, jak wygląda koper włoski z hipermarketu, a jak powinien wyglądać. Ten ze sklepu wielkopowierzchniowego wyglądał jak odpady poprodukcyjne ze śladową ilością kopru prawdziwego. Przed laty, kiedy przechodziliśmy metamorfozę systemów politycznych, a wraz z nią rewolucję towarową i nazewnictwa produktów, i kiedy trzeba było określić, czy dana substancja jest lekiem, suplementem czy produktem żywieniowym, nie wykonaliśmy tego, co do nas należało. Cały cywilizowany świat uznaje zioła za leki. W Polsce jest to również możliwe, lecz procedura jest koszmarnie droga. Trzeba to było zrobić w przeszłości. Zioła są zatem suplementami albo produktami medycznymi. Niestety ani o jednych, ani o drugich nie można powiedzieć, że mają jakiekolwiek właściwości lecznicze. To jest przestępstwo!

 

Rozumiem, że sprzedając przysłowiową melisę, nie można powiedzieć, że działa leczniczo na przykład na układ nerwowy?

 

Jeżeli jest to suplement lub produkt spożywczy, to absolutnie nie wolno, ponieważ jest to przestępstwo. Jeżeli to jest lek, nie ma przeszkód. Ta sama substancja inaczej nazwana oznacza różne skutki prawne.

 

Brzmi absurdalnie…

 

Niestety, w Polsce wokół ziół narosło tyle absurdów, że dziś ciężko ogarnąć całokształt zagadnienia. Specyfika produkcji zielarskiej na świecie polega na tym, że istotną częścią rynku są mali producenci, niewielkie spółdzielnie producenckie zrzeszające indywidualnych przedsiębiorców. Ktoś zioła uprawia, ktoś je zbiera, ktoś inny suszy, konfekcjonuje, sprzedaje. Niestety nie w Polsce, ponieważ u nas nie wolno tego sprzedać. Aby zioła mogła nabyć apteka, w łańcuchu pośredników musi znaleźć się hurtownia. Po prostu, producent nie ma prawa sprzedać ziół farmaceucie bezpośrednio, a nawet przez internet. Absurd polega na tym, że mamy do sprzedania ziołowy lek X. Apteka ma prawo do sprzedaży go przez internet, producent ani sklep zielarski nie.

 

Kto zarabia zatem na tym interesie?

 

Zarabiają duże, zagraniczne sieci. Głównie Niemcy i Izrael.

 

Niemcy i Izrael opanowały rynek ziół w Polsce?

 

Ogólnie rzecz biorąc, rynek farmaceutyczny w Polsce. W ich rękach są hurtownie, apteki, a przede wszystkim zioła oferowane pod własnymi markami.

 

Melisę więc będzie można kupić, lecz będzie to produkt niemiecki lub izraelski, tak?

 

To będzie produkt przypominający tę przysłowiową melisę, a nie prawdziwe zioło. Prawdziwe zioła można kupić w Polsce jedynie w sklepach zielarskich. Szacuje się, że jest ich około 1300. Jednak głównie są to apteki. W tym wypadku chodzi o aspekt leczniczy. Jeżeli lubię miętę, kupię ją sobie w sklepie spożywczym, ale jeżeli odczuwam jakieś dolegliwości, zioła kupię w aptece. O ile chodzi o zioła jednoskładnikowe, ich działanie jest opisane i dla większości osób znane, lecz dziś na rynku królują lecznicze komponenty ziół. W takim wypadku trzeba znać działanie takiej mieszanki, aby sobie nie zaszkodzić.

 

Nawiązując do wątku koncernów niemieckich i izraelskich: rozumiem, że komuś nie zależy, aby obrót ziołami w Polsce był systemowo prostszy i by wreszcie mogły być legalnie sprzedawane przez producentów jako substancje lecznicze? W jaki sposób jest to blokowane na etapie legislacyjnym?

 

Dopóki nie stworzyliśmy sejmowego zespołu ds. zielarstwa, dyskusji na ten temat w ogóle nie było, ponieważ jest to temat interdyscyplinarny, rozgrywany pomiędzy Ministerstwem Rolnictwa, Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Gospodarki. Na posiedzenia naszego zespołu zapraszaliśmy przedstawicieli wymienionych ministerstw, tak aby znaleźć jakieś rozwiązanie, które byłoby korzystne dla wszystkich stron gry rynkowej. Z jednej strony są pacjenci, z drugiej aptekarze, sklepikarze, pośrednicy, ale też i polscy rolnicy, zwłaszcza ci z małym areałem przeznaczonym pod uprawę. Jak pamiętamy, minister Ardanowski wielokrotnie zachęcał rolników, aby uprawiali zioła. Niestety, ci rolnicy, którzy sprzedają wyhodowane przez siebie zioła koncernom, zarabiają o wiele mniej, niż gdyby mogli, zakładając spółdzielnię, oferować swój produkt bez udziału pośrednika. W takim wypadku ma znaczenie również region, z jakiego pochodzą zioła. To naturalny, światowy trend. Nasi średniej wielkości producenci ziół, np. Herbapol, narzekają, że w obecnych ramach prawnych dłużej nie będą w stanie wytrzymać nieuczciwej konkurencji zagranicznych koncernów, biorąc również pod uwagę niską jakość oferowanych przez Zachód produktów ziołowych.

 

Kalendarz wyborczy mówi nam, że powinniśmy zaczekać na nowe rozdanie wyborcze, wierząc, że coś się w tej kwestii zmieni. Tymczasem pijemy marnej jakości ziółka zagranicznych dostawców, tym samym ograniczając zyski rodzimych producentów doskonałej jakości ziół.

 

Przede wszystkim staramy się o zmianę zapisów prawnych, tak aby studia medyczne objęły również wiedzę zielarską. Jeżeli lekarz nie będzie miał pojęcia o fitoterapii, nie poleci pacjentowi często zdrowego, nieszkodliwego leku, a tym samym pacjent trafi do grupy leczonej przez farmakoterapię. Na Zachodzie, jeśli to tylko możliwe, stosuje się naturalne metody leczenia.

 

Znając realia rynku farmaceutyków, większa popularność ziół oznacza spadek zysków z przysłowiowych białych tabletek dla wielkich koncernów farmaceutycznych.

 

I w tym jest problem.

swiatrolnika.info 2023