Talk icon

Blog

30-12-2021

Autor: Świat Rolnika

Maliszewski: Postrzegamy Zielony Ład jako zagrożenie dla sektora sadowniczego

Maliszewski

Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski tłumaczy, że Europejski Zielony Ład stanowi zagrożenie dla sektora sadowniczego.

Polski sektor sadowniczy zmaga się z wieloma problemami. Jak wyjaśnia prezes Związku Sadowników RP sytuacja pogorszyła się przez rosyjskie embargo, ponieważ to właśnie tam importowaliśmy najwięcej jabłek. Dodatkowo na horyzoncie pojawiają się silni konkurenci: Turcja i Iran. Do tego sektor musi liczyć się z nowymi przepisami Zielonego Ładu, które mają ograniczyć użycie środków ochrony. 

Europejski Zielony Ład zagraża sadownictwu 

Prezes Maliszewski tłumaczy, jaki wpływ na sektor sadownictwa będzie miał Zielony Ład. 

„Na razie postrzegamy Zielony Ład jako zagrożenie dla sektora sadowniczego. Nie jesteśmy dziś przygotowani na to, żeby z dnia na dzień wyeliminować środki ochrony, które służą do zabezpieczenia przed chorobami i szkodnikami. Nie mamy metod alternatywnych. Na razie pracują nad nimi ośrodki naukowe i badawcze. Jeśli w życie wejdą ograniczenia dot. stosowania środków ochrony roślin, sektor sadowniczy może liczyć się ze znacznymi spadkami produkcji. Dzięki Związkowi Sadowników RP wiele substancji aktywnych kluczowych dla sadownictwa udało się utrzymać na liście dopuszczonych preparatów. Możemy je stosować i utrzymywać plony na dobrym poziomie, ale jeżeli one wypadną, to wielu szkodników nie będziemy mieli czym zwalczać. Zapłacą za to konsumenci, bo będzie mniej owoców, one będą droższe. Jednak przygotowujemy naszych członków, że ten Zielony Ład mocno się rozpędzi, to musimy mieć wariant alternatywny” – podkreśla prezes Związku Sadowników RP.

Maliszewski: rosyjskie embargo osłabiło polski sektor jabłekmaliszewski sadownictwo

Głównym czynnikiem, który wpłynął na osłabienie sektora oraz uzyskiwanie niskich cen przez sadowników jest rosyjskie embargo. Rosja wprowadziła embargo na polskie jabłka w 2014 r., co negatywnie wpłynęło polski eksport.

„Byliśmy i nadal jesteśmy największym producentem np. jabłek w UE. Byliśmy też swego czasu największym eksporterem jabłek na świecie. Dzisiaj niestety mamy 4,6, a nieraz 6 pozycję w zakresie eksportu, a to dlatego, że od sierpnia 2014 r. nie możemy handlować z Rosją, która jest największym importerem jabłek na świecie pod względem ilości. Ceny są pochodną sytuacji podażowo popytowej, czyli mamy produkcję takich odmian jabłek i takich jakości jabłek, które trafiały na rynek rosyjski i tam uzyskiwały akceptację. Cała nasz produkcja była ukierunkowana w tą stronę. W przypadku embarga dla wielu odmian nie ma miejsca na rynkach zewnętrznych. Trafiają na rynek krajowy albo na rynek biednych krajów, takich jak Egipt” – tłumaczy Mirosław Maliszewski. 

Prezes zwrócił uwagę, że embargo doprowadziło do tragicznej sytuacji w wielu gospodarstwach. 

„Mówimy o stratach kilkudziesięciu proc. straty przychodów w każdym gospodarstwie, bo o tyle nie wzrosły ceny, tak jak wzrastały w innych krajach z powodu braku rynku rosyjskiego i konieczności ulokowania tej produkcji na innych alternatywnych miejscach. Lokujemy te produkty, ale niestety wygrywamy rywalizację tylko i wyłącznie ceną. „Podkładając się”, czyli sprzedając po bardzo niskich cenach niż konkurencja i to odbija się na dochodowości gospodarstw. Wiele z nich jest w tragicznie sytuacji” – podkreśla.

Reforma sposobem na uzyskanie lepszych cen

Według prezesa Polskiego Związku Sadowników RP receptą na niskie ceny jest reforma w postaci obrania kierunku w stronę m.in. odmian klubowych.

„Żeby uzyskać atrakcyjniejsze ceny, trzeba przeprowadzić reformę. Największym konkurentem na rynku europejskim są Włochy i Francja. Obserwuje, co te kraje robią. One idą w kierunku bardziej rozpoznawalnym dla konsumenta, czyli nie jabłko, które leży w markecie, w kartonie, albo w torebce foliowej, gdzie jest oznakowane tylko jako odmiana. Dzisiaj bogaty klient ma pewne preferencje. Chce mieć towar markowy, oznaczony, towar często bez pozostałości środków ochrony roślin, towar ekologiczny. Popularne są odmiany klubowe, które dzięki kampaniom reklamowym i działaniom marketingowym wzbudzają popyt. Powinniśmy iść w kierunku odmian klubowych, w kierunku odmian bez pozostałości środków ochrony roślin czy też w kierunku odmian ekologicznych” – podkreśla. 

Maliszewski o głównych konkurentach

Polska jest kluczowym dostawcą jabłek do Egiptu. Mamy tam ponad 80% udziałów w rynku. Jeśli chodzi o rynek UE, to coraz więcej jabłek sprzedajemy m.in. do Niemiec. Do naszych kluczowych konkurentów należą Włochy i Francja, jednak na horyzoncie pojawiają się mocni rywale: Turcja i Iran.  

„Największym producentem jabłek na świecie są Chiny, ale są dosyć daleko i w wielu gnejsach z nami nie konkurują. Na drugim miejscu są Stany Zjednoczone. Najbardziej liczącym się producentem jabłek w UE są Włochy oraz Francja. Produkują mniej niż my, ale produkują jabłka lepszej jakości, odmiany klubowe. Oni dominują na bogatych rynkach np. rynek Niemiecki. Na rynkach daleko położonych konkurujemy z takimi krajami, jak Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Serbia oraz z bardzo mocno rozwijającymi się dwoma krajami pod względem produkcji jabłek, jakimi są Turcja i Iran. Z Turcją i Iranem bardzo mocno rywalizujemy w przypadku jabłek deserowych, czyli tych, które zjadamy w całości, jak i w produkcji koncentratu jabłkowego” – wymienia prezes Maliszewski. 

Czytaj: Eksperci: Jakość jabłka wyznacznikiem jego ceny

fot.pixabay.com

swiatrolnika.info 2023