Informacje
10-11-2016
Od stycznia 2017 roku wejdą w życie nowe przepisy w zakresie zatrudniania cudzoziemców. Polskie rolnictwo będzie otwarte dla pracowników z innych krajów, głównie z Ukrainy i Białorusi.
Zmiana ustawy o cudzoziemcach wprowadza ułatwienia w uzyskiwaniu zezwolenia na pracę. Nowe prawo znosi obowiązek dołączania do umowy o pracę wniosku o zezwolenie na pobyt i pracę. Nie trzeba będzie także wykazywać, że żaden z Polaków nie chce danej pracy (tzw. test pracy).
Z kolei najważniejszą zmianą – z punktu widzenia rolnictwa – jest wprowadzenie do ustawy pojęcia pracy sezonowej, w przypadku której nowe przepisy zakładają uproszczony sposób zatrudniania cudzoziemców. Do tej pory takiego liberalizmu prawnego nie było.
Jak wynika z danych, przedstawionych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, w 2015 roku wystawiono ponad 780 tys. oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom. Aż 767 tys. dotyczyła obywateli Ukrainy. Tyklo w pierwszym półroczu 2016 tego typu oświadczeń zostało złożonych już 634 tys., z czego 614 tys. dotyczyło Ukraińców.
Wniosek jest prosty. Polska jest świetnym miejscem pracy dla Ukraińców. Ale co to znaczy dla rolnictwa? Z punktu widzenia przedsiębiorcy rolnego dostęp do tańszych pracowników z Ukrainy gwarantuje zachowanie na tym samym poziomie kosztów produkcji lub nawet ich obniżenie, a to z kolei pozwala mu utrzymać lub poprawić konkurencyjność rynkową. Nie jest to bez znaczenia w sytuacji, gdy dane przedsiębiorstwo rolne eksportuje w momencie wzrostu wartości złotówki. Wówczas spada atrakcyjność cenowa polskich produktów rolno-spożywczych. Zatem obniżenie kosztów stałych pozwoli na utrzymanie konkurencyjnej ceny.
To, co jest świetne dla firm, może być złe dla polskich pracowników. Muszą się oni liczyć z tym, że wzrostu wynagrodzeń raczej nie będzie, oferowane stawki godzinowe także nie wzrosną. Odrzucane przez Polaków oferty pracy zapewne chętnie przyjmą Ukraińcy. Z czasem nastąpi naturalne wyparcie sezonowego, polskiego pracownika przez tego z Ukrainy. Taki proces nastąpił m.in. w USA – w południowych stanach, graniczących z Meksykiem, pracują głównie Meksykanie, a nie Amerykanie. Podobny proces miał miejsce (i w sumie do tej pory ma) w Holandii, Francji, Włoszech, Hiszpanii – przy uprawach warzyw, owoców i kwiatów pracuje tysiące Polaków.
Na pewno zmiana w ustawie o cudzoziemcach będzie dobra dla polskiej gospodarki. Z kolei polscy pracownicy sezonowi albo będą musieli się przebranżowić i poszukać innego zajęcia, albo wyemigrować do krajów unijnych z wyższymi niż w Polsce kosztami pracy, by tam zatudniać się sezonowo, wypierając jednocześnie z tamtejszych rynków rodzimych pracowników.
Nowe przepisy niewątpliwie wpłyną na współczynnik konkurencyjności na polskim rynku pracy. Jeżeli za taniością pójdzie również jakość i kwalifikacje, to szybko może okazać się, że wielu rodzimych pracowników, z uwagi na ich cenę zatrudnienia, jest zbędnych dla polskiej gospodarki.
Liczba Ukraińców ubiegających się o pozwolenie na pracę w Polsce jest ogromna. Jeśli choć jedna dziesiąta z nich posiada wysokie kwalifikacje, to szok dla rynku pracy będzie ogromny. Zmiana ustawy o cudzoziemcach otwiera nową przestrzeń do konkurowania o klienta. Wchodzące w życie ze styczniem 2017 roku przepisy utrzymają zadowolenie u polskich konsumentów artykułów rolno-spożywczych. Skutkiem otwarcia się na zagranicznego pracownika będzie to, że ceny nie wzrosną, a niektóre prawdopodobnie spadną. Staje się jasne, że zacznie się ukraiński potop. Miejmy nadzieje, że nie zatopi on polskich pracowników.
Jacek Strzelecki
Fot. freeimages.com