O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

13-10-2021

Autor: Oliver Pochwat

Łukasz Warzecha: Animalisi umiejętnie żerują na emocjach

Łukasz Warzecha

Łukasz Warzecha w rozmowie z portalem Świat Rolnika Info skomentował kwestię znaczących wpływów jak organizacje antyhodowlane uzyskują z tytułu odpisów 1% podatku. W ocenie publicysty animalsi żerują na emocjach ludzkich.

ŚwiatRolnika.info: Największe organizacje antyhodowlane znów dostały miliony z tytułu 1 proc. podatku. Skąd bierze się ich popularność?

Łukasz Warzecha: Wynika to z bardzo umiejętnego manipulowania emocjami odbiorców, które są "urabiane" od wielu lat. Są też skutkiem pewnych procesów społecznych, które od wspomnianych organizacji nie są zależne. Jednym z takich procesów społecznych, z których trzeba zdawać sobie sprawę, kiedy mówimy o działalności organizacji "animalsowych", jest zmniejszanie się liczby ludności mieszkającej na wsi, więc ludzi, którzy mają realny kontakt ze zwierzętami. Osoby te wiedzą, że zwierzęta są również po to, żeby dostarczać człowiekowi jedzenia, skór itd. Mają generalnie człowiekowi służyć.

W wyniku zmian demograficznych, migracji do miast i zmniejszania się liczby rolników w Polsce zwierzęta są postrzegane przez pryzmat zoo albo zwierzątek domowych. Właśnie na tym wspomniane organizacje żerują. Warto zauważyć, że animalsi bardzo umiejętnie manipulują także obrazem. Bardzo dobrze jest pokazywać zwierzęta z futrami, bo działa to psychologicznie. Człowiek, widząc zwierzę, które ma futro, odbiera je inaczej niż zwierzę, które futra nie ma. Dlatego w zasadzie nie spotkamy kampanii "animalsowych" pokazujących świnie. Nie wyglądają one tak sympatycznie, jak krówka czy norka, które w opinii ludzi są "miłe".
To jest schemat psychologiczny, który bazuje na nieznajomości wsi i realiów dotyczących hodowli zwierząt. To jest to, na czym te organizacje żerują.

Czytaj także: Jacek Zarzecki: Nie ma zagrożenia, że polska wołowina zostanie wyparta z rynku brytyjskiego

Drugim czynnikiem jest zapewnienie poczucia moralności. Zwierzęta są słabsze od nas, są w naszej mocy, więc dzięki temu, że wesprzemy taką organizację, wrzucimy jej parę złotych, możemy się poczuć lepsi moralnie. Warto zauważyć, że powstała tu kompletnie absurdalna rywalizacja, czy pewien schemat. Ci sami ludzie, którzy mówią, że należy bezwzględnie karać za jakiekolwiek krzywdzenie zwierząt, którzy wpłacają pieniądze na konta animalsów, są jednocześnie zwolennikami bardzo szerokiego prawa do aborcji i nie widza tu żadnej sprzeczności.
animalsi

Trzecia sprawa to czynnik, który dotyczy wyłącznie samych organizacji. Jest to manipulacja przykładami swojego działania. Tym, co zrobiły, jak to przedstawiają, jak mówią o kosztach, sprawach i tego, jak się nazywają. Przypomnę, że jest w Polsce organizacja, która nazywa się Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Jest to nazwa, która celowo imituje nazwę instytucji państwowej, a jej miano nosi całkowicie prywatna organizacja. To również jest rodzaj manipulacji. Członkowie tej organizacji mają mundury, więc nawet w tej kwestii podszywają się pod funkcjonariuszy państwowych.
W ten sposób to się kręci i myślę, że będzie się to kręciło jeszcze długo.

Mogę przytoczyć pewną anegdotę, o której słyszałem. W Stanach Zjednoczonych dwie organizacje prowadziły równolegle świąteczną zbiórkę pieniędzy. Jedna organizacja zbierała na bezdomne zwierzęta, a druga na bezdomne osoby. Dwie zbiórki prowadzone w tym samym czasie przyniosły zgoła inne rezultaty. Suma pieniędzy zebrana na zwierzęta była znacznie wyższa niż w przypadku ludzi. Organizacja, która zbierała pieniądze na bezdomnych, zwróciła się z prośbą do animalsów, żeby "podłączyła" ich zbiórkę do swojej, bo chodzi przecież o to, żeby ludzie mieli gdzie się przespać i co zjeść w czasie zimy. Dostali odpowiedź, że gdyby darczyńcy chcieli składać się na ludzi, to by się składali na ludzi, a więc "wynocha".

ŚwiatRolnika.info: Animalsi cały czas organizują zbiórki, ale wciąż podkreślają, że brakuje im pieniędzy. Podważają kompetencje państwa, wchodzą do domów i zabierają zwierzęta. Czy kiedyś uda się ukrócić ich działania?

Łukasz Warzecha: Bardzo złym działaniem jest daleko idąca prywatyzacja uprawnień państwa. Nie chodzi mi o to, aby upaństwowić wszystkie organizacje, które zajmują się ochroną zwierząt, bo to były absurd. Nie można jednak wyposażać prywatnych podmiotów w kompetencje, które normalnie przysługują organom państwowym np. możliwości wchodzenia na teren czyjejś nieruchomości. Praktycznie oznacza to przeprowadzenie rewizji na nieruchomości, która to rewizja, na przykład w przypadku policji, może odbyć się wyłącznie na podstawie nakazu prokuratorskiego. Organizacje prozwierzece mogą dokonać czegoś na kształt rewizji "z buta", po prostu wchodząc komuś do domu. To jest absolutne pomylenie. Od tego trzeba by było chyba zacząć. Drugą sprawą jest kwestia rozliczania tych organizacji i tego, na co zbierają i jak działają. Wydaje mi się, że państwo należycie swojej woli nie spełnia. Animalsi oczywiście twierdzą, że są poddani ogólnemu reżimowi. Być może w ich przypadku reżim ten powinien być jakoś szczególnie wzmocniony. Jeżeli organizacje prozwierzece działałyby na zasadach, na których funkcjonują praktycznie wszystkie pozostałe organizacje prywatne pozarządowe, to niech sobie działają. Nie może być jednak tak, że nagle dostają one kompetencje policyjne.

swiatrolnika.info 2023