O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

POLSKA NA SERIO – POLITYKA

17-04-2020

Autor: Świat Rolnika

Susza w Polsce będzie wcześniej. Jacek Hecht: ceny zboża to spekulacja

Susza w Polsce już w maju? Bardzo możliwe. Rolnicy już zwracają uwagę na przesuszone gleby i brak opadów deszczu. Susza jednak jest wynikiem słabych zim, w których nie ma opadów śniegu. Wiosną nie ma roztopów, przez co naziemne i podziemne rzeki nie są zasilane, a gleba nawadniana. Jacek Hecht: Pamiętajmy, że porządny deszcz, taki w tej chwili pomógłby roślinom cierpiącym z powodu suszy to jest opad rzędu 20 litrów na metr kwadratowy, na hektarze mamy 10 tys metrów. Proszę sobie pomnożyć tę ilość i wyobrazić sobie ile cystern, beczkowozów trzeba by rozwieźć po polu.

Susza w Polsce. Jacek Hecht: Ceny zboża mogą być bańką spekulacyjną

Susza w Polsce może pojawić się wcześniej, niż w zeszłym roku. W związku z epidemią koronawirusa sytuacja na rynku zbóż jest stabilna, rosną ceny zboża, również te na światowych giełdach w Stanach Zjednoczonych i we Francji. Niekorzystne prognozy plonowania zbóż są spowodowane suszą.

Rynki finansowe przechodzą ogromne załamanie. Giełdy akcji notują ogromne zniżki, więc wycofywany stamtąd kapitał być może jest lokowany właśnie na giełdach zbożowych. Gdyby tak właśnie było, to niestety mielibyśmy do czynienia z pewnego rodzaju bańką spekulacyjną. Lokowanie kapitału może być nastawione nie na to, że ci, którzy inwestują w zakup zbóż, rzeczywiście to zboże kupią i wykorzystają do produkcji paszy, czy mąki. To jest tylko moje przypuszczenie. (...) Znam niewielu rolników, którzy mieliby jeszcze tą pszenicę w magazynie i sprzedawali w tej chwili po tych bardzo dobrych cenach

– ocenił Jacek Hecht, rolnik, członek Zarządu Krajowego partii Porozumienie.

Susza w Polsce w tym roku jest bezprecedensowa, skumulowana z kilku lat

Rolnicy na swoich profilach w mediach społecznościowych pokazują zdjęcia pól, które są wyschnięte na wiór. Pojawiają się też materiały pokazujące burze piaskowe. Susza nie jest spowodowana jedynie brakiem opadów deszczu, ale przede wszystkim słabymi zimami i brakiem roztopów na wiosnę. Choć problemy z suszą w Polsce są cykliczne od lat, rolnicy nie wykazują zainteresowania dofinansowaniami do małej retencji.

Tak naprawdę jedyna rozsądna retencja, to retencja glebowa, którą możemy przeprowadzić. Nie ma możliwości korzystania na uprawach zbóż, rzepaku, czy roślin motylkowych z nawodnień. Nawodnienia mają ekonomiczne uzasadnienie jedynie na plantacjach warzyw. Tam, gdzie wartość produkcji z hektara nie jest liczona w tysiącach złotych, tylko w dziesiątkach tysięcy złotych. Koszt instalacji do nawadniania jak również ilości potrzebnej wody są olbrzymie. (...) Pamiętajmy, że porządny deszcz, taki w tej chwili pomógłby roślinom cierpiącym z powodu suszy to jest opad rzędu 20 litrów na metr kwadratowy, na hektarze mamy 10 tys metrów. Proszę sobie pomnożyć tę ilość i wyobrazić sobie ile cystern, beczkowozów trzeba by rozwieźć po polu? Nie ma to uzasadnienia ekonomicznego. Dla nas rolników istotne będzie, czy obecne ceny giełdowe, oferowane przez podmioty skupowe, utrzymają się do sierpnia/września, czyli do czasy, kiedy będziemy dysponować towarem wyprodukowanym na polach

– powiedział Jacek Hecht w programie Polska na serio.

Susza w Polsce to jedno, dziki na polach, niszczące uprawy to drugie

Susza w Polsce to nie jedyny problem, który dotyka rolników. Ci, którzy uprawiają pola, zieją zboża, rzepak, groch, czy kukurydzę co roku skarżą się na problem dzikiej zwierzyny, która wiosną wychodzi z lasów i niszczy uprawy.

Czytaj więcej: Ogniska ASF – dramat w województwie wielkopolskim!

Od 10 lat szacuję szkody łowieckie i w tym roku mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż nasilenie tych szkód jest największe od wielu lat. Dziki o tej porze roku powinny być jeszcze w lesie, żywić się żołędziami i buczyną, a wychodzą masowo na pola i przede wszystkim na łąki. Duży problem mają teraz hodowcy bydła, bo nie będzie z czego zrobić pierwszego pokosu siana jeżeli my, jako myśliwi, w tym momencie nie zrobimy wszystkiego, by ograniczać szkody. A jak możemy to zrobić? Najbardziej skuteczną metodą jest po prostu odstrzał

– stwierdził Jacek Hecht w programie Polska na serio.

W praktyce zakaz wstępu do lasu nas zupełnie nie dotknął ponieważ myśliwi, przynajmniej w moim kole, nie mają po co wchodzić do lasu, tam zwierzyny nie ma. Posiane są już praktycznie wszystkie uprawy jare, posiany jest owies, jęczmień i pszenica. Posiane są rośliny motylkowe czyli soja i groch, który jest wręcz przysmakiem dla dzików. Kończą się w tej chwili zasiewy kukurydzy i posiane są buraki cukrowe. Wszystkie te uprawy wymagają ochrony ze strony myśliwych

– dodał.

Dziki to także rozprzestrzeniający się ASF

Od 2014 roku bezskutecznie próbujemy ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa ASF. W tym roku ASF pojawił się w gospodarstwach już w marcu. Pierwsze ognisko wykryto w województwie lubuskim, wówczas wybito blisko 23 tys świń. Kolejne ognisko na początku kwietnia wybuchło w województwie wielkopolskim, gdzie ubiciu i utylizacji zostało poddane stado ponad 10 tys świń. Pojawia się także problem szacowania szkód ponieważ dzika zwierzyna wychodzi na pola, a polowania są wstrzymane.

1 kwietnia wchodzi w życie rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące obostrzeń, koniecznych do walki z epidemią koronawirusa. Jednak dokonywanie sanitarnego odstrzału dzików w ramach walki z rozprzestrzenianiem się ASF jest wyłączone spod jego rygoru. 10 kwietnia wchodzi jednak rozporządzenie o zakazie wstępu do lasu, co powoduje paraliż sanitarnego odstrzału dzików. To rozporządzenie jednak jednak zmienione 15 kwietnia. Nowelizacją wprowadza się obowiązek zabezpieczenia upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę, jak również przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych.

Łowiectwo pełni ogromnie ważną rolę w ekosystemie. Gdybyśmy przestali polować, to populacja dzika w ciągu roku rozrasta się o 100 proc., takie są realne przyrosty. Pogłowie dzików oraz zwierzyny płowej, czyli saren i jeleni wzrosło kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich 30-40 lat. Populacja zwierzyny rozrasta się w takim stopniu, że jakiekolwiek zaniechanie polowań, nawet na tydzień, generuje liczone w milionach straty. Po 10 kwietnia wszyscy myśliwi zrozumieli rozporządzenie jednoznacznie, nie znam nikogo, kto w tym czasie by polował więc pola zostały bez ochrony. Podkreślam jeszcze raz, tu nie chodzi o zakaz wstępu do lasów

– powiedział Jacek Hecht w programie Polska na serio.

Oglądaj także: Odstrzał sanitarny dzików istotnym powodem do wznowienia polowań. Stanowisko PZŁ

Fot. Facebook Jacek Hecht/Marcin Hernik

swiatrolnika.info 2023