Minister Ardanowski skomentował w programie "Polska na serio" sytuację w sektorze rolnym, wywołaną epidemią koronawirusa. Zerwanie sieci handlowych, brak rynków zbytu, zmniejszenie rentowności gospodarstw – to tylko niektóre z problemów, jakie pojawiły się w związku z pandemią. W wielu rejonach Polski rolnicy narzekają na brak opadów i zbliżającą się suszę, inne części kraju są dotknięte epidemią ASF, a polowania są wstrzymane.

Minister Ardanowski: epidemia koronawirusa pokazuje brak zbilansowania

Sytuacja w sektorze rolnym w całej Europie, nie tylko w Polsce, jest trudna. Przez zamknięcie rynku HoReCa, opartego na hotelarstwie i gastronomii, np. we Włoszech, nasi producenci wołowiny na eksport stracili rynek zbytu. Problematyczna jest również kwestia tego, że polskie produkty mleczne: mięso, owoce, warzywa, były eksportowane głównie na rynek europejski, a ten, ze względu na epidemię koronawirusa, został zachwiany przez problemy w branży transportowej. Kierowcy nie kursują z żywnością, bo albo są na kwarantannie, są chorzy lub po prostu nie chcą ryzykować.

Dla mnie epidemia jest katalizatorem, który pokazuje problemy, jakie być może były wcześniej trochę bagatelizowane. Rwanie się możliwości eksportowych pokazuje słabość polskiego rolnictwa i brak zbilansowania poszczególnych branż. Konsekwencje wywołane koronawirusem odczuje każda dziedzina działalności gospodarczej, w tym rolnictwo. Produkcja żywności w sytuacjach klęsk i nieszczęść może najszybciej  wyjść z kryzysu, ponieważ ludzie żywności potrzebują

– powiedział minister Ardanowski w programie "Polska na serio".

Pomoc państwa określona w tarczy antykryzysowej dla rolników to m.in. zwolnienie ze składek KRUS, zwolnienie, odroczenie lub rozłożenie na raty składek ZUS dla przedsiębiorców rolnych, ułatwienia dla pracowników z zagranicy oraz zasiłki. Problem w tym, że jest to pomoc doraźna, a często koszty zatrudnienia pracowników w gospodarstwie kilkunastokrotnie przewyższają otrzymaną kwotę zasiłku. Należy wobec tego maksymalnie ograniczyć koszty zatrudnienia, zwalniając rolników z podatków.

Potrzebna jest ta doraźna pomoc bezpośrednia, czyli te wszystkie formy wsparcia społecznego, socjalnego. (...) Przyspieszyliśmy wypłatę dopłat bezpośrednich, które oczywiście się należą, ale termin płatności jest do końca czerwca. W tej chwili mamy 97 proc. wypłaconych dopłat. Uruchomiłem wypłaty materiału siewnego za zeszły rok. Jest uruchomiona następna grupa środków za zeszłoroczną suszę. To jest kwota 218 milionów, ale możliwości budżetowe są również ograniczone. Rada Ministrów podjęła decyzję, że wypłacamy to, co należy się  rolnikom mniejszym. Przedsiębiorcy, którzy mieli wielkie gospodarstwa i produkcję w toku, mogą część pieniędzy mieć wypłaconą, ale na resztę, mogą mieć o to pretensje, muszą poczekać

– stwierdził szef resortu rolnictwa.

Minister Ardanowski uruchamia "akcję kredytową"

Większe możliwości wzięcia kredytu w gospodarstwie mogą zapewnić płynność finansową. Problem w tym, że przez takie zachowania niektórzy rolnicy wpadają w spiralę zadłużenia. Pamiętajmy jednak, że kredyty nie są obowiązkowe: kredyt klęskowy obrotowy, rozliczany w 50 proc. fakturami, które rolnicy mają od początku wystąpienia klęski suszy, czy gradobicia, kredyt klęskowy inwestycyjny dla gospodarstw, które poniosły straty. Wszystkie te kredyty mają być bardzo nisko oprocentowane.

Każdy musi na własną rękę analizować, czy potrzebuje dopływu środków, czy też nie. Przestrzegam przed nadmiernym zadłużaniem gospodarstw. (...) Komisja Europejska wyraziła zgodę, po wielu miesiącach naszych starań, na uruchomienie restrukturyzacji gospodarstw. Ta ustawa czekała na notyfikację. Mamy potwierdzenie ustne, że Komisja to zaakceptowała. W najbliższych dniach decyzja będzie opublikowana. Dla gospodarstw, które nie są w stanie spłacać swoich długów będzie możliwość uzyskania restrukturyzacji, czyli bardzo nisko oprocentowanego, skumulowanego kredytu. KOWR będzie udzielał poręczenia kredytu tym, którzy nie mają zdolności kredytowej

– powiedział minister Ardanowski w programie "Polska na serio".

Susza w tym roku może wystąpić jeszcze wcześniej. Minister Ardanowski: zainteresowanie retencją jest małe

Susza rolnicza w tym roku może pojawić się wcześniej, o czym informowaliśmy na portalu Świat Rolnika.Info. Susza rolnicza w połączeniu z epidemią koronawirusa powoduje ogromne problemy w sektorze upraw. Brak wody w glebach spowodowany brakiem opadów śniegu zimą powoduje, że gleby nie są przygotowane do zasiewów.

Czytaj więcej: Susza rolnicza przed nami – kolejna rekordowa plaga nadchodzi

Susza, mimo, że nie występuje na terenie całej Polski, staje się dokuczliwym problemem każdego roku. Czy z tego tytułu zostały wyciągnięte wnioski? Przygotowałem program mikronawodnień, tej małej retencji, to jest ok. 0,5 mld zł. Zainteresowanie umiarkowane, niektórzy raczej będą wyciągali rękę po pomoc suszową, niż po to, żeby u siebie systemy nawodnieniowe utworzyć

– stwierdził szef resortu rolnictwa.

Będziemy realizowali dużą retencję z następnej perspektywy finansowej, bo to są zaniedbania kilkudziesięciu lat. Apeluję co najmniej od roku o potraktowanie retencji glebowej, jako najważniejszej do zatrzymania wody. Duża ilość próchnicy, kompleks sorpcyjny, nie przesuszanie na wiosnę. Wielu rolników wyciągnęło wnioski i w sposób racjonalny zabiega o swoją glebę, stosując siew docelowy, agregaty wgłębne, a nie powierzchniowe. Bardzo wiele zależy od rolników i może mi rolnikowi wypada to powiedzieć, bo jak mówią to naukowcy, to sobie rolnicy kpią. W tym roku ze względu na koronawirusa prawdopodobnie pomoc suszowa będzie bardzo ograniczona

– powiedział Jan Krzysztof Ardanowski.

Gdzieś zginęła wiedza na temat gleby i tego, czym ona jest. Rolnik nie rozumie, że gleba nie jest tylko tworzywem, czy środowiskiem, gdzie korzenie się trzymają, żeby wiatr ich nie wyrwał i roślinki się nie przewróciły. Gleba jest organizmem, o który trzeba dbać, który trzeba pielęgnować, zabiegać, wzmacniać, nawozić, etc. Jeżeli zniszczymy glebę, to upadnie rolnictwo na świecie. Wiedza rolnicza jest na pierwszym miejscu

– dodał.

Ogniska ASF w Polsce wyjątkowo wcześnie. Minister Ardanowski: zakaz wejścia do lasu dla myśliwych jest nielogiczny

Ogniska ASF pojawiają się w Polsce od końca marca. W gospodarstwach ubija się dziesiątki tysięcy świń. Tylko z ogniska w woj. lubuskim i powiecie poznańskim ubito ponad 30 tys. zwierząt. W Polsce jest problem nie tylko z rozprzestrzeniającym się ASF-em, ale również z ekoaktywistami, którzy blokują sanitarny odstrzał dzików. Utrata sektora trzody chlewnej odbiłaby się dużym ubytkiem w budżecie państwa.

Problem, który w Polsce występuje w wyjątkowym natężeniu wiąże się z polowaniem na dziki. Z obrony dzików część organizacji ekologicznych uczyniła zrobiła swoje sztandary. Nie rozumiejąc, że kwestią czasu jest, kiedy rezerwuar ASF przeniesie się do gospodarstw. Nawet stosując najwyższą formę bioasekuracji, trudno jest odizolować gospodarstwo od tego wirusa

– powiedział minister Ardanowski w programie Polska na Serio.

Myśliwi nie idą do lasu dla przyjemności, nie idą tam po to, żeby sobie poprzebywać w pięknych okolicznościach przyrody, tylko wykonują zadania na rzecz gospodarki narodowej, nałożone ustawą. Część myśliwych mogła z pewną dolegliwością przyjąć zakaz wchodzenia do lasu, ale przecież mogli w tym czasie dokonywać szacowania strat, mogli wykonywać zabiegi profilaktyczne, takie jak grodzenie pól. Najczęściej tego też nie robili, a część przyjęła z zadowoleniem zakaz wstępu do lasu, bo nic już ich do tego nie zmusza

– dodał.

Ten zakaz wejścia do lasu dla myśliwych jest nielogiczny, ale taki był wprowadzony z konieczności ochrony życia ludzkiego. Polowania w sposób skuteczny zostały zablokowane. Myśliwych dalej obowiązuje system szacowania strat, tu nic się nie zmieniło. Jeżeli pojawią się straty wiosenne, wywołane przez dziki, to należy je zgłaszać tam, gdzie do tej pory

– wyjaśnił minister rolnictwa.

Fot. Agnieszka Radzik