O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

26-01-2020

Autor: Emilia Gromczak

Łowca bobrów. Jest ich znacznie więcej niż 130 tys. Powodują szkody na 30 mln zł

Łowca bobrów. Jest ich znacznie więcej niż 130 tys. Powodują szkody na 30 mln zł

Wywiad z Hubertem Miszczukiem, przedstawicielem firmy Bobry.eu specjalizującej się w redukcji bobrów, a także prowadzeniu badań nad tym gatunkiem. Temat szkód bobrowych i redukcji tego gatunku o proponowany 1 proc. populacji, wzbudziły niezadowolenie organizacji WWF.

Prowadzi Pan nietypową działalność, skąd pomysł na zajęcie się właśnie bobrami? Bobry to dzisiaj temat aż tak istotny?

Początki mojej przygody z bobrami zaczęły się podczas szukania ciekawego tematu na pracę dyplomową w technikum. W terenie, gdzie spędzałem wakacje pojawiły się pierwsze tamy i wtedy miałem z nimi pierwszy kontakt. Potem, w czasie studiów kierunek dobrałem na taki, który umożliwiał analizę zachowań tych zwierząt, praca inżynierska i magisterska również dotyczyły bobrów. Następnie, już bardziej szczegółowe prace badawcze podczas studiów doktoranckich.

A skąd pomysł na komercyjne wykorzystanie wiedzy ze studiów m.in. w Bobry.eu?

Podczas pracy zawodowej jako hydrolog, coraz częściej napotykałem sygnały o szkodach powodowanych przez bobry, czy podczas wezbrań powodziowych otrzymywałem wiadomości o przerwanych wałach przeciwpowodziowych w efekcie kopania nor przez bobry. Podczas polowań również rolnicy coraz częściej się skarżyli na zalewanie łąk i pól czy szkody w plonach. Do tego doszły informacje od leśników, pracowników gmin i powiatów. Dzięki współpracy z zaprzyjaźnionym rolnikiem, który miał duży problem z bobrami na swoich polach, miałem możliwość „przetestowania” w praktyce procedury uzyskiwania niezbędnych pozwoleń oraz zyskałem pierwsze doświadczenia prowadzenia odstrzałów redukcyjnych.

No właśnie, wspomina pan o problemach szkód powodowanych przez bobry. Kilkadziesiąt lat temu nikt nie słyszał o problemach z bobrami, a teraz jest to gigantyczny problem w skali kraju.

Po II wojnie światowej, w wyniku zmiany granic, ostatnie rodziny bobrów pozostały poza granicami Polski. Wielką sensacją było przypadkowe odkrycie stanowisk bobrów w północno - wschodniej Polsce. Polski Związek Łowiecki nawiązał współpracę z Polską Akademią Nauk i dzięki pracy myśliwych i ich dobrowolnym składkom rozpoczęto projekt przywracania bobrów na terenie naszego kraju sprowadzając je z ZSRR oraz prowadząc hodowlę w ośrodku PAN w Popielnie. Lata ciężkiej pracy opłaciły się i z gatunku, który praktycznie wyginął populacja się odrodziła. W latach 80-tych padły pierwsze propozycje rozpoczęcia prowadzenia gospodarki łowieckiej tym gatunkiem, lecz te próby zostały skutecznie zablokowane przez rodzące się ruchy „ekologiczne”. Z kolejnymi latami problem się powiększał, aż narósł do skali, jaką obecnie znamy. Bobry występują praktycznie w całym kraju w dużym przegęszczeniu populacji tego gatunku. Dane GUS mówią o prawie 130 000 osobników, lecz naukowcy zajmujący się bobrami wskazują, że metodyka liczenia bobrów powoduje znaczne zaniżanie ich liczebności choćby przez wyłączanie znacznych powierzchni kraju z prowadzonych badań, czy zaniżanie średniej liczby osobników w rodzinie bobrów.

Jak wysokie są szkody powodowane przez bobry? Czy można jakoś dokładnie je podliczyć?

Rocznie z tytułu szkód powodowanych przez bobry wypłaca się około 30 milionów złotych odszkodowań, ale trzeba pamiętać, że są to tak zwane kwoty bezsporne. Do tego należy dodać odszkodowania będące przedmiotem procesów sądowych (niewypłacone), czy szkody, jakie powodują bobry, a które nie podlegają szacowaniu. Do nich należą wszelkie szkody w majątku Skarbu Państwa i jednostek podległych, a więc szkody w infrastrukturze komunikacyjnej, wałach przeciwpowodziowych, czy zatapianie obszarów leśnych administrowanych przez Lasy Państwowe. Pozostają również szkody niewymierne, czyli przypadki odnoszenia ran lub śmierci ludzi w następstwie działalności bobrów czy wtargnięcia tych zwierząt na ciągi komunikacyjne.

Wspomniał Pan o szkodach, jakie grupy klientów zgłaszają się do państwa?

Podstawową grupą są urzędy gmin, które borykają się z szkodami bobrowymi na swoim terenie. Ciągłe naprawianie dróg podkopywanych przez bobry, czy rozbieranie tam powodujących zalewnie terenów powoduje znaczne nakłady finansowe, a nie przekłada się na długotrwały efekt. Urzędy, pod naciskiem społeczności lokalnych, decydują się na zatrudnienie nas, jako tańszej i skuteczniejszej alternatywy rozwiązywania problemu szkód powodowanych przez bobry. Bardzo dużą grupą zleceniodawców są rolnicy i właściciele stawów, którzy często czują się pozostawieni sami sobie z problemem bobrów, szczególnie po zetknięciu się z uciążliwymi procedurami szacowania szkód bobrowych oraz niskimi kwotami wypłacanych odszkodowań, od których dodatkowo muszą odprowadzać podatek dochodowy. Takie przypadki są najtrudniejsze bo często słyszymy o koniach czy krowach które połamały nogi w norach bobrowych i trzeba było je dobić, o utracie całej produkcji ze stawów hodowlanych czy widzimy zalane pola na których dojrzewał plon.

A jak wygląda cały proces redukcji szkód w państwa wykonaniu?

Głównym założeniem jest maksymalne odciążenie zleceniodawcy od wszelkich spraw związanych z szkodami bobrowymi i naszą pracą. Po zgłoszeniu się potencjalnego klienta przystępujemy do oceny skali konfliktu oraz analizy czy w tym przypadku jesteśmy w stanie pomóc. Następnie sporządzamy ocenę stanowiska, przygotowujemy niezbędne dokumenty w celu uzyskania zgody i procesujemy całą sprawę, łącznie z ewentualną koniecznością złożenia odwołania od negatywnej decyzji urzędów. Po uzyskaniu prawomocnej decyzji umożliwiającej nam prowadzenie prac, wykonujemy je i sporządzamy sprawozdanie, które przekazujemy odpowiednim urzędom oraz zleceniodawcy. Po naszej stronie leży również zapewnienie bezpieczeństwa podczas wykonywania prac, czy przekazanie pobranych próbek do współpracujących z nami jednostek naukowo – badawczych. Podsumowując, dla naszych klientów cały proces jest bardzo prosty.

Skoro bobrów jest coraz więcej, jak pan ocenia ich dalsze losy? Co będzie ze szkodami powodowanymi przez te zwierzęta?

Cóż, brak dawania wiary naukowcom, którzy we właściwym momencie proponowali rozpoczęcie gospodarki łowieckiej bobrem spowodował, że problem stał się nierozwiązywalny. Z roku na rok populacja bobrów przyrasta i będzie powodować coraz większe straty w gospodarce. Tutaj potrzebne jest szukanie rozwiązań systemowych ułatwiających odstrzał bobrów w stanowiskach konfliktowych, przy jednoczesnym chronieniu bobrów na obszarach gdzie można wykorzystać pozytywne aspekty bytowania tych zwierząt, na przykład do zwiększania retencyjności wodnej. Jeśli chodzi o ewentualne wprowadzenie bobrów na listę zwierząt łownych, to taka decyzja nie wpłynie znacząco na skalę szkód bobrowych ze względu na specyfikę tego gatunku. Fakty są takie, że znaczna część szkód powstaje na terenach niewchodzących w obszary obwodów łowieckich. Warto również zaznaczyć, że ostrzały całych stanowisk rodzinnych są trudne, a bóbr jest mało atrakcyjny jako zwierzyna łowna.

 

O kwestię bobrów zapytaliśmy także rzecznika prasowego Polskiego Związku Łowieckiego - Piotra Szalaty.

Jak myśliwi postrzegają problem rozrastającej się populacji bobrów w Polsce, a tym samym rosnącej fali szkód wyrządzanych przez tego gryzonia?

Po pierwsze to gatunek ten podlega pod Główną Dyrekcję Ochrony Środowiska i nie jest gatunkiem łownym. Decyzja o redukcji zatem nie jest polowaniem ale decyzją administracyjną odnoszącą się do wyeliminowania konkretnej ilości sztuk na danym terenie. Profesjonalne zespoły zajmujące się tym gatunkiem można porównać do wyspecjalizowanych drapieżników. Dzięki dużej znajomości gatunku skutecznie wykonują nie tylko odstrzały, ale również odłowy czy zabezpieczenia przed szkodami powodowanymi przez bobry. Pamiętajmy jednak, że są to profesjonaliści zajmujący się zawodowo jednym gatunkiem zwierząt, co stanowi również ich pracę. Specyfika tej pracy pozwala temu podmiotowi na prowadzenie badań naukowych we współpracy z ośrodkami naukowo-badawczymi oraz inwestowanie nieraz znacznych środków w opracowywanie nowych technologii zabezpieczeń czy testowanie nowych technologii.

Myśliwi poznali już takż specyfikę bobrów?

Polscy myśliwi zajmują się wieloma gatunkami zwierząt i łowiectwo jest ich pasją, którą muszą łączyć z pracą zawodową zapewniającą utrzymanie dla nich i ich rodzin. Tak naprawdę myśliwi dopiero poznają bobry jako obiekt polowania, bo pierwszą znaczną pulę przewidzianą do odstrzału uzyskali trzy lata temu na mocy porozumienia z Generalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Zespół Huberta Miszczuka, o którym Pani Redaktor wspomniała, organizuje i prowadzi szkolenia dotyczące bobrów, które umożliwiają zwiększenie zrozumienia zachowania tego gatunku. Jego praca ma wymierne efekty, gdyż jako praktyk obalił kilka mitów dotyczących bobrów. Nie jest prawdą, że stanowiska bobrowe mają umiejscowienie 5 km od siebie. W rzeczywistości są dużo gęstsze – czasem kilka grup na odległości 1 km. Również waga, którą dotychczas określano na maksymalnie 30 kg bywa dwukrotnie większa! Również ilość bobrów jest dużo większa niż dotychczas sądzono. Całość działalności tego zespołu jest pod obserwacją naukową Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, a wiele badań finansowanych ze środków prywatnych. Problemem związanym z ewentualnym wprowadzeniem bobra na listę zwierząt łownych jest brak umiejętności i tradycji polowania na te zwierzęta wśród polskich myśliwych. Kolejną przeszkodą jest mała atrakcyjność bobra jako zwierzyny łownej oraz brak popytu na futra bobrowe. Bobrzyna nie cieszy się popularnością jako mięso w kuchni myśliwskiej.

Rozmawiała Emilia Gromczak

fot. arch. HM

swiatrolnika.info 2023