Wywiady
10-06-2021
Jestem na wizytacji w fińskim domu aukcyjnym skór Saga Furs. Tylko w ostatnim tygodniu sprzedano tu polski asortyment za 15 milionów euro. Takiego boomu na futra nie było od 10 lat! Nie wierzcie aktywistom w ich propagandę o zwijaniu się rynku – napisał Szczepan Wójcik w jednym ze swoich najnowszych wpisów zamieszczonych w serwisie twiiter.
Monika Faber: Ekolodzy wieszczą koniec przemysłu futrzarskiego. Nijak nie licuje to z Pana wypowiedzią.
Szczepan Wójcik: Bo to najzwyczajniej kłamstwo. Dodatkowo małe sprostowanie – żadni z nich ekolodzy. Ekolog to bardzo określona profesja oparta na nauce, a nie na nieprawdzie i manipulacjach. To po prostu przedstawiciele organizacji antyhodowlanych, pseudoekologicznych, czasem ekoterrorystycznych. Zazwyczaj ludzie bez cienia wykształcenia i doświadczenia w kwestii hodowli, czy nawet opieki nad zwierzętami gospodarskimi.
Monika Faber: Nie odpowiedział Pan zasadniczo na moje pytanie.
Szczepan Wójcik: A zatem nie jest to koniec przemysłu futrzarskiego w Polsce. To jego nowy początek. Niekorzystne dla hodowców warunki pogodowe przyczyniły się do spadku sprzedaży skór zwierząt futerkowych w ostatnich 2-3 latach – to prawda. W żadnym wypadku nie świadczy to jednak o tym, że „rynek się zwija”… a już na pewno nie w Polsce. Nasz kraj jest światowym liderem zarówno jeśli mówimy o skali prowadzonej hodowli jak i jej jakości. Wszyscy próbują kopiować nasze rozwiązania, ale niełatwo nadrobić ponad stuletnią tradycję branży w Polsce. Sądzę, że w kolejnych 2-3 latach Polska będzie mogła pochwalić się hodowlą norek amerykańskich na skalę nawet 10-11 mln sztuk. Może więcej.
Monika Faber: Skąd ten entuzjazm?
Szczepan Wójcik: Stoją za nim liczby. Takiego boomu na futra nie było od lat. Jestem obecnie na rozpoczynającej się właśnie aukcji skór Saga w Helsinkach. Wszystko wskazuje na to, że ceny ponownie będą wyższe niż w poprzednich okresach. Tylko w kwietniu ceny stanowiły niemal 130 procent tych osiąganych w marcu. Ilościowy wzrost sprzedaży w porównaniu z marcem wyniósł 24 procent, a jej wartość względem marca poszła w górę o ponad 64 procent. Z moich rozmów z hodowcami i kupcami wynika, że ta aukcja znów może być rekordowa. O czym to świadczy? O tym, że istnieje wielki popyta na surowiec jakim są skóry zwierząt futerkowych. Dowodzi to też, że rynek jest właściwie skonstruowany, ponieważ na ostatnich aukcjach sprzedawało się niemal 100 procent lotów. A będzie tylko lepiej.
Czytaj także: Hodowla zwierząt futerkowych w Polsce, czyli jak PiS traktuje rolników i gospodarkę
Monika Faber: Dlaczego?
Szczepan Wójcik: Z rynku – z powodu nieodpowiedzialnej decyzji tamtejszego rządu – znika powoli nasz największy konkurent, czyli Dania. W magazynach wciąż zalegają skóry z duńskich hodowli, ale niedługo znikną, a tę lukę będzie trzeba szybko zagospodarować. My, Polacy, jesteśmy gotowi by ją wypełnić. Możemy i chcemy dostarczać więcej surowca. Oznacza to korzyść dla nas wszystkich. Chcemy zatrudniać więcej osób, chcemy wciąż dawać ludziom godnie zarabiać. Przychody wzrosną, a za nimi także wpływy do budżetu. Więcej zwierząt futerkowych i stabilność sektora to także znacząca pomoc dla branż kooperujących – w tym dla sektora drobiarskiego, który może zyskać szerszą możliwość zbytu ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego, który hodowcy norek odkupią od nich z przeznaczeniem paszowym. Poza tym, co jest kwestią czasu, Polska stanie się światowym centrum handlu skórami zwierząt futerkowych, dzięki temu, że planujemy uruchomienie naszej, polskiej aukcji.
Jestem na wizytacji w fińskim domu aukcyjnym skór Saga Furs. Tylko w ostatnim tygodniu sprzedano tu polski asortyment za 15 milionów euro. Takiego boomu na futra nie było od 10 lat! Nie wierzcie aktywistom w ich propagandę o zwijaniu się rynku. pic.twitter.com/aWgKzdqA8n
— Szczepan Wójcik (@szczepan_wojcik) June 10, 2021
Nic nie dadzą tu utyskiwania aktywistów pseudoekologicznych. Za nimi stoi ideologia oparta na destrukcji i wynaturzonych wartościach, pogarda względem ciężkiej pracy mieszkańców wsi oraz ekonomiczna krótkowzroczność. Nawet moralność, o której tyle mówią, nakierowana jest na zwierzęta, nie na ludzi. Zbudowana jest też na kłamstwie. Za nami stoi praca i cyfry. Kiedy oni obmyślają kolejny plan pod tytułem „jak tu dziś uprzykrzyć życie hodowcom”, my zakasamy rękawy i budujemy. Kiedy my budujemy, oni chcą niszczyć. I tak w kółko.
Monika Faber: Ale jednak kogoś udało im się przekonać.
Szczepan Wójcik: Takich ludzi jak duński minister rolnictwa, który – być może – biorąc pod uwagę ich propagandę, zniszczył sektor hodowli zwierząt futerkowych w swoim kraju, po czym – błagając o wybaczenie – podał się do dymisji? A może takich jak część obozu PiS, takich jak Grzegorz Puda, który próbując przepchnąć kolanem Piątkę dla zwierząt, szydząc z rolników w senacie, dziwi się, że jego ugrupowania spada poparcie na wsi? Ludzie zaczynają myśleć krytycznie. Tracą zaufanie do pseudoekologów z organizacji antyhodowlanych. Kiedyś byliśmy bezsilni, bo ludzie przyjmowali każde ich kłamstwo, każdą obelgę rzuconą w naszą stronę. Dziś tak nie jest. Nasze sukcesy mówią same za siebie.