O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Wywiady

31-01-2023

Autor: Świat Rolnika

Przeworska: Polskie rolnictwo jest niszczone przez absurdalne decyzje KE

Polskie rolnictwo

Monika Przeworska na antenie telewizji TRWAM, podkreśliła, że polskie rolnictwo jest niszczone przez absurdalne decyzje płynące z Komisji Europejskiej.

Zdaniem dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej w tych działaniach nie można doszukiwać się rozsądku. Zauważyła ona, że politycy unijni w dalszym ciągu starają nie dostrzegać się kryzysu wywołanego w rolnictwie przez wojnę na Ukrainie. Odniosła się ona także do pozycji polskich produktów rolno spożywczych na rynkach europejskich.

Przeworska: Polskie rolnictwo potrzebuje większej promocji

Idziemy do sklepu. Niech to będzie średniej wielkości supermarket albo mały hipermarket. Spoglądamy tam na półki sklepowe i widzimy produkty polskie, produkty z Unii Europejskiej bądź spoza Unii Europejskiej w tej samej kategorii. I widzimy u nas bogatą różnorodność i to niemalże w każdym, w każdym segmencie produktów spożywczych czy produktów rolnych. Natomiast czy tak samo wygląda sprawa w innych państwach Unii Europejskiej?

Monika Przeworska: Sprawa wygląda diametralnie różnie dlatego, że faktycznie, kiedy spojrzymy na półki sklepowe w innych państwach, to tam udział produktów, które są przetwarzane i pochodzą z innych państw, jest marginalny. W Polsce jest zupełnie inaczej, dlatego, że kiedy idziemy do sklepu, to faktycznie przede wszystkim niestety wiele osób nadal nie zwraca uwagi na to, co kupuje. Myślę, że tu jest clou tego problemu, o którym my dzisiaj nie będziemy rozmawiać. Często mówimy o opłacalności, tylko żeby ta opłacalność produkcji była potrzebny jest zbyt na polskie produkty, które często mają nie do końca dobry PR – nie są wystarczająco dobrze reklamowane – i nie wszyscy konsumenci zdają sobie z tego sprawę, że po to tę polską żywność powinno się sięgać. Niestety na tej naszej niewiedzy sieci handlowe właśnie budują swoją przewagę. W Polsce wygląda w ten sposób, że mamy piękny rynek rolno-spożywczy, którego panem i władcą niemalże jest sieć handlowa. Dlatego, że to ona dyktuje na dobrą sprawę, ile zapłaci przetwórcy czy pośrednikowi, a to ile ostatecznie z tych pieniędzy trafi do rolnika, to już jest w ogóle dużo bardziej złożona i skomplikowana sprawa. Faktycznie wygląda to tak, że my niestety zostaliśmy trochę jako Polska pod tym kątem skolonizowani i nie patrzymy na to, co kupujemy, a przez to mamy problem.

Rozumiem, że Pani zdaniem w polskich sklepach mamy różnorodność zarówno produktów pochodzenia polskiego, jak i zagranicznego. Jakie są Pani doświadczenia, jeżeli chodzi o inne kraje Unii Europejskiej?

Monika Przeworska: Jest totalnie odmienne, tam jednak mamy przede wszystkim krajowe produkty, dobrze rozpoznawalne i wypromowane. Jeżeli chodzi na przykład o Francję, Włochy czy Grecję to tam nawet 80% tego, co znajduje się na półkach sklepowych, pochodzi z rynku lokalnego. W Polsce około 70 procent produktów charakterystycznych czy specjalistycznych, czyli tych, na które naliczana jest najwyższa marża, pochodzi właśnie z zagranicy. Jest to spowodowane tylko i wyłącznie tym, że te sieci handlowe po prostu mają lepsze umowy z dostawcami z zagranicy.

Był taki czas, że Polska była takim rynkiem zbytu dla Unii Europejskiej produktów spoza Wspólnoty, po to, żeby mogła wykazać się tym, że jest otwartym rynkiem dla produktów spożywczych, czyli też produktów tym samym pochodzenia rolniczego spoza UE. Czy dalej tak jest?

Monika Przeworska: Niestety, jest bardzo podobnie, a mianowicie Polska często jest producentem, który wytwarza produkty rolne, po czym są eksportowane np. do Niemiec. Tam najczęściej dokonywane jest przetwórstwo, rebranding i czasem ta sama żywność wraca do Polski, tylko niestety już po odpowiednio wysoko naliczonych marżach. Bardzo często mamy ten sam problem w przypadku innych rynków zbytu. Polski producent za naprawdę śmieszne pieniądze wyprodukuje, nikt mu nie chce zapłacić więcej, po czym przetwórstwo jest dokonywane, pośrednicy, marże, cały interes się kręci, a jedzenie wyjeżdża za granicę i jest nagle doceniane.

Jakich produktów z krajów Unii Europejskiej szuka Pani w sklepach i je znajduje, a jakich szukałaby w marketach, supermarketach i sklepach na terenie innych krajów Wspólnoty, ale ich nie znajduje?

Monika Przeworska: Generalnie koncentruje się na tym, czego szukałabym w Polsce. Szukałabym tego, co jest polskie, dlatego że jakby tego chyba od nas wszystkich wymaga propolskie podejście. Produkujemy fantastyczną żywność, która niestety nie jest na całym świecie i w Europie 

W jaki sposób prawodawstwo europejskie i jednocześnie działania Unii Europejskiej próbują wpłynąć na polskie rolnictwo. Jakie są to działania i na ile udaje się nam je wykorzystać, jeżeli są dla nas korzystne i pozytywne? W jakim stopniu udaje się nam współtworzyć taki europejski rynek rolno-spożywczy z udziałem Polski? 

Monika Przeworska: Myślę, że taką główną lekcją, którą powinniśmy wszyscy odrobić, to jest właśnie kwestia odpowiedzialności za nasze lokalne podwórko, za nasz kraj tylko w takim bardzo szerokim spojrzeniu. Czasem mam wrażenie, że o ile my naprawdę jako rolnicy odrobiliśmy już tę lekcję, że zwracamy uwagę na to, co dzieje się na ulicy Wiejskiej, zwracamy uwagę na ulicę Wspólną, czyli na Sejm oraz na Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dlatego że niestety nasza historia, np. “Piątka dla zwierząt” pokazuje, że jeden podpis pod konkretną ustawą potrafi naprawdę wywrócić życie wielu, wielu osób i zniszczyć dorobek życia. Jest kilka takich miejsc jeszcze do odrobienia faktycznie na mapie Warszawy, ale okazuje się w ostatnich miesiącach i latach, że coraz więcej spraw dopilnowanych gdzieś tam w Polsce niestety przegrywamy. Zbyt często jesteśmy zajęci tymi krajowymi wojenkami, a nie koncentrujemy się na tym, co dzieje się w Brukseli, a konkretnie w Komisji Europejskiej, a niestety tam dzieje się bardzo dużo. Bardzo często niestety praktyka pokazuje, że my jako kraj członkowski dostajemy notabene takie wytyczne do zrealizowania. Dostajemy jakąś magiczną decyzję wykonawczą do wdrożenia, a na dobrą sprawę taka decyzja nawet nie pozwala nam interpretować przepisów w niej zawartych.

Czy jesteśmy członkami albo jesteśmy tymi, którzy uczestniczą w tworzeniu tych decyzji?

Monika Przeworska: Patrząc na te decyzje, mam nadzieję, że tego nie robimy, bo jeżeli to robimy, to naprawdę to jest przerażające. Wolałabym myśleć, że po prostu nikt z Polski tam nie jeździ, nie patrzy na to i dlatego nie alarmuje nas Polaków, co dzieje się w Unii Europejskiej. Bo jeżeli mamy tam Polaków, którzy są tam po to, żeby reprezentować nasze polskie interesy, to uważam, że powinni od poniedziałku do piątku robić absolutnie wszystko, żeby być doskonałym pasem transmisyjnym i przekazywać informacje co tam się dzieje. 

Słyszymy, że polskie i europejskie rolnictwo jest w kryzysie. Unia Europejska ma propozycje, no ale każdy, kto ma propozycje, gdy wybuchają różnego rodzaju kryzysy, to stara się tym kryzysom zaradzić. Jak Unia Europejska stara się poprzez swoje instytucje, komórki czy swojego komisarza i ludzi, którzy na niego pracują tym kryzysom zaradzić?

Monika Przeworska: Ojciec wspomniał, że każdy człowiek w momencie kryzysu przygotowuje się na niego i stara się dostosować prowadzoną przez siebie dotychczas politykę i swoje działania do tego kryzysu, z którym mamy obecnie do czynienia. Tylko problem jest taki, że jak patrzę na to, co dzieje się w Komisji Europejskiej, to mam wrażenie, że powinniśmy dodać, że każdy rozsądny człowiek, a tam rozsądku nie ma co się doszukiwać, dlatego że Unia Europejska wydaje się, że nie widzi kryzysu. Wydaje się, że każdy z nas wie, że świat zmienił się od 24 lutego 2022 roku poza Unią Europejską i Komisją Europejską, która w dalszym ciągu proponuje rzeczy, które w dalekosiężnej perspektywie będą prowadziły do upadku gospodarstw i jest to droga ku przepaści. Droga, po której mamy spadek opłacalności produkcji i dochodowości, przez co niestety ubywa rolników w całej Europie, co jest irracjonalne. Żywność jest tym, co jest najbardziej obecnie atakowane. To, co zostało jako pierwsze zaatakowane na Ukrainie, wszystkie wyniki badań pokazują, że to właśnie żywność będzie tą bronią przyszłości. Istnieją badania naukowców, które pokazują, że w 2050 roku będzie ogromna dysproporcja między tym, ile jako świat jesteśmy w stanie wyprodukować, a jak dużą mamy populację. To pokazuje, że to żywność będzie tą bronią, dlatego że to będzie najważniejsza substancja, o którą będziemy zabiegać.

Zobacz także: Szczepan Wójcik: Żywność staje się bronią przyszłości

swiatrolnika.info 2023