Wywiady
12-04-2023
Zbigniew Orzechowski w rozmowie z naszym serwisem wyjaśnił, jakie czynniki będą wpływały na ceny warzyw w najbliższych miesiącach.
Prezes Ogólnopolskiego Związku Producentów Warzyw odniósł się również do sytuacji na polskim rynku oraz opłacalności produkcji. Jego zdaniem w naszym kraju należy zacząć budować centra logistyczne, które poprawiłyby sytuację na rynkach sprzedażowych.
Co będzie wpływać na ceny warzyw?
Światrolnika.info: Panie prezesie, możemy zauważyć, że żywność drastycznie drożeje. Jak wygląda sytuacja na rynku warzyw? Czy konsumenci nadal chętnie sięgają po te produkty?
Zbigniew Orzechowski: Konsumenci sięgają po te produkty bardzo spokojnie i delikatnie, ponieważ w tej chwili jest taki czas, że sporo oszczędzają. Natomiast warzywa zawsze schodziły i będą schodzić. Przede wszystkim to nasze polskie świeże warzywa idą najlepiej. W kwestii importu, który wchodzi na nasz rynek i powoduję drożyznę, to wiele mówi się o drogiej papryce. Niestety, ale to papryka to nie jest produkt polski i jest ona importowana z Hiszpanii i innych ciepłych krajów. W przypadku ogórków i pomidorów jest identycznie i nie możemy łudzić się, że w okresie zimowym będą to tanie towary. Natomiast nadpodaż na rynku nie jest wysoka. Wysokie ceny na rynku spowodowane są po części wojną na Ukrainie. Jednak duży wpływ na nie ma również wzrost cen surowców energetycznych – prądu i gazu – który spowodował, że te warzywa jednak są drogie.
Światrolnika.info: Jak ceny warzyw będą się kształtować w najbliższych miesiącach i jakie czynniki będą na to wpływać?
Zbigniew Orzechowski: Trudno jest powiedzieć czy ceny warzyw będą rosnąć, czy spadać Na pewno nie będzie już tanio tak jak było i nie mamy się co łudzić. O te 20 procent według inflacji musi wszystko wzrosnąć, ponieważ koszty produkcji rolniczej są naprawdę wysokie. Jest taka destabilizacja rynków w tej chwili poprzez zmieniające się ceny nawozów. Ceny prądu pozostają na mniej więcej takim samym wysokim poziomie. Natomiast opał, którym rolnicy też podgrzewają – tutaj ogrodnictwo przeważnie – to jest tak wysoka huśtawka, że jesienią ekogroszek był za 3000, a teraz można go kupić po 1500 złotych za tonę. Więc po prostu rynek jest rozchwiany i żeby ta stabilizacja nastąpiła, to wpływ na to ma wiele czynników, w tym wwóz z Unii Europejskiej. Nie mówimy o imporcie, tylko o wywozie z Unii Europejskiej, który powoduje, że wtedy nasze ceny rodzimych produktów spadają lub po prostu się nie sprzedają. Jeśli jest nadpodaż np. produkcji kalafiora czy kapusty w Niemczech to sieci handlowe mają taki niepisany przykaz, że mają ciągnąć stamtąd i wtedy blokują polski rynek. Niestety na to wpływu nie mamy, handel został oddany całkowicie w obce ręce, a polskich firm sprzedających jest niewiele. Jedynie tylko działania, ewentualnie jakieś zabezpieczające ustawowo, mogłyby to uregulować. Natomiast w tej chwili jest wolna amerykanka i wszyscy robią, co chcą. O imporcie już nie wspominam, bo to już przechodzi ludzkie pojęcie. Nie ma żadnej kontroli żywności. Instytucje polskie tego typu PIORiN nie spełniają swojej roli. Nie badają tego towaru, który wchodzi na rynek lub badany jest w bardzo znikomym stopniu. Istnieje ogólne przyzwolenie na sprowadzanie do Polski wielkich ilości warzyw i owoców. Nie może tak w dalszym ciągu być, bo prowadzi to do bankructwa wielu gospodarstw.
Polska potrzebuje centrów logistycznych
Światrolnika.info: Jak obecnie kształtuje się opłacalność produkcji warzyw?
Zbigniew Orzechowski: Z opłacalnością w tym roku to trudno jest powiedzieć, bo na pewno porównując produkcję warzyw to do innej produkcji – czyli mówimy tutaj o warzywach z gruntu. Ona na pewno jest mniejsza, mniejszy wkład niż produkcja szklarniowa np. pomidora, ogórka czy innych rzeczy. Na to przede wszystkim wpływają ilości wysianych warzyw i obsianego areału w kraju. W tej chwili to spada wszystko. Spada ilość produkcji warzyw kapustnych i jest to spadek o około 20% w porównaniu do poprzedniego roku. Wiem, co mówię, ponieważ produkujemy rozsady na całą Polskę i mam rozeznanie. Natomiast inne warzywa, które są wysiewane, to z obserwacji i ze sprzedaży nasion przez firmy nasienne mamy informację, że najwięcej idzie cebuli. Także cebuli na pewno w 2023 nie braknie pod żadną postacią. Nie zabraknie również marchwi i buraka czerwonego. Na tym po prostu rolnicy sieją i jest to zbiór mechaniczny, który nie wymaga zwiększonych nakładów pracy najemnej. Dlatego obsiewany jest większy obszar niż w ubiegłym sezonie.
Światrolnika.info: Jakie są obecnie najważniejsze potrzeby producentów warzyw?
Zbigniew Orzechowski: W tej chwili największą bolączką są rynki sprzedażowe. Nie mówimy o tych rynkach, które były typu Bronisze. Wiadome jest, że giełdy pomalutku zaczynają być przeżytkiem, ale sytuacja rolnicza jest taka, że można ją zorganizować. Rząd naciska, żeby tworzyć grupy, natomiast uważam, że to powinno być inaczej robione. Powinny powstawać pod auspicjami ministerstwa rolnictwa czy samorządu, spółki, które będą prowadziły centra logistyczne. Będą one odbierać od rolnika wyprodukowany towar i sprzedawać do supermarketów. W tej chwili nie mamy wyjścia. Małe sklepiki i hurtownie upadają oraz nie utrzymują się one na rynku. Zostają tylko ci pośrednicy, którzy handlują z supermarketami. Musimy przeorganizować politykę rolną i zacząć budować centra logistyczne – dystrybucyjne. Od siedmiu lat tłumaczymy naszym rządzącym i oni tego nie mogą zrozumieć. Albo po prostu udają, że nie chcą zrozumieć. Pieniądze są na wszystko, a 300 milionów na budowę giełdy w Małopolsce, która wisi na włosku i upada, nie ma. Praktycznie rolnik nie ma już gdzie sprzedać w godziwych warunkach, bo to wszystko jest przeżytek. Ta giełda jest tak stara i ogólnie warunki sprzedażowe są na niej tak złe, że nie ma o czym dyskutować. Dlatego jest potrzeba szybkiej budowy. Od siedmiu lat ten temat podnosimy w Ministerstwie Rolnictwa na spotkaniach Porozumienia Rolniczego, na komisjach rolnictwa, Urzędzie Marszałkowskim i cisza. Takie centra logistyczne gdyby powstały w całym kraju w 4 rejonach one by poprawiły sytuację na rynku. Ale niestety trzeba zainwestować miliard czy półtora miliarda złotych. U nas się inwestuje miliard, półtora, dwa miliardy, ale na to, co nie potrzeba. Na rynki hurtowe pieniędzy nie ma. Czyli co? Nikt nie jest zainteresowany, żeby tworzyć rynki zbytu i wygląda na to, że idziemy w kierunku tak graniczenia rolnictwa w naszym kraju. Tak nasi rządzący do tego doprowadzili.
Zobacz także: Pietrzak: Kondycja polskiego rolnictwa jest bardzo zróżnicowana