Robert Nowacki w wywiadzie dla naszego serwisu podkreślił, że ciężko przewidzieć, co w tym roku może czekać polskie rolnictwo. 

Członek Zarządu Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej wyjaśnił, że po ostatnich trzech latach, które przyniosły wojnę w Ukrainie oraz epidemię COVID prognozowanie tak wrażliwej części gospodarki, jaką jest rolnictwo, jest naprawdę bardzo trudne. Przedstawiciel Izby odniósł się również do wsparcia rolników ze strony ministerstwa rolnictwa i Henryka Kowalczyka.

Co może czekać polskie rolnictwo w tym roku?

Ewa Zajączkowska-Hernik: W jakiej kondycji jest polskie rolnictwo i co czeka rolników w 2023 roku Pana zdaniem?

Robert Nowacki: Tutaj chyba najlepsi wróżbici chyba nie pokuszą się o wywróżenie tego, co będzie w 2023 roku. 2022 rok przyniósł nam wojnę w Ukrainie czy wcześniejsze dwa lata epidemię COVID, co pokazało, że rzeczywiście prognozowanie, zwłaszcza tak wrażliwej dziedziny gospodarki, jak rolnictwo, jest naprawdę bardzo trudne i widzą to rolnicy, jak zmieniały się ceny produktów rolnych. Zboże nagle zaczęło iść mocno do góry, a za nim za nawozy i nikt się tego nie spodziewał. Branża mleczna jeszcze do niedawna przeżywała hossę, a dzisiaj widzimy, że już jest nagła zmiana trendów na rynku, bardzo niebezpieczna i ostre spadki w dół. Żyjemy więc w czasach tak naprawdę nieodgadnionych. Dla rolników najważniejsza jest stabilność przede wszystkim dochodów, przewidywalność, a tutaj w ostatnich trzech latach zupełnie tego nie ma.

Ewa Zajączkowska-Hernik: Czy pana zdaniem rolnicy mogą liczyć na wsparcie ze strony Ministerstwa Rolnictwa i ministra rolnictwa? Czy minister rolnictwa radzi sobie z tymi problemami, które pojawiają się w sektorze rolno-spożywczym?

Robert Nowacki: Rządzenie to też jest odpowiedzialność, więc bycie ministrem rolnictwa jest dużym wyzwaniem i odpowiedzialnością. Premier Kowalczyk wziął to na siebie. Nie ma lekko na pewno i to bez dwóch zdań i też nie chcę tutaj ani ganić, ani chwalić. Natomiast w dzisiejszych czasach to naprawdę nawet najlepsi mieliby kłopoty z zarządzaniem ogólnie rolnictwem. Mówię to przez pryzmat tego, o czym powiedziałem wcześniej, o tej niestabilności, przez co ciężko naprawdę przewidywać cokolwiek. Jeżeli chodzi o Unię Europejską, mamy tutaj różne zdania i rolnicy rzeczywiście mają inne oczekiwania od unijnych władz. Widzimy, że ten trend lewackich ideologii, który widać, ewidentnie jest mocny, jeżeli chodzi o politykę rolną i jest niebezpieczny. Dzisiaj jest mowa o tym tutaj na konferencji – bardzo dobrze, że o tym mówimy – ponieważ to są rzeczy, które może nie są tu i teraz namacalne, ale są niezwykle niebezpieczne w perspektywie kilku najbliższych lat.

Ewa Zajączkowska-Hernik: No właśnie wspomniał Pan o Forum dla wsi. Jesteśmy w trakcie konferencji w Toruniu, gdzie zebrała się reprezentacja nie tylko polskich, ale również holenderskich, niemieckich i litewskich rolników. Jak pan ocenia takie inicjatywy jak Forum dla wsi?

Robert Nowacki: Na pewno jest to niezwykle cenna inicjatywa. Ja tutaj chylę czoła przed prezesem Wójcikiem i trzeba też podziękować ojcu dyrektorowi Tadeuszowi Rydzykowi, że pozwolił taką konferencję zorganizować. Widać, że jest tutaj sporo rolników, czyli to zainteresowanie jest i właśnie to, że też przyjechali goście z zagranicy, z którymi też mieliśmy wcześniej możliwość rozmowy i wymiany poglądów, to pokazuje, że tak naprawdę granice w rolnictwie te takie narodowościowe zacierają się bardzo mocno. Kiedyś można było powiedzieć, że właściwie interes rolnika niemieckiego, holenderskiego czy polskiego były zupełnie rozbieżne, a teraz to się zmienia i to widać. Teoretycznie powinienem się cieszyć, że niemieccy czy holenderscy rolnicy mają jakieś kłopoty, ponieważ dzięki polskie rolnictwo miałoby większe możliwości eksportu. Natomiast jest to bardzo krótkowzroczne i myślę, że w perspektywie najbliższych pięciu, dziesięciu lat to, o czym jest tutaj mowa, niestety może się zrealizować.

Zobacz także: Szczepan Wójcik: Tylko zjednoczeni rolnicy zapewnią bezpieczeństwo żywnościowe