Wywiady
22-09-2016
Jak Europa zyska na TTIP? Może luksusowe sery francuskie i holenderskie, może wina z Południa. Natomiast jeżeli chodzi o podstawowe produkty spożywcze, Europa polegnie – przekonuje były wiceminister rolnictwa.
Trwają negocjacje między USA a Unią Europejską w sprawie warunków umowy handlowej TTIP. Zakłada ona pozbawioną wszelkich ograniczeń wymianę towarów między Stanami Zjednoczonymi a krajami Unii. Opinia publiczna nie zna przebiegu rozmów, ponieważ są one tajne. Fakt ten wzbudza wiele kontrowersji. Podobnie jak sama międzynarodowa umowa. Liczni przeciwnicy przyjęcia TTIP wskazują na zagrożenia, które niesie za sobą wzajemne nieograniczone otwarcie rynków. Cześć ekspertów uważa, że Europa może na nim więcej stracić niż zyskać w przeciwieństwie do USA.
– Umowa o wolnym handlu i inwestycjach ze Stanami Zjednoczonymi, jeżeli nie będzie miała klauzul ochronnych dla rolnictwa, to zakończy się dla Europy klęską. Komisja Europejska chyba nie do końca chce to zrozumieć, ponieważ przedstawia wyłącznie potencjalne korzyści dla konsumentów. Tymczasem rolnictwo europejskie rozwija się inaczej niż amerykańskie. U nas jest produkcja zrównoważona, bez niszczenia środowiska i z zapewnieniem utrzymania żywotności terenów wiejskich. O tych różnicach decydenci i urzędnicy z Brukseli starają się nie mówić – wyjaśnia Jan Ardanowski, wiceminister rolnictwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
– Kto zyska na otwarciu się na siebie rynku europejskiego i amerykańskiego bez żadnych ograniczeń? – zastanawia się Ardanowski. – Może luksusowe sery francuskie i holenderskie, może wina z południowej Europy. Natomiast jeżeli chodzi o podstawowe produkty spożywcze, w szczególności mięso, to Europa polegnie. Produkcja w Stanach prowadzona jest na większą skalę kosztem nieszanowania przyrody i stosowania hormonów wzrostu i różnych środków chemicznych zabronionych w Europie. Z resztą tuszę Amerykanów chyba widać. Jeżeli ta żywność miałaby bez żadnych ograniczeń napływać do Europy, to wykończy niektóre kierunki produkcji rolnej. Nie wolno do tego dopuścić. Pomimo że negocjuje Komisja Europejska, to kraje członkowskie muszą absolutnie patrzeć tym urzędnikom na ręce – stanowczo podkreślił poseł PiS.
Duże wątpliwości wśród Europejczyków budzi też amerykańskie przyzwolenie na modyfikację genetyczną żywności.
– Atutem Polski jest utrzymywanie rolnictwa wolnego od GMO. Wielokrotnie przekonałem się, że partnerzy zagraniczni szukający bezpiecznej żywności, patrzą z ciekawością i zainteresowaniem na polskie rolnictwo. Na przykład Chiny, z którymi chcemy robić wielkie interesy, również w zakresie eksportu do Chin żywności jako warunek stawiają brak GMO. Nie chcę wdawać się w dyskusję nad tym, czy GMO jest szkodliwe, czy nie. Amerykanie utrzymują, że nie. Pewne jednak jest, że nasza przewaga nad nimi to właśnie brak modyfikacji genetycznej. I Polska ten model rolnictwa powinna utrzymać, ponieważ dzięki temu możemy promować się naszą żywnością, wybić na rynkach międzynarodowych. Wielkie koncerny chemiczne, które prowadzą badania nad GMO, demagogicznie przekonują, że ta żywność będzie tańsza, lepiej znosząca warunki przyrodnicze i w związku z tym występująca w większych ilościach. Na tym niby mają skorzystać konsumenci. Nie, skorzystają przede wszystkim te wielkie firmy – przekonuje Jan Ardanowski.
Reporter: Jacek Podgórski
Zdjęcia i montaż: Janusz Kojro/swiatrolnika.info
Fot. swiatrolnika.info