Wywiady
26-01-2017
Rząd swoje musi zrobić i tutaj robi to, co jest niezbędne. Ale również rolnicy muszą pewną pracę wykonać. Dopiero wtedy możemy ustabilizować sytuację na rynku nasion rolniczych – apeluje poseł Jan Krzysztof Ardanowski.
Poseł Ardanowski uważa, że problem napływu zbóż z Ukrainy nie jest "wydumany". Ziarno, które trafia na teren Unii Europejskiej, nie jest równomiernie kierowane do wszystkich krajów członkowskich. Z tego powodu nadwyżki obecne zwłaszcza na terenie Lubelszczyzny i Podkarpacia rozregulowują rynek i niekorzystnie wpływają na ceny.
Ten problem istnieje, ale on tylko jest częścią ogólnego rynku zboża w Polsce. Istnieje ścisły związek między produkcją zboża, a wykorzystaniem tego zboża w hodowli czy w chowie zwierząt. Jeżeli upadają kierunki zbożochłonne produkcji zwierzęcej, przede wszystkim trzoda chlewna, co z tym zbożem robić? My produkujemy w Polsce w zdecydowanej większości zboże paszowe. To jest około 80 proc. zboża w obrocie. Jeżeli brakuje zwierząt, to pojawia się nadwyżka zboża. Jeszcze trzyma się rynek drobiu, ale nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby ten rynek, między innymi ze względu na ptasia grypę, upadł – zaznacza Ardanowski.
Ponadto Jan Krzysztof Ardanowski zauważa, że w naszym kraju mamy wadliwą strukturę upraw. Jest według niego za dużo zboża w uprawie.
Jednym ze sposobów radzenia sobie z zagospodarowaniem nadwyżek zboża, według posła Ardanowskiego, jest przeznaczanie ich na biokomponenty, czyli dodatki do paliwa. W paliwie wykorzystywanym w Polsce znajdują się biokomponenty. Niestety surowce pochodzą głównie z importu. Inną możliwością radzenia sobie z kryzysem jest znajdowanie nowych rynków zbytu. Naszą pozycje w tej kwestii utrudnia położenie geograficzne oraz brak sprawnego państwowego portu do załadunków statków. Nasz rozmówca informuje, że zapadła już decyzja o wybudowaniu wybrzeża do przeładunku.
Żeby uregulować w sposób trwały rynek producentów i handlu zbożem w Polsce, są potrzebne z jednej strony działania rządu, pewna życzliwość i chęć rozwiązania problemu. (...) Ale to jest również kamyczek do ogródka rolników. Jeżeli rolnicy są rozproszeni i każdy z nich sprzedaje indywidualnie, jego produkcja na rynku nie jest znacząca. (...) Apeluję, żeby tworzyć grupy sprzedażowe, żeby rolnicy nie występowali na rynku pojedynczo. (...) Rząd swoje musi zrobić i tutaj robi to, co jest niezbędne. Ale również rolnicy muszą pewną pracę wykonać. Dopiero wtedy możemy ustabilizować sytuację na rynku nasion rolniczych – podkreśla poseł.
Reporter: Anna Kołcon
Zdjęcia i montaż: Barbara Goliasz
Fot.: swiatrolnika.info