O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

26-07-2021

Autor: Świat Rolnika

Kim naprawdę jest Janusz Wojciechowski?

Janusz Wojciechowski

Pierwszego grudnia 2019 roku media w całej Europie podały informację, że Polak – Janusz Wojciechowski – rozpoczął kadencję na stanowisku unijnego komisarza do spraw rolnictwa. Politycy Prawa i Sprawiedliwości podnosili wówczas, że to niepowtarzalna szansa na rozwój krajowego sektora rolnego. Najważniejszym celem stawianym przed polską polityką rolną było wówczas zrównanie dopłat bezpośrednich. Dziś wiemy już, że racjonalizacja wydawania tych środków była tylko mrzonką i kolejną niezrealizowaną obietnicą PiS wobec rolników. Okazuje się jednak, że Prawo i Sprawiedliwość oraz Wojciechowski nie zawinili tylko na tym polu.

Janusz Wojciechowski, czyli ojciec Piątki dla zwierząt

Osoba bliska kierownictwu Prawa i Sprawiedliwości przekazała portalowi Świat Rolnika Info informację, która aktualizuje stan wiedzy na temat Piątki dla zwierząt, czyli – jak zgodnie twierdzi środowisko rolne – jednej z najgorszych ustaw dla polskiej wsi w historii.

Okazuje się bowiem, że to Janusz Wojciechowski – jak twierdzi nasz rozmówca – jako pierwszy odbywał z najważniejszymi osobami w PiS rozmowy, podczas których ustalono kształt dokumentu, którego posłem sprawozdawcą finalnie został dzisiejszy minister rolnictwa – Grzegorz Puda. To wówczas pierwszy raz realnie – nie tylko jako pomysły – paść miały także propozycje konkretnych rozwiązań względem likwidacji hodowli zwierząt futerkowych w Polsce.

To również podczas tych nieformalnych spotkań kolejny raz próbowano doprowadzić do likwidacji niezwykle rentownego sektora uboju zwierząt na potrzeby wspólnot religijnych. Już wówczas najważniejszym politykom PiS nie podobało się stanowisko, której w tej sprawie reprezentuje były już szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Finalnie utracił on stanowisko właśnie na rzecz ministra Pudy, którego sami gospodarze znad Wisły określają mianem „ministra rolnictwa – nie rolników”.Wojciechowski foto

Historia pięknej przyjaźni

Janusz Wojciechowski przyjaciół znalazł jednak nie tylko w środowisku Prawa i Sprawiedliwości. Sojusz oparty na – najwyraźniej – ideologicznej wspólnocie połączył go także z grupami aktywistów antyhodowlanych. Jednym z nich jest prężnie działające w Polsce i na Ukrainie stowarzyszenie Otwarte Klatki. To na zaproszenie Janusza Wojciechowskiego i Eurogroup for Animals przedstawiciele Otwartych Klatek brali udział w debatach na temat dobrostanu zwierząt gospodarskich. Razem z Januszem Wojciechowskim aktywiści otwierali także wystawę w Europarlamencie, która poświęcona była hodowli zwierząt futerkowych i nawoływała do szybkiej likwidacji sektora. Nie tylko zresztą tego. Otwarte Klatki jesienią 2017 roku otrzymały grant w wysokości 0,5 mld USD przeznaczony na działania na rzecz walki o kury hodowane i zabijane na mięso. To jednak unijnemu komisarzowi najwyraźniej nie przeszkadza.

Co ciekawe Janusz Wojciechowski, w asyście choćby Krzysztofa Czabańskiego, wziął udział we wspomnianej wystawie, którą aktywnie wspierał także niemiecki polityk – Stefan Eck, znany z promowania ideologii socjalizmu oraz niemal niepochamowanego dostępu do aborcji. Sam europarlamentarzysta urodzony w Homburgu w południowozachodnich Niemczech, stał także na czele krajowych struktur Die Tierschutzpartei, czyli skrajnie lewicowej organizacji dążącej do likwidacji hodowli zwierzęcej.

Czytaj także: Szczepan Wójcik: Unijni i krajowi politycy idą ramię ramię z lewackimi organizacjami antyhodowlanymi

Niemiecka flanka

Wątek niemiecki jest tu istotny. Hodowle zwierząt futerkowych, które stały się osią konfliktów między rolnikami, a politykami PiS, są naturalnym utylizatorem ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego (uppz). Zgodnie z unijnym prawodawstwem, hodowcy drobiu czy przetwórcy rybni muszą zadbać o utylizację odpadów poprodukcyjnych, które nie nadają się do spożycia przez człowieka. Jest to kilkaset tysięcy ton surowca rocznie. Obecnie strumień środków płynie od hodowców zwierząt futerkowych do drobiarzy i sektora przetwórstwa rybnego. Hodowle skupują uboczne produkty pochodzenia zwierzęcego, które służą do produkcji wysokobiałkowej karmy dla zwierząt futerkowych. Jest to rynek wart w szczytowych okresach nawet miliard złotych rocznie. Gdyby hodowle zwierząt futerkowych zniknęły z rolniczej mapy Polski, rolnicy byliby zmuszeni do przemysłowej utylizacji, czyli spalenia uppz.

Większość z firm utylizacyjnych obecnych na polskim rynku funkcjonuje jako spółki-córki Rethmann (kapitał niemiecki). Łącznie Niemcy mają dziś w swoich rękach ponad 90 procent tego rynku w naszym kraju. Szczególną rolę odgrywa firma Saria International GMBH. W państwach, w których likwidowane są hodowle zwierząt na futra, w niedługim czasie obserwowana jest ekspansja firm utylizacyjnych, co doprowadza do częściowej monopolizacji tych rynków. Tak stało się w Holandii, gdzie w 2012 roku Saria powiększyła swoje wpływy, zdobywając większościowy pakiet akcji firmy Teeuwissen, znacząco wzmacniając swoją pozycję na rynku utylizacyjnym w tym kraju. W 2012 roku rząd Holandii wprowadził zakaz hodowli zwierząt na futra. Zaraz po wejście w życie nowego prawa Saria połączyła się z Van Hessen, istotnie zwiększając swoje udziały w rynku i stając się największym zakładem utylizacyjnym w kraju. Saria działa także w Austrii, w Niemczech (zakaz hodowli zwierząt futerkowych wprowadzono tam w 2017 roku), oraz w Czechach (zakaz hodowli zwierząt futerkowych wprowadzono tam w 2017 roku). Wejście Sarii na te rynki zbiegło się w czasie z wprowadzeniem w tych krajach zakazu hodowli zwierząt futerkowych, czyli największego konkurenta spalarni odpadów pozwierzęcych. Od kilku lat Saria obecna jest także na polskim rynku.

Wyraźnie widoczne są działania firm utylizacyjnych, które próbują (poprzez NGO i think-thanki) wpływać na proces kształtowania prawodawstwa w Polsce w taki sposób, który jest korzystny dla prowadzonych przez nie interesów. Takie działania noszą znamiona wojny hybrydowej i gospodarczej. W filmie opublikowanym w 2014 r. ówczesna liderka Stowarzyszenia Otwarte Klatki (tego samego, które do debat zaprasza Janusz Wojciechowski), Dobrosława Gogłoza (z domu Karbowiak), przyznała, że jej organizacja obrała sobie za cel zniszczenie polskiego przemysłu futrzarskiego, a cały proces ma się dokonać we współpracy ze spółką Saria, której nazwa wprost pada w nagraniu (https://www.youtube.com/watch?v=XVd3rqdZoXo). W październiku 2018 Saria złożyła do UOKiK wniosek o przejęcie wyłącznej kontroli nad spółkami zajmującymi się przetwarzaniem ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego: Struga S.A., Kemos Sp. z o.o., Eko-Stok Sp. z.o.o.. UOKiK pozytywnie rozpatrzył wspomniany wniosek.

Czy Janusz Wojciechowski chce zniszczyć rolników?

Hodowla zwierzęca w Unii Europejskiej ucierpieć może także na forsowanej przez organizacje antyhodowlane inicjatywie Koniec Epoki Klatkowej. Jej celem ma być wprowadzenie na terenie Unii Europejskiej zakazu stosowania klatek w chowie i hodowli zwierząt. Byłby to największy cios wymierzony w unijny sektor hodowlany w całej historii jego istnienia. Rykoszetem zmiany, których chcą „ekolodzy”, uderzyłyby także w sektor produkcji roślinnej. Co ciekawe inicjatywę popiera unijny komisarz do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski.

Wprowadzenie regulacji proponowanych w inicjatywie spowodowałoby konieczność poniesienia olbrzymich kosztów dostosowania się gospodarstw w Polsce do takich wymogów. Proponowane zakazy wiążą się bowiem z koniecznością zmiany organizacji produkcji, zmiany wyposażenia budynków lub ich całkowitej przebudowy. Wszystkie te działania wymagają poniesienia znacznych nakładów finansowych, które przy obecnej opłacalności produkcji nie są możliwe do poniesienia przez rolników. Ograniczone są również możliwości wsparcia takich działań w ramach projektowanych Planów Strategicznych WPR. W związku z tym godna poparcia idea poprawy dobrostanu zwierząt może prowadzić do dalszego wycofywania się rolników z produkcji zwierzęcej (szczególnie małych i średnich gospodarstw nie dysponujących środkami na dostosowanie) i dalszą koncentrację tej produkcji.

Wprowadzenie zakazów w proponowanym zakresie może wpłynąć negatywnie na konkurencyjność europejskiego rolnictwa, które konkurować musi na globalnym rynku z produktami wytwarzanymi bez konieczności spełniania tak wysokich wymagań w zakresie dobrostanu zwierząt.

Środowiska rolne obawiają się, że potencjalny zakaz spowodowałby drastyczną podwyżkę cen żywności, która nieunikniona byłaby ze względu na ogromne podniesienie kosztów produkcji. Europejskie mięso przestałoby być konkurencyjne, czego niechybną konsekwencją będzie wzrost importu z krajów pozaunijnych. Tu powracają stare już demony takie jak zwiększający się eksport z terenów Ukrainy czy negocjowana przez Komisję Europejską umowa na linii UE-Mercosur. Te zagrożenia, w połączeniu z takimi inicjatywami jak Podatek od mięsa czy Europejski Zielony Ład, mogą postawić opłacalność europejskiej produkcji rolnej pod znakiem zapytania.

Co warte uwagi także branża produkcji roślinnej odczuje silnie zmiany rynkowe w sytuacji, gdy inicjatywa Koniec Epoki Klatkowej weszłaby w życie. Większość zbóż uprawianych w Unii Europejskiej przeznaczona jest do skarmiania zwierząt gospodarskich. Nieuniknioną konsekwencją wejścia w życie inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej jest ograniczenie skali produkcji zwierzęcej. Co za tym idzie, sektor ten potrzebować będzie mniej surowca paszowego, co uniemożliwi zbyt wielu producentom branży roślinnej.

Już dziś wśród rolników da się słyszeć głosy nawołujące do zorganizowania kolejnej fali protestów, które w ubiegłym roku zalały europejskie miasta i główne szlaki komunikacyjne. Biorąc pod uwagę skalę zagrożenia dla sektora rolnego, decydenci powinni przygotować się na zdecydowany opór europejskich rolników, którzy tak licznie manifestowali przeciw obarczaniu ich winą za zmiany klimatyczne, czy – w Polsce – przeciw tak zwanej Piątce dla zwierząt.

Co ciekawe „walka o dobrostan” niejako połączyła Janusza Wojciechowskiego i skrajnie lewicową europosłankę Sylwię Spurek.

Niebezpieczna pozycja

Janusz Wojciechowski, będąc osobą wprost odpowiedzialną za przyszłość europejskiego rolnictwa, może stanowić realne zagrożenie dla stabilności ujnego rolnictwa. Sympatia, którą darzy on wiele działań organizacji antyhodwlanych, przekłada się na faktyczne wsparcie udzielane przez niego lansowanym przez aktywistów inicjatywom.

Rolnicy już dziś zapowiadają, że czas tolerowania zielonego kierunku kształtowania wspólnotowego ustroju rolnego przemija. Nastroje gospodarzy ilustrują choćby protesty, które w ostatnich latach odbywały się w największych europejskich miastach.

Fot. AR/ fot. 2 Claudio Centonze/European Union, 2021

swiatrolnika.info 2023