Atak ekoterrorystów! Norki z toruńskiej fermy nadal przeżywają gehennę! Hodowcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo

Właściciel i pracownicy toruńskiej fermy norek od wczoraj zmagają się z konsekwencjami tragicznego w skutkach ataku ekoterrorystów na hodowlę. Zniszczone klatki i wypuszczone na „wolność” zwierzęta umierają (zwłaszcza nowo narodzone norki, które umierają z pragnienia i głodu), a ich gehenna wydaje się nie mieć końca. Tylko niewielką część z około 2400 zwierząt udało się utrzymać przy życiu do chwili obecnej. Nie wszystkie z nich są jednak w stanie przeżyć kolejne godziny.
„Zwierzęta cały czas nam odpadają. Dziś jest to mocno kryzysowy dzień. Większość z wyłapanych norek jest wyczerpana, część z nich musimy usypiać. Taka eutanazja jest konieczna, nie ma sensu skazywać na cierpienie tych, które nie przetrwają. Cała ferma pogrążona jest w pisku, maleństwa nawołują matki, których nie ma. To jest trudna sytuacja dla nas, dla pracowników. Serce pęka jak obserwuje się to, co teraz tu się dzieje”
– mówi właściciel fermy Daniel Chmielewski, właściciel fermy oraz prezes zarządu Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych.
Zwierzęta są pod ciągłą obserwacją pracowników. Cały czas są sztucznie dopajane i karmione jednak nie wszystkie podejmują nienaturalne karmienie. Nawet te, które zaczynają jeść karmę nie rokują w 100 procentach. Pracownicy i właściciel fermy nie są w stanie wielu z nich pomóc. W chwili obecnej około 1200 martwych zwierząt przygotowanych jest do utylizacji. W dniu wczorajszym szacowano, że uda się uratować około 400, dziś wiadomo, że znacznie mniej.
„W tej chwili zostały przekroczone kolejne granice nagonki na nas hodowców. Zaczynam się poważnie obawiać o swoje bezpieczeństwo. To co w tej chwili robią media i w jaki sposób przedstawiają działalność hodowców zwierząt futerkowych jest przerażające. Nazywa się nas mordercami. Takie traktowanie nas jest wręcz modne w mediach. Nie ma już dialogu a są pełne agresji ataki. Do tej pory propagandowe, ale obecna sytuacja pokazuje, że ta propaganda przeradza się w czynną napaść"
- opowiada o swoich obawach hodowca.
Sprawą zajmuje się policja. Procedury wyjaśniające zostały wszczęte, a portal SwiatRolnika.info nadal przygląda się sytuacji. O komentarz poprosiliśmy Otwarte Klatki i Fundację VIiva!, największe organizacje prozwierzęce, ktore do tej pory nie odpowiedziały n nasze pytania. Milczą wszystkie środowiska tzw. ekologiczne i tzw. prozwierzęce. Nikt nie chce skomentować holocaustu w męczarniach, jaki na fermie zgotowali zwierzętom ich rzekomi przyjaciele.
Daria Plewa
Czytaj także: EKO-aktywiści doprowadzili do śmierci ok. 2000 norek. Kilkutygodniowe maleństwa umierają z głodu i pragnienia
graf. R. Wyrostkiewicz