Talk icon

Informacje

22-02-2019

Autor: Daria Wyrostkiewicz

Nie obrona dzików i sosen, biodegradowalna książka to prawdziwa ekologia

Nie obrona dzików i sosen, biodegradowalna książka to prawdziwa ekologia

Gdy w Polsce ruchy ekologiczne zastanawiają się, który z awatarów wybrać, dzika czy sosenkę w Argentynie robią prawdziwie ekologiczne cuda.

Gdy w Polsce ruchy ekologiczne zastanawiają się, który z awatarów wybrać, dzika czy sosenkę w Argentynie robią prawdziwie ekologiczne cuda.


Mieliśmy już sporo kreatywnych działań „proekologicznych”, przypinanie się do drzewa, dojenie kobiecych piersi i przyrównywanie inseminacji do gwałtu. Wszystkie one odbiły się dużym echem w środowisku, jednak tylko i wyłącznie echem, pobrzmiało i przestało. Żadnych perspektywicznych korzyści, jedynie krzyk, pisk i ekohisteria.


To co pokazała niewielka argentyńska drukarnia jest niesamowite. Po cichu, bez medialnego poklasku, powstała jedyna w swoim rodzaju, książka dla dzieci. Banalne? Nic bardziej mylnego. Najmocniejszy proekologiczny przekaz z możliwych. Opowieść „Mój tata był w dżungli” to nie tylko kwestia treści, to namacalna ekologia.


Książka wykonana jest w całości z bezkwasowego papieru, zadrukowana całkowicie biodegradowalnym tuszem i wyposażona w łopatkę. Po co? A po to by po przeczytaniu zakopać ją w ogrodzie, podlewać i obserwować jak z ukrytego w niej ziarenka wyrasta drzewko. Kreatywne, przyjemne, tyle że mało medialne.


Kto bowiem zaprzątałby sobie głowę milionami rocznie zadrukowanych kartek i poświęconych na nie drzew, skoro przekopują właśnie Mierzeje Wiślaną.


Daria Plewa
Redaktor naczelny serwisu SwiatRolnik.info
d.plewa@swiatrolnika.info

fot. Pixabay


Polub Świat Rolnika na Facebooku i bądź na bieżąco


swiatrolnika.info 2023