Informacje
24-08-2020
Japoński statek MV Wakashio, którego zatonięcie, spowodowało katastrofę ekologiczną u wybrzeży Mauritiusa, w momencie zderzenia z rafą koralową był ponad 100 km od szlaku morskiego - wynika z analizy firmy Windward. Nie wiadomo, dlaczego statek zboczył z kursu. Mauritius wciąż nie poradził sobie ze skutkami katastrofy, a ropa wciąż zalega na plażach i tafli wody.
Mauritius ofiarą katastrofy
Do katastrofy japońskiego masowca doszło 25 lipca nieopodal południowo-wschodnich wybrzeży Mauritiusa, kiedy statek osiadł na rafie koralowej. Po prawie dwóch tygodniach z jednostki zaczęło się wydobywać paliwo, a wrak przełamał się na pół. W efekcie do Oceanu Indyjskiego wypłynęło ponad 1 tys. ton paliwa.
Analiza ostatnich godzin rejsu MV Wakashio, przeprowadzona przez firmę Windward, wykazała, że przewożący rudę żelaza statek zboczył z właściwego morskiego szlaku w pobliżu Mauritiusa o 102 km, a będąc już na wodach terytorialnych wyspy dokonał jeszcze niewielkiego skrętu. Nie jest jasne, dlaczego to zrobił.
Czytaj także: Pilne! Dwa nowe ogniska ASF u trzody chlewnej! Tym razem województwo warmińsko-mazurskie
Mauritius: straż ostrzegała kapitana
Jak doniósł Reuters, tuż przed katastrofą straż przybrzeżna Mauritiusa miała wielokrotnie ostrzegać kapitana statku, ale nie otrzymała odpowiedzi.
W czwartek władze kraju rozpoczęły zatapianie jednostki, co według ekologów może dodatkowo zaszkodzić środowisku. Zdaniem naukowców, pełna skala konsekwencji katastrofy nie jest jeszcze znana, ale wyciek paliwa zagraża gatunkom fauny i flory występującym tylko w rejonie Mauritiusa.
Czytaj także: Pilne! Dwa nowe ogniska ASF u trzody chlewnej! Tym razem województwo warmińsko-mazurskie
PAP/jac/fot. pixabay