Informacje
30-08-2020
Holandia, światowe centrum handlu kwiatami ciętymi, codziennie sprzedaje kwiaty do Francji. Jednak w Europie, w odpowiedzi na tę hegemonię i próbując wprowadzić na rynek bukiety zużywające mniej środków, zaczynają się rozwijać trendy „powolnego kwitnienia”. Paraliż działalności gospodarczej spowodowany pandemią uwypuklił ryzyko zakłócenia łańcucha dostaw w ultra-zglobalizowanym świecie i przyczynił się do większej promocji lokalnych rynków. Holandia może również polegać na produkcji z południowej półkuli, która jest bardziej nasłoneczniona i ma tańszą siłę roboczą.
Kwiaty podstawą holenderskiej gospodarki
Wraz ze stopniową liberalizacją światowego handlu w ostatnich tygodniach na przedmieściach Amsterdamu znów roi się od wózków widłowych. Kwiaty stały się kluczową częścią gospodarki w tym kraju.
Na tym rynku handlujemy 30 000 różnymi gatunkami.
– mówi Michel Van Schie, rzecznik Royal Flora Holland, która każdego dnia sprzedaje kwiaty z całego świata.
Źródła przytaczają różne liczby, ale według Thierry'ego Louveau, właściciela francuskiego oddziału innego holenderskiego giganta FleuraMetz, 70% światowej produkcji kwiatów przechodzi przez Holandię, chociaż niekoniecznie muszą one być uprawiane w Holandii.
W pełni rozwinięty tulipan rośnie w okolicach Nicei, kupowany przez hurtownika, fizycznie podróżuje do Holandii, gdzie jest ceniony na rynku i wraca do Francji, czasem do Nicei.
– wyjaśnia Hortense Harang, współzałożyciel platformy Fleurs d´Ici.
Dzięki funkcjonującemu rynkowi holenderskiemu kwiaciarnia z Biarritz w południowo-zachodniej Francji może mieć w swoim sklepie dowolne kwiaty następnego dnia po zamówieniu. Jak dotąd we Francji taka prędkość jest nie do pomyślenia.
We Francji i innych krajach jednak zyskują na popularności próby sprzedaży kwiatów z okolic. W Wielkiej Brytanii, która jest liderem ruchu w Europie, stowarzyszenie Flowers From the Farm, zrzeszające hodowców różnej wielkości, liczyło pod koniec 2018 roku od 400 do 500 członków. Dziś liczy ponad 800.
Włochy, gdzie narodził się ruch slow food, i Belgia podążają podobną drogą. Popyt na lokalne kwiaty w Europie przyciąga również Holendrów.
Pilne! Ciągnik przewrócił się, wioząc zboże! Kierowca i pasażer przygnieceni!
Kwiaty – rynek w dobie pandemii
Ponadto paraliż działalności gospodarczej spowodowany epidemią COVID-19 w ostatnich miesiącach uwypuklił ryzyko zakłócenia łańcucha dostaw w ultra-zglobalizowanym świecie i przyczynił się do większej promocji lokalnej produkcji przemysłowej, farmaceutycznej lub tekstylnej. Masami Lavault jest pionierem lokalnej produkcji i sprzedaży jeśli chodzi o kwiaty we Francji. Z klombów w Paryżu zbiera 250 gatunków kwiatów uprawianych bez użycia środków chemicznych, które sprzedaje kwiaciarni i osobom prywatnym.
Najciekawsza jest sprzedaż bezpośrednia. To niesamowite, że ludzie tu przyjeżdżają, aby zobaczyć, jak to działa, spojrzeć na klomby. Celem mikro-rolnictwa jest być jak najbliżej klientów.
– mówi.
Jednak Holandia ma sprawną logistykę i trudno jest konkurować z jej ciężarówkami, które przemierzają kontynent europejski. Jak powiedział Benjamin Perot, współzałożyciel Monsieur Marguerite, kwiaty uprawiane we Francji są wysyłane do Amsterdamu i wracają do Francji.
Miłość Holandii do uprawy kwiatów ma długowieczne korzenie. W XVII wieku spowodowało to nawet pierwszy krach na giełdzie w historii, kiedy spekulacje cebulami tulipanów doprowadziły ich cenę do szczytu, po czym nastąpił gwałtowny spadek. Według Louveau rynek szybko się rozwijał w latach pięćdziesiątych XX wieku, kiedy firmy zaczęły sprzedawać kwiaty na aukcjach odwrotnych prowadzonych przez duże spółdzielnie.
Dominacji tej pomogło państwo holenderskie, które nadal dofinansowuje zużycie energii w holenderskich szklarniach. Holandia może również polegać na produkcji z południowej półkuli, która jest bardziej nasłoneczniona i ma tańszą siłę roboczą. Kwiaty stają się kluczową częścią gospodarki w wielu krajach regionu, tak jak ma to miejsce w Holandii. Na przykład w Kenii są uprawiane, a następnie wysyłane do Holandii, skąd są rozprowadzane prawie na całym świecie.
200 000 ludzi jest zatrudnionych bezpośrednio na farmach, a przemysł tworzy kolejny milion miejsc pracy, więc cztery miliony ludzi utrzymują się z handlu kwiatami.
– powiedział Clement Tulezi, przewodniczący Kenijskiej Rady Kwiatowej, która obejmuje krajowy sektor uprawy kwiatów.
ekolist.cz/fot.pixabay