Talk icon

Informacje

16-07-2014

Autor: Świat Rolnika

Jaką przyszłość ma polska hodowla drobiu, jeżeli staje się dominująca w Europie?

Jaką przyszłość ma polska hodowla drobiu, jeżeli staje się dominująca w Europie?

Hodowla zwierząt w Polsce, odgrywa bardzo istotną rolę dla rolnictwa i jego zysków. Zwierzęta dostarczają nam nie tylko mięsa, ale także surowców potrzebnych do przemysłu...

Jaką przyszłość ma polska hodowla drobiu, jeżeli staje się dominująca w Europie?

Hodowla zwierząt w Polsce, odgrywa bardzo istotną rolę dla rolnictwa i jego zysków. Zwierzęta dostarczają nam nie tylko mięsa, ale także surowców potrzebnych do przemysłu spożywczego: jaja, tłuszcze, mleko, skóry, pierze. Jest także silna zależność pomiędzy chowem zwierząt a produkcją roślinną, gdyż rośliny dostarczają paszy zwierzętom, a zwierzęta z kolei nawóz organiczny dla roślin. Prawie połowa powierzchni rolnych w Polsce, jest przeznaczona pod uprawę roślin. Z czego na paszę przeznacza się np.: ponad 50% zbiorów ziemniaków i przeszło 60% produkcji zbóż. W Polsce do zwierząt gospodarskich, których chów jest rozwinięty, zalicza się bydło, trzodę chlewną, owce, konie, oraz zwierzęta futerkowe.

Rynek drobiarski w Polsce – nieustanny rozwój.
W ostatnich dwudziestu latach branża drobiarska w Polsce bardzo się rozrosła. Można rzecz nawet – uskrzydliła się. Charakteryzuje się dużą dynamiką. Rośnie nie tylko popyt krajowy, ale także zainteresowanie polskimi produktami przez rynki zagraniczne, co jest głównym czynnikiem napędzającym rozwój hodowli drobiu.
Każdego roku notuje się wzrost produkcji drobiarskiej o kilka procent – 6,5%. Szczególnie szybko powiększa się hodowla brojlera kurzego, zwiększa się także pogłowie indyków. Nieco mniej rośnie produkcja jaj konsumpcyjnych, ale nadal ma notowania w górę.
Dr Jacek Fabczak, dyrektor handlowy firmy Hipra Polska, twierdzi, że wpływ na tak szybki rozwój hodowli drobiowych w Polsce ma fakt, że konsumenci coraz częściej rezygnują ze spożycia wołowiny i wieprzowiny!

Aktualnie mamy w Polsce 3 tysiące kurników, z czego połowa znajduje się w posiadaniu czołowych producentów, zrzeszonych w Krajowej Radzie Drobiarstwa. Jeśli chodzi o produkcję drobiu w poszczególnych obszarach naszego kraju, to prym w hodowli kurczaków wiodą Wielkopolska i południowa część Polski, a indyków Warmia i Mazury oraz województwo lubuskie. W tych terenach skupiają się właśnie czołowi producenci.
Jeśli chodzi o spożycie drobiu w Polsce, to wyliczono, że od roku 2013 zbliżyło się do 30 kg na osobę. Wcześniej były to wyniki: w 1990 r. - 11 kg, w 2012 r. - 28 kg. I wciąż – według Agencji Rynku Rolnego – rośnie. Jest to wynik wyższy od średniej europejskiej, która wynosi 22,5 kg na osobę. To przekłada się na statystyki wskazujące, że 75% naszej produkcji drobiu, to mięso a kurczaka, a 18% to mięso indycze.

Warunki polskich hodowli drobiu – obalone mity.
Wiceprezes Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej, Maciej Przyborski całkowicie obala mit, że kurczaki w Polsce są karmione hormonami, pobudzaczami wzrostu i antybiotykami. Jak sam mówi: ”przez wiele lat prowadziłem fermę drobiu, jestem pasjonatem swego zawodu. Moja mama dr Hanna Przyborska była zootechnikiem i specjalistką w hodowli drobiu, była prekursorem wszystkich linii genetycznych sprowadzonych do Polski.”
Przyznaje jednak, że mit ten jest bardzo powszechny, ale wynika z niewiedzy ludzi i ich uprzedzeń z przeszłości. W czasach PRL-u kurczaki wolno rosły, bo Polska nie miała dewizy na sprowadzanie nowych linii genetycznych. W wyniku tego, produkcja drobiarska była jedną wielką katastrofą, dlatego hodowcy dodawali do paszy przyspieszaczy wzrostu – antybiotyki stymulujące wzrost.
„Robiłem pasze samodzielnie. Jeździłem na targ do Żyrardowa po drożdże, które pochodziły z gorzelni, od handlarzy kupowałem pszenicę, w jakimś GS dokupowałem koncentrat dla prosiąt. To sobie wedle własnego wyczucia i doświadczenia mieszałem. Żadnych ulepszaczy nie dawałem” – mówi wiceprezes. Jego zdaniem, już od początku lat 90., produkcja drobiu w Polsce zasadniczo się zmieniła, bo udało się hodowcom sprowadzić nowe linie genetyczne kur, które szybko rosły oraz weszły na rynek nowe, zbilansowane pasze dla kurczaków, które również sprzyjały naturalnemu rozwojowi.

A od kiedy jesteśmy w Unii, cały łańcuch pokarmowy kurczaka z hodowli jest skrupulatnie i uważnie kontrolowany, są silne linie genetyczne i żadne przyśpieszacze nie są potrzebne. Dodatkowo wiceprezes dodaje, że „teraz w wielu krajach Unii rośnie apetyt na kurczęta chowane ekstensywnie
- mają rosnąć wolniej, jeść inne pasze, takie spowalniające wzrost, dłużej żyć w lepszych warunkach i dłużej cieszyć się życiem”. Z tego wynika, że sytuacja nabrała odwrotnego biegu – zamiast przyspieszać wzrost, spowalnia się go i dba się o to, aby kurczak żył przynajmniej 81 dni, miał przestrzeń i dostęp do światła dziennego. Ludzie są skłonni także więcej zapłacić, mogąc kupić mięso „szczęśliwego ptaka”, a to także ma wpływ na sposób hodowania kurczaków.

Polski drób na rynku europejskim – podbijamy zagraniczne stoły. Statystyki idą w górę.
Krajowa Rada Drobiarstwa przedstawiła statystyki pokazujące, że w 2010 roku w Polsce, produkcja mięsa drobiowego wyniosła ponad 1500 tys. ton. Jednak szybki rozwój branży pchnął statystyki w górę. W roku 2012, zanotowano eksport liczący już 510 tys. ton., co spowodowało, że prześcignęliśmy Wielką Brytanię i staliśmy się największym producentem mięsa kurcząt w Unii Europejskiej. Polskie firmy wyprodukowały wówczas aż 1,92 mln ton mięsa drobiowego, a liczona w cenach zbytu wartość rynku, przekroczyła 10 mld zł.

Michał Koleśnikow, ekspert ds. analiz rynków rolnych w BGŻ, skomentował ten sukces: „Pomógł nam też słabszy kurs złotego, co dodatkowo napędza eksport. Widać to także w bogatych krajach UE, gdzie konsumenci dziś chcą kupować tanie mięso z kurczaka, a polskie produkty bardzo dobrze wpisują się w ten trend.  I choć produkcja drobiu na świecie szybko się rozwija, Polska jest pod względem eksportu do krajów UE rynkiem bardzo konkurencyjnym. Po prostu robimy to tanio i dobrze, a nieduże odległości i udział w jednolitym rynku dają nam przewagę nad konkurencją spoza UE”.
W roku 2013 ten rekord został pobity, bo statystyki przedstawiły, że już w pierwszych 5 miesiącach sprzedaliśmy 240 tys. ton drobiu, czyli o 14% więcej, niż przed rokiem. Całoroczne podsumowanie pokazało, że eksport wyniósł aż 620 tys. ton. Krajowa produkcja wzrosła więc o 8%,  a eksport wzrósł o 10%. Jednocześnie był wówczas spadek cen zbóż, który przyczynił się do spadku cen pasz, a drób wtedy drożał. To dało naszemu państwu duży dochód.
Z kolei szacuje się, że w tym roku wynik może być wyższy o kilka procent, a więc może paść kolejny rekord. Aktualnie jest to największy wzrost spośród wszystkich krajów UE.To czyni nasz kraj czwartym w Europie producentem brojlerów i trzecim, jeśli chodzi o wielkość indyków.
Mimo, że na rynku europejskim panuje tendencja wzrostowa w produkcji drobiu, to niestety zagraniczni producenci i hodowcy drobiu, nie mogą pochwalić się takimi statystykami jak Polska. Na rynku francuskim, niemieckim, czy włoskim, panuje raczej stagnacja. Podobnie wygląda sytuacja w Hiszpanii, która dotychczas królowała wśród producentów mięsa drobiowego w Unii Europejskiej. Nasz kraj zajmuje czwarte miejsce wśród europejskich eksporterów drobiu. Póki co, wyprzedza nas tylko Francja, Holandia i Niemcy. Ale statystyki tych państw nie są zadowalające i tylko minimalnie wyższe, niż przed rokiem. Polska z kolei dynamicznie wychodzi na przód.

Kto najchętniej kupuje polski drób?
Oczywiście w czołówce krajów importujących od nas mięso drobiowe, znajdują się państwa UE, mianowicie:  Niemcy, które generują wzrost importu polskiego drobiu w skali roku o 12 proc., Wielka Brytania - wzrost o 12 proc., oraz Czechy - wzrost o 23 proc. Jednak na państwach europejskich ta lista się nie kończy, bo w pierwszej dziesiątce naszych głównych importerów, znajdują także kraje wschodnie, np. Chiny, gdzie Hongkong szczególnie upodobał sobie nasze łapki drobiowe – bardzo popularne w naszym kraju. Kolejne miejsce w rankingu zajmuje także Afryka, a szczególnie takie miasta, jak RPA, Benin, Ghana czy Demokratyczna Republika Kongo, które dla polskiego sektora produkcji drobiarskiej są obiecującym kierunkiem.
Oczywiście w różnych rejonach świata, różne części kurczaka cieszą się popularnością. Europejczycy najczęściej importują od nas piersi kurczaka. Afryka z kolei najwięcej kupuje od nas tuszki – całe, wypatroszone kurczaki.
Klienci spoza Europy wciąż zwiększają wolumen zakupów naszego drobiu. Jak podaje Zespół Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych (FAMMU/ FAPA), eksport polskiego drobiu poza kraje europejskie, już w okresie styczeń-luty 2014 roku sięgnął 19,64 tys. ton. Największym odbiorcą unijnego drobiu w tym okresie, stał się Benin (Afryka), gdzie dostawa zwiększyła sie o jedną trzecią i wyniosła 27 tys. ton.

Końca nie widać.
Nasz kraj jest jednym z największych producentów żywności i eksporterem produktów rolno – spożywczych w UE. Eksport naszych produktów, jest na chwilę obecną czterokrotnie większy, niż w momencie wstąpienia do Unii. Jednak w związku z popytem na nasze produkty drobiowe i  dynamicznym rozwojem hodowli kurczaków – drób może osiągnąć niedługo trzecie miejsce.
Według statystyk, jesteśmy największym eksporterem jabłek i pieczarek – to nasz hit. W następnej kolejności są ziemniaki i żyto. Na trzecim miejscu rzepak i cukier, a dalej pszenica i drób. Jesteśmy też szóstym na świecie producentem serów i ogromnym producentem malin. Produkcję drobiu z całą śmiałością można dopisać do tej listy.

Nasza produkcja drobiowa jest dobrze odbierana w Unii. Nastawienie innych państw wciąż zmienia się na naszą korzyść. Nasi hodowcy są chwaleni za to, że schładzają dobrze mięso, odpowiednio pakują i transportują. Przestrzegają wszystkich polskich i unijnych przepisów. W sumie – produkcja drobiarska sięga rocznie 130% zapotrzebowania naszego kraju, z czego 30% nasz kraj musi wyeksportować. Jak jednak widać, nie ma z tym problemu. Zarówno Europa, jak i Azja czy Afryka,  chętnie importują od nas drób i nic nie zapowiada, aby miało się to zmienić w najbliższym czasie. Statystyki wykazują jedynie tendencje wzrostowe eksportu, co dodatkowo motywuje hodowców, aby utrzymywać i wciąż polepszać standardy hodowli – wspierając tym samym interes Polski, która buduje silną pozycję na rynku zbytu.

Szczepan Wójcik

swiatrolnika.info 2023