Informacje
15-01-2020
Fotografowie potrafią zaszyć się w „czatowniach” na kilka dni, uprzednio rozłożywszy karmę, aby sprowadzić przed obiektyw aparatu dzikie zwierzęta. Karmione, zatracają instynkt i często zdychają z głodu, czekając na pożywienie.
Dlaczego to robią? Dla pieniędzy. Za jedno, „dobre” zdjęcie potrafią zarobić nawet 7000 złotych. Czy poświęcają się w jakiś istotny sposób? Niekoniecznie. „Czatownia” fotograficzna, często okazuje się być ogrzewanym lokum, do którego prędzej, czy później, po smakołyki zjawią się drapieżniki, jak i roślinożercy.
Prawo tego jednak nie zakazuje. Doszło do tego, że na portalu internetowym Związku Polskich Fotografów Przyrody można znaleźć zapis następującej treści:
„Zakaz nęcenia wilków i niedźwiedzi”
Okazuje się, że pogoń za pieniędzmi jest tak wielka, że liczenie na etyczne rozterki zawodowców jest nieporozumieniem. Jedynym dziś, skutecznym orężem walki z tego typu zachowaniem fanów migawki fotograficznej są gremia profesjonalistów, którzy odrzucają wystawowe aplikacje tych, których podejrzewa się o wykonanie zdjęć w taki sposób. Wprawne oko recenzentów i sędziów jest w stanie odróżnić zdjęcie „ustawione” od wykonanego w naturalnych warunkach przyrodniczych.
Wracając do nęcenia dzikich zwierząt, tracą one zdolność do samodzielnego pobierania pokarmu ze środowiska naturalnego. Przez to, spada ich odporność na warunki atmosferyczne, słabną i zatracają swe pierwotne umiejętności.
Kolejnym etapem jest ich zanik strachu przed ludźmi, często pojawiają się w okolicach ludzkich siedzib, dróg. Stają się żebrakami, a w niektórych wypadkach, kiedy nie otrzymują od nas pożywienia są agresywne.
Głupie zdjęcie, choćby kosztowało krocie, przyczynia się do wyniszczenia, często chronionych i rzadkich gatunków.
Źródło: turystyka.wp.pl/PP
Fot.pixabay.com