O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

26-09-2021

Autor: Oliver Pochwat

Jan Krzysztof Ardanowski: Ministerstwo rolnictwa blokuje powstanie Narodowego Holdingu Spożywczego

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski, były Minister Rolnictwa i Rozwoju wsi a obecnie przewodniczący Rady ds Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP, w rozmowie z portalem ŚwiatRolnika.info zdiagnozował przyczyny trudnej sytuacji, w której znajduje się polski sektor sadowniczy. Zdaniem naszego rozmówcy rozwiązaniem byłoby utworzenie Narodowego Holdingu Spożywczego.

ŚwiatRolnika: Jak pomóc sadownikom w walce z wielkimi sieciami handlowymi?

Jan Krzysztof Ardanowski: Sprawa jest złożona i znana od wielu lat. Pewne ruchy powinny zostać wykonane przez samych sadowników. Część z nich to rozumie, część nie. Struktura sadów w Polsce musi być zmieniona.

Marzenie o tym, że Rosja będzie kupowała od polskich sadowników jabłka, tak jak to miało miejsce jeszcze paręnaście lat temu, to marzenie ściętej głowy. Rosjanie bardzo zwiększyli powierzchnię sadów u siebie, m. in. nad Amurem, gdzie mają bardzo dobry klimat. Posadzili kilka lat temu ok. 200 mln drzew jabłoni, w większości zakupionych u polskich szkółkarzy. W tej chwili stają się na naszych oczach dużym producentem jabłek.

My w Polsce nie możemy utrzymywać struktury sadów dopasowanej do archaicznego rynku, który, owszem,  kiedyś był dla nas bardzo ważny. Wielkim wydarzeniem było, gdy Rosjanie kupowali od polskich producentów ok. 700 tys. ton jabłek rocznie. To było, ale minęło i nie wróci.Sad jabloni

Nie może również być takiej sytuacji, że w Polsce jabłkiem przemysłowym bardzo często zostaje odpad z produkcji jabłek deserowych. Należy rozdzielić typy użytkowe sadów. Te jabłka, które mają być przeznaczone do przemysłu, czyli na sok lub mus jabłkowy, nie wymagają aż tak intensywnej chemii. Mogą mieć plamy na skórce, bo dla przetwórstwa nie ma to żadnego znaczenia. Muszą zostać przystosowane do zbioru mechanicznego po to, żeby zmniejszyć koszty. Wszyscy wiemy o tym, że jabłka przemysłowe zawsze będą miały niższą cenę niż jabłka deserowe.

To są działania, które muszą być podjęte przez sadowników. Oczywiście istnieje problem dotyczący zwiększenia nasadzeń w Polsce. Sami sadownicy mówią o tym, że nie powinno zwiększać się powierzchni sadów w Polsce.  Już z tym, co jest obecnie, mamy wielki problem. Można brać pod uwagę odtworzenia sadów, które będą nasadzane nowymi odmianami. Chociaż i w tym przypadku nowe odmiany są zdecydowanie bardziej plenne od tych, którymi dysponowano wcześniej.

Należy dążyć do tego, aby zabezpieczyć sady przed zjawiskami przyrodniczymi. Systemy zamgławiania chroniące przed przymrozkami czy ochrona przed gradem – to ruchy, które muszą wykonać sami sadownicy.

Rada ds Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie, którą kieruję, zgłosiła uwagi dotyczące sadownictwa do planu strategicznego. Była to choćby pomoc sadownikom w zabezpieczeniu sadów przed klęskami żywiołowymi. Nie można jednak finansować zwiększenia powierzchni sadów. Jest to tylko napędzanie problemów rynkowych.

ŚwiatRolnika: Jakie jest miejsce sadowników w łańcuchu handlowym?

Jan Krzysztof Ardanowski: Odbiorcy jabłek czują, że sadownicy są rozproszeni i stanowią słabsze ogniwo łańcucha żywnościowego. Są słabo zorganizowani. Udział grup owocowo-warzywnych – tych uczciwych, pomagających na rynku swoim członkom, a nie tych wyciągających pieniądze na fałszywe faktury, jak przez kilka lat miało miejsce za rządów naszych poprzedników – jest stosunkowo niewielki. Sadownicy są słabszą stroną w stosunku do przetwórstwa czy sieci handlowych. Należy zachęcać, przymuszać sadowników do organizowania się i obrony interesów przez działania grupowe.

Moim zdaniem państwo musi również ingerować w rynek poprzez sprawdzanie, czy nie ma zmów cenowych.

Z tego miejsca chciałbym bardzo pochwalić nowego prezesa UOKIK Tomasza Chróstnego. To jest naprawdę nowa jakość w podległej mu instytucji. Obecny prezes stara się pomagać temu najsłabszemu ogniwu, jakim są rolnicy, w tym sadownicy.

Pomoc państwa powinna pojawiać się również w przypadku, gdy urodzaj jest duży i pojawiają się nadwyżki rynkowe. Taką sytuację mamy w tym roku i ona przełoży się na ceny jabłek przemysłowych. Eksperci z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i sami sadownicy szacują, że tegoroczne zbiory będą o milion ton większe niż w roku ubiegłym.

Jednocześnie podaż zostanie zwiększona przez jabłka uszkodzone przez grad. Mimo widocznych defektów, wspomniane jabłka mogą być doskonałym surowcem do produkcji soków lub musu jabłkowego. Państwo nie może powiedzieć trudno, "róbta, co chceta", tylko musi starać się podejmować jakieś działania.

W 2018 r., gdy byłem ministrem rolnictwa, podjąłem stosowane działania, narażając się tym samym na ataki, impertynencję i groźby ze strony przetwórców. Państwo poprzez wyłonioną firmę dokonało skupu ok. 4 proc. jabłek na rynku, doprowadzając nawet tak małym udziałem w skupie do ceny jakiej oczekiwali sadownicy. W 2018 r. kwota 500-600 milionów złotych trafiła do sadowników, a nie niemieckiej firmy, która dominuje na tym rynku. Państwo może takie działania podejmować.

ŚwiatRolnika: A czy Narodowy Holding Spożywczy nie rozwiązałby części problemów branży?

Jan Krzysztof Ardanowski: Holding spożywczy bardzo by tu pomógł. Właśnie w tym celu miał być powołany. Jako krajowa grupa spożywcza, w oparciu o Krajową Spółkę Cukrową, stabilną i dobrze zarządzaną, którą  państwo miało wzmocnić innymi spółkami państwowymi z branży rolnej miałaby filar regulacji rynku owoców i warzyw. Gdyby taki holding istniał, w tym roku można by poprzez wybrane firmy rozwiązać trudną sytuację.

Należy to jednak czynić bardzo delikatnie, bo Komisja Europejska dostaje "małpiego rozumu", gdy słyszy, że państwo chce pomagać na rynku. Ale, jak pokazałem w 2018, kiedy jabłka obrodziły w ogromnej ilości, możliwość pomocy ze strony państwa istnieje.

Czytaj także: Piotr Palutkiewicz o hodowli norek: zapewnić stabilność i nie przeszkadzać w prowadzeniu biznesu

Sadownicy, w przypadku owoców, ale również rolnicy w przypadku innych grup uważają, że państwo nie powinno chować głowy w piasek, a pomagać w stabilizacji rynku. Właśnie temu miała służyć grupa spożywcza, której niestety jak nie było, tak nie ma. Mogłaby już działać na rynku od kilku miesięcy i pomóc m.in. na rynku owoców, zajmując się skupem, przetwórstwem i handlem koncentratem jabłkowym.

Z całą odpowiedzialnością muszę powiedzieć, że Ministerstwo Aktywów Państwowych wywiązało się ze swojej roli i przygotowało wszystkie podstawy prawno-organizacyjne do utworzenia holdingu. Temu, że grupy spożywczej nie ma, a co za tym idzie państwo nie podmiotu, który mógłby starać się pomóc rolnikom, winien jest minister rolnictwa. Nie wiem, czy jest to  decyzja suwerenna Pana Ministra Grzegorza Pudy, czy wykonuje czyjeś polecenia, ale faktem bezspornym jest blokowanie powstania holdingu przez Ministerstwo Rolnictwa, co potwierdził m. in. Wicepremier Jacek Sasin. Jest to dziwne i zastanawiające, bo to właśnie minister rolnictwa, odpowiedzialny za rynki rolne, powinien najbardziej dążyć do tego, by mieć narzędzia do stabilizacji sytuacji na poszczególnych rynkach. Jeżeli w łańcuchu żywnościowym najsłabsze ogniwo, czyli rolnicy, nie uzyskuje wsparcia ze strony państwa, to korzystają na tym pośrednicy, przetwórcy i duże sieci handlowe. Trzeba postawić pytanie: komu służyło zaniechanie budowy holdingu spożywczego i czyich interesów się broni, jeżeli nie chce się bronić interesów polskich producentów żywności?

 

swiatrolnika.info 2023